-
Kleszcze i borelioza
Aż dziw, że jeszcze nie ma takiego tematu...
A przyczyna założenia jest taka: niedawno dobry kolega (nieforumowy) wrócił z okolic Komańczy i oprócz bieszczadzkich wspomnień przywiózł kleszcza. Jednego. Po paru tygodniach pojawił się rumień i inne takie, więc kolega powędrował do dermatologa, a ten wysłał go na badania. No i wyszła borelioza jak ta lala... Na szczęście wcześnie wykryta jest ponoć całkiem wyleczalna, więc kolegę czeka - da Bóg - jedynie parę tygodni na antybiotykach.
Założyłem wątek głównie jako nawiązanie do niedawnych wędrówek okołoKIMBowych, podczas których opowiadaliśmy sobie różne takie story o insektach i odstraszających kremach do opalania ;) Nie mam zamiaru siać paniki ani wywoływać psychozy (nie robię w TVN-ie...), ale mi na jakiś czas przeszła ochota na chaszczowanie. A jak już wróci, to z pewnością nie pożałuję paru złotych na środek z deetem ani - raz na jakiś czas - stówki na Elisę (tak się test nazywa...).
Choć - póki co - jadę w Karkonosze :-)
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Problem z kleszczami jest coraz większy, tłumaczę go sobie zakazem wypalania łąk, bo jakoś nie pamiętam z dzieciństwa, aby z łażenia po polu przywlec jakiegokolwiek. Zawsze nas - dzieci - straszono, że kleszcze na leszczynach siedzą i w lesie leszczyny z daleka się omijało.
Teraz niestety jest gorzej, jakieś 2 lata temu po powrocie z psem ze spaceru o okolicznych łąkach zdjąłem z niego ponad 50 szt - to był wiosenny wysyp. Psa napuszczam pewnym środkiem, zastanawiam się, czy przez mój kontakt z psem w pewnym stopniu środek nie przeszedł też na mnie bo jakoś się mnie nie czepiają, ostatnio miałem jednego w zeszłym roku. Podczas ostatniej wędrówki myślałem, że workami kleszcze z siebie strząsnę... ;)
Tyle, że ja mam lepszą sytuację - po przyjeździe do domu od razu kąpiel i dokładne przeglądnięcie się, czy aby jakiś gapowicz się do mnie nie przykleił, na parodniowych wedrówkach ciężko z tym...
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Poradzcie jakis preparat antykleszczowy....
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Chciałabym przestrzec przed boleriozą bo to choroba gorsza niż się zdaje(mam chorego w rodzinie) jeżeli zaatakuje układ nerwowy tzw neurobolerioza to człowiek staje się powoli kaleką,siada na wózek inwalidzki itp bo w naszym kraju nie ma skuteczneg i refundowanego leczenia tej choroby.Mnie samej kleszcze jakoś się nie imają ale jeżeli już jakiś się przyczepi to lepiej prewencyjnie udać się do lekarza rodzinnego niech przepisze antybiotyk bo namnożone krętki boleri to zaraza ,którą trudno wytępić.Jeżeli chodzi o coś antykleszczowego to dobra jest cherbata z czystka,która wspomaga leczenie boleriozy a także posiada jakieś składniki odstraszające kleszcze i zniechęcające do ugryzienia no i oczywiście cała ta chemia odkleszczowo-komarowa.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Kleszcz nie jest globtroterem i nie łazi sobie tak sam pokonując odległości liczone w metrach lub kilometrach. Woli raczej przemieszczać się na gapę i jeśli trafi "frajera" to jego dalsza przejażdżka i przemieszczenie odbędzie się na dwa sposoby.
Pierwszy sposób jest zakończony odszukaniem cienkiej skóry (nie ma czasu na przebijanie się na grubszej) i dogodnego miejsca do krwiopoju i tam wpije się w ciało swojego "środka lokomocji". Gdy się ochla i bardzo mocno spęcznieje od wypitej krwi to najzwyczajniej w świecie sobie sam odpada. Taki pękaty zupełnie nie przypomina siebie przed wyruszeniem na łowy. Przemieścił się, jest ożarty i zatankowany, teraz ma czas nawet kilka lat (2-3 lata) na odszukanie następnego dawcy krwi. Wszystko temu podporządkuje a ma trochę czasu. Generalnie intuicja mu podpowiada, że ma się załapać na żywiciela bo czuje krew, gorzej gdy trafi na człowieka bo wtedy w sumie to czeka go przeważnie męczeńska śmierć gdy zostanie zauważony.
Drugi sposób przemieszczenia się w terenie to załapanie się na "frajera", ale nie dotrze do miejsca gdzie sobie popije... a to spadnie z takiego "środka lokomocji" i to z różnych przyczyn (zostanie strząchnięty przez "ś.l.", zostanie zaczepiony krzakami, trawą itp.), sam odpadnie bo podłoże będzie dla niego toksycznie nieprzyjazne (środki przeciwkleszczowe). Tam gdzie spadnie znowu musi czekać, chociaż musi pamiętać, że czas mu leci, ale może też zostać przeniesiony w bardziej dogodne miejsce niż to było na "stacji początkowej".
Znawcy tematu twierdzą, że nie siedzą wyżej niż 120 cm bo wyżej im intuicja, nabywana setkami lat, podpowiada "po kiego wyżej!". Rozpoznaje nadchodzące ofiary przez swój narząd detekcyjny tzw. narząd Hallera, który jest wrażliwy na dotyk, ciepło, dwutlenek węgla, zmianę wilgotności, gdy rozpozna wskakuje w biegu na ofiarę... losu ;)
O chorobach przenoszonych przez kleszcze, sposobie zakażenia się nimi a zwłaszcza istotnym momentem zakażenia można choćby tutaj poczytać http://www.eioba.pl/a/1qjz/choroby-p...przez-kleszcze
W życiu byłem dla kleszcza tym "frajerem" dwa razy... raz jako dziecko w lato na Mazurach (wbił mi się w bark) a drugi raz po jeździe rowerem po Lesie Kabackim (zaczynał się wbijać w pachwinę... jak on tam wlazł przez obcisłe spodenki kolarskie?).
W Bieszczadach nigdy a chodzę po nich już trochę. Trzymam się jednak zasady , noszę zawsze kapelusz z rondem, za kostkę buty, podkolanówki coolmax (czyli wysokie) i zawsze długie spodnie. Mam też zawsze przy sobie środek na komary i kleszcze firmy J&J, spryskuję gdy mam iść "podejrzaną" trasą (ścieżki zwierząt, łąki, pastwiska gdzie prowadzony jest/był wypas), wytrzepywania odzieży po wędrówce i otrzepywania w jej trakcie a i sprawdzam wtedy siebie też tak na wszelki wypadek.
Z kleszczami w Bieszczadach spotkałem się dwa razy. Pierwszy raz i to w ogromnych ilościach, gdzieś tak w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy po wędrówce szlakiem granicznym z Łupkowa, zrobiłem sobie dłuższy odpoczynek na łące w Balnicy. Zdjąłem buty, nogi cieszyłem chłodem trawy, oczy zaś pasącymi się krowami gdy w pewnym momencie patrzę jak mi dosłownie po jakimś czasie oblazły nogi malutkimi kleszczykami, przesiadłem się dalej i nadal obserwuję inwazję na moje nogi. Było trzeba zwiewać do lasu, tam porządnie się otrzepać i wnikliwie obejrzeć... to właśnie był dla mnie pierwszy sygnał ostrzegawczy. Drugi raz to kilka lat temu, w nocy wyciągałem kobiecie, mocno już wbitego kleszcza z pleców, przy pomocy scyzoryka i dziesięciogroszówki bo ani ona ani ja nie miałem odpowiednich przyrządów. Coś tam w ciele zostało, ale miała to wyjąć gdy wróci do domu. W tym miejscu można podpowiedzieć, że w aptekach są za kilka złotych specjalne pęsety lub pompki i warto je mieć ze sobą na wędrówkach... wystarczy wpisać w Google "do usuwania kleszczy apteka".
ps. Tomku, już jest taki zapomniany wątek w temacie "żmije, kleszcze, wścieklizna..." http://forum.bieszczady.info.pl/show...C5%9Bcieklizna
-
Odp: Kleszcze i borelioza
... generalnie to coś tam racji każdy w tym temacie ma.... może zacznę od prostszego pytania o środek....Ultrathon...naprawdę polecam... choć stosuję bardzo rzadko....
... a teraz w temacie tej dziwnej choroby z perspektywy osoby chorej.... choruję na nią od kilkunastu lat... jest nieuleczalna... można ją jedynie zaleczyć... choć podanie w krótkim czasie po podczepieniu kleszcza antybiotyku likwiduje krętki... kleszcz po ok. 48 godzinach po podczepieniu najnormalniej w świecie i po chamsku "rzyga" do naszego organizmu jak już opije i tak dostają się krętki do naszego krwiobiegu...tak więc jest sporo czasu na jego usunięcie... całkowite usunięcie... zarażony nie jest każdy kleszcz... szacują różnie ....ci pesymiści, że 30%, a optymiści, że 10, a nawet mniej.... odpowiednie ubranie coś tam daje, ale nie do końca... po chaszczowaniu warto podczas kąpieli pobieżnie przejrzeć ciało z dokładniejszym obejrzeniem okolic pachwin, wewnętrznych części uda i podbrzusza....
... powiem szczerze, że obecnie się kompletnie nie leczę... olałem to.... kontroluję jednak antyciała w organizmie przynajmniej tak około raz w roku.... są obecnie w naszym kraju chyba trzy metody badań.... korzystam z tego najdroższego (jest w zasięgu finansowym przeciętnego człowieka)... jak znajdę gdzieś swoje wyniki to mogę napisać jak się fachowo nazywa... najmniejsze ryzyko pomyłki....
... boleriozą można się zarazić również wielokrotnie i rozwijają się wtedy niezależnie od siebie.... może powodować problemy neurologiczne jak pisała Wadera, ale rzucić się na głowę, czy układ krwionośny... powodując np. zawał serca... często delikwent nawet nie wie, że to borelioza była jego przyczyną.... niby nic mi nie dolega, ale czasami mam silne zawroty głowy (wtedy jak przez lata zauważyłem zwiększa się ilość jednostek przeciwciał, czyli mechanizm obronny wzrasta, bo jest więcej krętków)... wahania są duże ... stawy bolą, kondycja nie najlepsza... coś tam pobolewa... tylko tak naprawdę to nie wiem, czy to wynik choroby, czy już coraz bardziej sterany organizm daje znać.... cieszę się, że w miarę mogę funkcjonować...
... faszerowanie antybiotykami do kilku dni po zwymiotowaniu przez kleszcza ma sens... później już raczej wraz z upływem czasu staje się to bezsensowne...... chyba, że stan jest poważny,a antyciał dużo.... poziomu ilości samego krętka w Polsce powszechnie się nie bada... jest to zbyt kosztowne... no chyba, że ostatnio coś się zmieniło... specjalistów u nas w kraju można policzyć na palcach jednej dłoni... oczywiście tych którzy mają głębsze pojęcie o tej chorobie.... antybiotykiem może napaść każdy lekarz, ale wtedy trzeba się zastanowić co więcej szkody spowoduje... to tak co mi się szybko nasunęło... aha.. gorsze jest pokleszczowe zapalenie opon mózgowych, ale na to można się zaszczepić ... na boreliozę nie...
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Więcej można o boreliozie poczytać tutaj ---> http://www.borelioza.vegie.pl/index.html
Ciekawa stronka i w przystępny sposób prowadzona.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
Recon1
Jako z natury optymistycznie nastawiony do życia, najbardziej ucieszył mnie ten fragment "Jeżeli przebywa w żywicielu ponad 24 godziny, może dojść do zainfekowania. Możliwość się zwiększa, gdy przebywa powyżej 48 godzin, a gdy powyżej 72 godzin, zachodzi prawie zawsze."
Tak się jakoś ostatnio składa, że te paskudne kleszcze lgną do mnie niemiłosiernie. W czasie ostatniego pobytu w Bieszczadach przez 2 tygodnie, kilkanaście sztuk zagięło na mnie parol i postanowiło posmakować mojej krwi. Jeden to nawet był tak spragniony, że gdy go rano dopadłem, to zostawił po sobie całkiem sporą plamę krwi. Musiałem go igłą wydłubać razem z "korzeniami". Tak się mocno przyssał. Zazwyczaj, gdy któregoś przeoczę w czasie wstępnej degustacji, to następnego dnia rano, już jest bardziej widoczny i sygnalizuje swędzeniem swoją obecność, że odsysanie strzykawką zazwyczaj wystarcza. Dlatego też, informacja o znikomej szkodliwości do 24 godz. bardzo mnie ucieszyła:-). Ale to nie znaczy, że można sobie, ewentualnie przyszłościowe konsekwencje lekceważyć. Artykuł bardzo ciekawy i obszernie informuje, czym może się skończyć przeoczenie takiego krwiopijcy. Z drugiej strony, nie popadajmy w przesadę, gdyż nawet przechodząc przez ulicę, to jakiś pojazd może również utoczyć nam trochę krwi i to zdecydowanie skuteczniej.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
Petefijalkowski
Poradzcie jakis preparat antykleszczowy
Znajomy wędkarz potwierdza, że najbardziej skuteczny jest - wspomniany przez Przema - Ultrathon, ale jest hardkorowy, więc trzeba uważać, gdzie i ile się psika. Np. wędkarze nie spryskują tym dłoni, bo założona nimi przynęta odstrasza ryby :lol: Dobrą opinię ma też Mugga. Generalnie kolega poleca środki z DEET-em, czyli dwuetylotoluamidem, byle stężenie nie przekroczyło 30 proc. Różne Brosy czy Offy nie mają dobrej prasy, przynajmniej wśród wędkarzy... Choć ja ostatnio używam Brosa z 15-procentową zawartością DEET przeciw kleszczom i komarom (ok. 10 zł w Rossmannie). Na komary działa.
Mądrzy goście ci wędkarze 8-)
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Patrząc od strony ogółu, zaglądających na to Forum, to dobrze, że Tomek poruszył tutaj temat kleszczy i roznoszonych przez nie chorób.
Borelioza - chociaż późniejsze leczenia są ważne to tutaj jednak skupić się należy na ochronie nad skrytobójczym nieprzyjacielem. Zacytuję tekst ze strony http://www.borelioza.vegie.pl/index.html
"Borelioza jest chorobą przenoszoną najczęściej przez kleszcza pewnego specyficznego gatunku. Nie ma co się zagłębiać w łacińskie nazwy robala, jako że i tak nikt go nie rozpozna. Można też zarazić się na inne sposoby, ale są na tyle rzadkie, że spokojnie można je pominąć. Po ugryzieniu przez kleszcza - nosiciela mamy kilkuprocentową szansę na zakażenie. Kilka procent - to niewiele. Jeśli dodamy, że tylko kilka procent kleszczy w naszym kraju jest nosicielami (między bajki włóżmy panikarską, sponsorowaną przez pewne lobby producentów leków informację o 75%), jeśli dodamy że tylko jeden gatunek kleszcza zakaża - szansę na zarażenie mamy jak 1 do 1000 albo i jeszcze niższą."
Więc kleszcz w naszym ciele to jeszcze nie powód do paniki, ale sygnał do bezwarunkowego i natychmiastowego działania, bez odwlekania w czasie, to musi być działanie ponad wszystko, bez czekania na rumień. Wyciągamy jak najszybciej i odkażamy miejsce. To na pewno zajmie mniej czasu niż późniejsza "jazda" i nerwy jak już te perfidne krętki się u nas rozgoszczą. Przede wszystkim spokój i bezzwłoczne działania obronne tym bardziej, że jak napisano w wyżej przytoczonym tekście, negatywna szansa na chorobę jest w stosunku 1:1000. To dużo i mało.
Kleszcza nosicielem jest głównie zwierzyna i tam gdzie ona się porusza tam kleszczy jest najwięcej. Zwierzak nie ma możliwości wyjęcia sobie kleszcza, co najwyżej się otrząsa lub ociera o coś twardego gdy czuje tam jakiś ból lub swędzenie. Można to nieraz zaobserwować gdy widzimy na drzewach sporo sierści. Praktycznie też zwierzyna chodzi gdzie popadnie, ale co też można zauważyć, ma już swoje wydeptane ścieżki najczęściej widoczne przy różnych stromiznach lub uskokach. Kleszcz na pewno ma w genach system przeżycia, wyrobiony przez tysiące lat i tysiące pokoleń, więc odpada i też zasadza się na ofiary tam gdzie ma szansę w określonym czasie ponownie zaatakować. Inaczej populacja by dawno wyginęła a na to się nie zanosi, bo jak widzimy ma się dobrze i nawet się rozwija w siłę.
Teraz pomyślmy przez chwilę... mamy w zarysach gdzie jest największa szansa na ich(!) atak, musimy więc sobie wypracować swój system obronny działający przez automatyzm odruchów. Mamy takie na wiele różnych przypadków, czasami nawet nie zdając sobie sprawy z tego. Jeśli chcemy teraz nauczyć się nowego, nie powodowanego fobią a spokojnym działaniem to musimy go sobie wdrożyć. Qrcze.... można też to olać zupełnie, może przecież się udać, tak jak w rosyjskiej ruletce, chociaż tam szanse są mniejsze, ale są!
Ja po tym co zobaczyłem lata temu na łące w Balnicy (wyżej opisałem) to staram się ten mechanizm za każdym razem wdrażać. Chodzę zawsze w długich spodniach i nigdy nie mam zawijanych nogawek, wytrzepuję je też po każdym chodzeniu, jeśli chodzę w koszuli to po wędrówce rozwijam rękawy, jeśli miałem podwinięte, i wytrzepuję. Podczas kąpieli sprawdzam się czy już nie mam jakiegoś lokatora. Nigdy oprócz spodni, kapelusza, butów i kurtki nie zakładam ponownie drugi raz, nawet ze względu na higienę. Nie kładę rozebranego ubrania na łóżku, obserwuję podłogę, gdy się przebieram. Podczas łazikowania to otrzepuję się co jakiś czas, nie robię tego gdy pada i spodnie wraz stuptutami mam mokre, bo kleszcze wtedy raczej nie mają szans na przyczepkę. Wspomnę też, że gdy tylko wrócę już z wędrówek do domu to wszystko jeszcze raz wytrzepuję i od razu daję do pralki. Wspomniałem też o środkach przeciwinsektowych, też zawsze je mam ze sobą i gdy trzeba to się nimi pryskam, zazwyczaj spodnie ale też przedramiona i kark.
Łaziłem sporo, kiedyś jakby więcej po chaszczach, ale nadal przed tym nie uciekam i fizyczną niemożliwością, tak podejrzewam, nie było bym nigdy nie miał na sobie jakiegoś "desantowca". Przecież te skurwiele nie mają aż takiej wiedzy i gdy na nie włażę to sobie odpuszczają bo "uuuuuuu to idzie Recon1, szanse zerowe na udany desant!". Możliwe, że moje wypracowane działania owocują ich(!) brakiem na moim ciele, ale też nie popadam w samozadowolenie, znam filozofię "nie ma takiej rury na świecie, której nie można odetkać".
Teraz moja uwaga na temat środka Ultrathon, czas chyba go nabyć, ja na pewno kupię spray bo jako taki bardziej się u mnie sprawdza. Wszelakie skurwiele kłujące tną nawet przez grube spodnie a gdy jest spryskany środek na nich lub na ciele to dolatują i tuż przed robią nagły zwrot, nawet te najbardziej zdeterminowane (gzy są najbardziej… obserwacje praktyczne na środku J&J), działania na kleszczach nie widziałem.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Ultrathon (25% DEET) posiadam i używam, ale nigdy nie dam rady spryskać się nim dokumentnie, więc ryzyko spotkania pozostaje. I tak ostatnio, na trasie Komańcza - UG jeden taki skurwiel wlazł mi po bucie i skarpecie i użarł mnie w łydkę. Zauważyłem go wieczorem. Ja jeszcze żyję, on nie.
Znajomy weterynarz, zajmujący się borelozą u zwierzaków,chodził na łowy, bo kleszcze potrzebne mu były do badań. Łowił je białą ścierką na krzakach w mieście. W ciągu popołudnia potrafił złapać 300 szt. Rzekomo, tak twierdził, 50% było nosicielami boreliozy. Teraz to zabrzmiało mniej optymistycznie
-
Odp: Kleszcze i borelioza
... no tak... jak Ultrathon dostanie się do jamy ustnej to najlepiej zapalić papierosa... oczywiście dłońmi spryskanymi tym środkiem ująć fajkę... a później dwa browary i jazda gwarantowana:mrgreen:... a tak na poważnie to smarować się góra dwa razy na dobę i raczej nie stosować na części pod ubraniem, bo wchłania się dobrze wtedy do organizmu... nie można stosować na jakieś kremy czy po olejku do opalania... jakby ktoś w jakiś krzakach chciał się poopalać.... a jeszcze taka ciekawostka, że 100% Deet przepala tkaninę i to nie taką cienką.... ale nie ma co się przejmować Ultrathon to marne 25% Deet:-P....
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Kleszcze kleszczami i tak nie ma nic gorszego niż komary :-)
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Jeśli chodzi o narzędzia do usuwania kleszczy to z czystym sumieniem mogę polecić specjalną kartę. Wielkością przypomina kartę do bankomatu więc wygodnie mozna nosić w portfelu. Mozna nia wyciągnąć zarówno duże jak i całkiem małe potwory. Kupić ją można z artykułami dla psów i kotów. Świetnie się sprawdza, sprawdzono wielokrotnie. Nic nie zostaje w ciele.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
A czy możesz zamieścić jakiś lin do produktu ?
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
diabel-1410
A czy możesz zamieścić jakiś lin do produktu ?
w dowolną wyszukiwarkę wprowadź tekst
TRIXIE karta do usuwania kleszczy
-
Odp: Kleszcze i borelioza
300 sztuk,to zgroza.Za niedługo wlezą do mieszkań.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Bo taki kleszcz z leśnego lasu jest chyba bezpieczniejszy niż z takiego miejskiego lasu...
Tak naprawdę to rodzinny lekarz zapisze antybiotyk, każe zrobić za chwilę testy jeszcze raz, później przepisze znowu antybiotyk, każe zrobić testy....
najlepiej iść od razu do specjalisty, kosztuje, niestety bo NFZ tego nie wspiera ale przynajmniej będzie wiadomo czy to na pewno borelioza
paskudne to to jest ale do wyleczenia jak wykryte wcześnie i jak organizm silny..
huśtawki nastrojów paskudne, i najgorsza jest to że się świadomym jest że zachowuje się wrednie ale nie ma się na to wpływu, dziwne ale prawdziwe, niestety.
I taka borelioza to nie od razu może wychodzić, nie wszyscy mają rumień, więc równie dobrze ktoś kogo ugryzł kleszcz dawno temu też może mieć boreliozę ale że nie miał objawów to o niej nie wie :)
i moja pani doktor powiedziała że mam goździki, takie co do grzańca się wrzuca brać do kieszeni jak idę do lasu :)
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Przemolla, to podaj te najdokładniejsze badania -mniej dokładnych nie ma co robić, bo po co. Dzięki za swoje podzielenie się doświadczeniami z boreliozą.
Preparaty stosować trzeba ale podobnie jak Zbyszek jestem zdania, że nie ma co przesadzać w stylu rezygnowania z wędrówek. Wiele jest syfów, jakimi możemy się zarazić przez przypadek w życiu. Każdy z nas korzysta ze służby zdrowia, chodzi do dentysty (choćby najdroższego), fryzjera -tam z kolei możemy się nabawić HCV i pewnie nawet kilka osób jest zarażonych ale dziś nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale czy to znaczy, że nie należy chodzić do dentysty? Trzeba się badać i tyle a z kleszczami jest o tyle dobrze, że nie zarażają od razu.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
calanthe
Jest specjalista w Poznaniu?
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
calanthe
Bo taki kleszcz z leśnego lasu jest chyba bezpieczniejszy niż z takiego miejskiego lasu...
Tak naprawdę to rodzinny lekarz zapisze antybiotyk, każe zrobić za chwilę testy jeszcze raz, później przepisze znowu antybiotyk, każe zrobić testy....
najlepiej iść od razu do specjalisty, kosztuje, niestety bo NFZ tego nie wspiera ale przynajmniej będzie wiadomo czy to na pewno borelioza
paskudne to to jest ale do wyleczenia jak wykryte wcześnie i jak organizm silny..
huśtawki nastrojów paskudne, i najgorsza jest to że się świadomym jest że zachowuje się wrednie ale nie ma się na to wpływu, dziwne ale prawdziwe, niestety.
I taka borelioza to nie od razu może wychodzić, nie wszyscy mają rumień, więc równie dobrze ktoś kogo ugryzł kleszcz dawno temu też może mieć boreliozę ale że nie miał objawów to o niej nie wie :)
i moja pani doktor powiedziała że mam goździki, takie co do grzańca się wrzuca brać do kieszeni jak idę do lasu :)
... do wyleczenia jest.... owszem, jeśli szybko po zwymiotowaniu kleszcza ... tak do kilku dni rozpocznie się leczenie.... dużo ludzi nie wie, że jest chorych, czy nosicielami... idzie po czasie do lekarza jakiegoś tam rodzinnego ... ten wali serię antybiotyków, która tylko powoduje, że antyciała spadają i uznaje się delikwenta za uleczonego:mrgreen:.... a niech się delikwent wtedy prywatnie zbada po miesiącu i później za dwa tygodnie i wtedy się okaże.... czy cudowny antybiotyk użyty po czasie wyleczył... on może zaleczyć... ilość jednostek spada i tyle... a później rośnie...
...w Poznaniu ponoć jest dobry specjalista od tych spraw.. ale niestety nie mam namiarów, bo najnormalniej w świecie przestałem się tym interesować... jest ktoś jeszcze w Warszawie, Olsztynie i Białymstoku....
... nie ma cudownego testu Jimi... wszystkie w zasadzie trzeba powtarzać ... najgorszy jest Elisa, ale każdy lekarz właśnie ten z reguły proponuje...błąd spory...najlepiej zrobić Western blot, albo PCR.. ale one również nie są idealne.....
... po co sobie tym zawracać głowę... jak jest to trzeba go wyciągnąć i tyle... nie każdy jest zarażony i nie każdy zarażony nie wyjęty nas zarazi... ryzyko zakażenia nie jest takie duże....w większości przypadków pokazuje się rumień, który wędruje... ale nie koniecznie... ja jego nie miałem...
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
tolek banan
calanthe
Jest specjalista w Poznaniu?
tak jest, na Grunwaldzkiej przyjmuje, pani nazywa się Skoryna-Karcz
ale pierwsze wolne terminy dopiero na grudzień, ale dzwoń, może akurat ktoś zrezygnuje z wizyty i uda się wcześniej
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Dzięki za informacje. Wiem, że nie ma idealnych testów, chodziło mi o najbardziej dokładny z możliwie dostępnych, pomijając już fakt, że wyniki mogą wyjść np. fałszywie dodatnie, jak wszędzie, dlatego chodzi o powtarzalność badań.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Kleszcze - pierwszy rumień kilkanaście lat temu, silny antybiotyk i jakoś jest ... lgną do mnie niemożliwie w tym roku już kilka . Borelioza - ze trzy lata temu z żoną zaczęło się coś dziać ...rodzinny skierował do psychiatry , zaczęło się leczenie dodam ; prywatne. I tu mam największy żal do ponoć uczonych konowałów którzy pomimo sugesti w kierunku boreliozy i miernych efektów leczenia z zapałem faszerowali ślubną psychotropami.W końcu Rzeszów -Medicor i doktor Marcin Hawro godny polecenia specjalista. Wklejam wyniki testów Załącznik 35027 Słabo widać -na niższym dokumencie wynik dodatni 11punktów rok2012 na tym wyżej nadal dodatni 2 punkty . No ale te testy ...
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Nie wiem jak teraz "wygląda" wiedza lekarzy na temat boreliozy w Poznaniu.
Mnie dopadł kleszcz w 2008 roku.
Nie wiem dokładnie kiedy ,musiałem go zdrapać. Powyżej kostki pojawiła się rana , trudno było ją zagoić "indiańskimi sposobami" Pojawił się rumień.
Z wiedzy zdobytej z popularnych tygodników i internetu wyglądało na typowy rumień wędrujący. Jednak wiedza lekarzy "ogólnych" do których się zgłosiłem w tym temacie była zerowa. Odwiedziłem też dwóch chirurgów (na Lutyckiej i Szwajcarskiej paznaniacy wiedzą o co loto) bo rana się nie goiła i z moich obserwacji wynikało ,że kleszcz zostawił w mojej nodze swój" ryj" Jednak dopiero na moje usilne żądanie trzeci chirurg zajrzał dokładnie do rany , naciął ją i wyjął "resztę" Antybiotyki oraz maść na ranę , rana się zagoiła.
Udałem się też na Zawady do zakaźnego aby zrobić badania metoda "ELISA" wynik ujemny (luty 2009) .
Czytając na temat boreliozy w necie dowiedziałem się ,że "ELISA" nie jest wiarygodna ( robiłem w ramach NFZ) . Wynik ujemny
W marcu udałem się na Mickiewicza w Poznaniu zrobić odpłatne badania :Oznaczenie DNA Borelia burgdorferi .
Kosztowało to wtedy chyba 250 zł Wynik wyszedł też ujemny
Nie wiem jak jest teraz z wiedzą lekarzy na temat boreliozy w Poznaniu . Z doświadczenia jedna wiem ,że w tym temacie lekarze ogólni poruszają się jak "dziecko we mgle" A tu potrzeba szybkiej reakcji .
A TO POLSKA WŁAŚNIE I "WSZYSTKIEMU WINNE SĄ PROCEDURY LUB ICH BRAK" I TO MNIE W TYM KRAJU WKURWIA .
Przepraszam za użycie słownictwa ministrów
Ten kraj to " ch.., dupa i kamieni kupa"
Czy jestem zdrowy teraz w 2014 roku . Nie wiem
-
Odp: Kleszcze i borelioza
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Ja pierniczę... Nie mogę czytać takich wątków. Dodam tylko, że ok 2 tygodnie temu wyciągnęłam kleszcza swojemu 3,5-letniemu dziecku... Rumienia nie ma, bo oglądam to miejsce co kilka dni. Hmm, teraz będę myśleć co dalej...? :?
A z ciekawostek, kiedyś dowiedziałam się (nie wiem ile w tym prawdy), że maksymalnie opity kleszcz zwiększa swoją objętość 600 razy i może przeżyć nawet 18 lat do następnego ataku.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Wiele tu kleszczach napisano, ja dodam, że nawet późne stadia boreliozy z niezłym skutkiem leczy się m.in. w Kanadzie. Rzecz polega na częstym sprawdzaniu poziomu przeciwciał specyficznych i odpowiednim do tego dobieraniu antybiotyków. Kuracja trwa nawet do roku czasu i ponoć przynosi pozytywny wynik. Niestety wymaga stosowania leków osłonowych i nie kazdy ją znosi - wiadomo - antybiotyki. No i w naszych warunkach ponoć jest droga. W Polsce jest pani doktor, która tę metodę poznała. Pracuje w Krakowie. Gdy zdobędę namiar - podeślę Wam, byście rzecz sprawdzili dokładnie.
Pozdrawiam,
Derty
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
Derty
Wiele tu kleszczach napisano, ja dodam, że nawet późne stadia boreliozy z niezłym skutkiem leczy się m.in. w Kanadzie. Rzecz polega na częstym sprawdzaniu poziomu przeciwciał specyficznych i odpowiednim do tego dobieraniu antybiotyków. Kuracja trwa nawet do roku czasu i ponoć przynosi pozytywny wynik. Niestety wymaga stosowania leków osłonowych i nie kazdy ją znosi - wiadomo - antybiotyki. No i w naszych warunkach ponoć jest droga. W Polsce jest pani doktor, która tę metodę poznała. Pracuje w Krakowie. Gdy zdobędę namiar - podeślę Wam, byście rzecz sprawdzili dokładnie.
Pozdrawiam,
Derty
... Ameryka to inna bajka....tak bardzo ogólnie to inna choroba... na naszym gruncie to trochę inaczej wygląda...nie wiem, ale z tego co wiem to nijak to się przedkłada na nasze realia....może jestem do tyłu, ale ze dwa lata temu, to takie wieści targały tą chorobą.....
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Właśnie się dowiedziałem, że moja współpracowniczka (lat 40+) złapała boreliozę kilkanaście lat temu, czyli w innej rzeczywistości, nie tylko medycznej :) Choroba ujawniła się po paru latach, więc terapia antybiotykowa nic nie dała. Koleżanka twierdzi, wyleczyła się dopiero rezonansem magnetycznym, który poleca. Kosztowało ją to parę tys. zł, terapia składa się z paru sesji, łącznie kilka godzin. Obiektywnie drogo, ale jak za pozbycie się takiego syfu - chyba warto. Choć z kolei lekarze zakaźni twierdzą, że to zwykłe wyciągania kasy... I bądź tu mądry :|
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Pojechałem sobie na Mazury i tam totalnie odpuściłem moje wcześniejsze zalecenia a łaziłem sporo po lesie. Wieczorem patrzę a w pachwinie ścierwo siedzi, na szczęście nie głęboko, więc pensetą myk i mam go. Gdy wróciłem do domu i odbierałem komuś jakieś tam wyniki badań to zauważyłem kartkę, że laboratorium za 50 zeta robi badania złapanym kleszczom czy są nosicielami wszelakiego świństwa. Czyli nauka dla innych... wyciągniętego kleszczanie nie utylizować a włożyć do jakiegoś pojemniczka i z nim szybko do laboratorium.
Teraz tutaj przeczytałem, że bezwzględnie muszę wziąć odpowiednie antybiotyki http://lymepoland.com/pliki/poradnik-dr-piotra.pdf
Mam 3 milimetrową delikatnie różową plamkę/ślad w miejscu gdzie siedział. Idę dziś do lekarza. :(
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
Recon1
Pojechałem sobie na Mazury i tam totalnie odpuściłem moje wcześniejsze zalecenia a łaziłem sporo po lesie. Wieczorem patrzę a w pachwinie ścierwo siedzi, na szczęście nie głęboko, więc pensetą myk i mam go. Gdy wróciłem do domu i odbierałem komuś jakieś tam wyniki badań to zauważyłem kartkę, że laboratorium za 50 zeta robi badania złapanym kleszczom czy są nosicielami wszelakiego świństwa. Czyli nauka dla innych... wyciągniętego kleszczanie nie utylizować a włożyć do jakiegoś pojemniczka i z nim szybko do laboratorium.
Teraz tutaj przeczytałem, że bezwzględnie muszę wziąć odpowiednie antybiotyki
http://lymepoland.com/pliki/poradnik-dr-piotra.pdf
Mam 3 milimetrową delikatnie różową plamkę/ślad w miejscu gdzie siedział. Idę dziś do lekarza. :(
.... to nie jest rumień... rumień jest dużo większy.... jeśli pójdziesz do tzw.rodzinnego, czy też jakiegoś innego doktora co to nie wiele ma do czynienia z tą chorobą, to na bank zaaplikuje antybiotyk...
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Ja miesiąc temu zrobiłam test. Wynik negatywny. Kompleksowe badania IgG, IgM metodą western blot. Koszt 200zł. Można je wykonać w Rzeszowie, ul. Szopena 1, bez wcześniejszej rejestracji. Uważam, że warto się badać co jakiś czas.
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
przemolla
.... to nie jest rumień... rumień jest dużo większy.... jeśli pójdziesz do tzw.rodzinnego, czy też jakiegoś innego doktora co to nie wiele ma do czynienia z tą chorobą, to na bank zaaplikuje antybiotyk...
A co ten lekarz mający do czynienia z chorobą może prawidłowego innego zrobić?
-
Odp: Kleszcze i borelioza
No najpierw polecić badania w kierunku wykrycia boreliozy. Nie ma co martwić się na zaś!
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Do lekarza od "tych chorób" nie trzeba skierowania , chyba ,że coś się zmieniło
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Czyli dobrze zrozumiałam? Jeśli takiego kleszcza zauważymy dosłownie kilka godzin po przyssaniu, ładnie go usuniemy, zdezynfekujemy miejsce, to wizyta u lekarza jest już zbędna? Czy jednak mimo wszystko trzeba wybrac się do lekarza po antybiotyk?
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
Jelonkowa
Czyli dobrze zrozumiałam? Jeśli takiego kleszcza zauważymy dosłownie kilka godzin po przyssaniu, ładnie go usuniemy, zdezynfekujemy miejsce, to wizyta u lekarza jest już zbędna? Czy jednak mimo wszystko trzeba wybrac się do lekarza po antybiotyk?
... właśnie tak... jeśli go ładnie usuniesz...a jeśli nie ładnie to i tak masz duże prawdopodobieństwo, że nic nie będzie....;)
-
Odp: Kleszcze i borelioza
Cytat:
Zamieszczone przez
Marcowy
(...)kolega wrócił z okolic Komańczy i oprócz bieszczadzkich wspomnień przywiózł kleszcza. (...) No i wyszła borelioza jak ta lala... Na szczęście wcześnie wykryta jest ponoć całkiem wyleczalna, więc kolegę czeka - da Bóg - jedynie parę tygodni na antybiotykach.
Epilog historii: po 10 miesiącach od zakończenia kuracji antybiotykowej test Western Blot dał wynik ujemny, więc mamy tak jakby happy end :-)
-
Odp: Kleszcze i borelioza
No to się bardzo cieszymy. Kolega na pewno wie, że taki wynik powinien być po jakimś czasie (1-2 miesiącach) ponownie potwierdzony, dla pewności że nie jest to wynik fałszywie ujemny. Te wszystkie testy mają margines błędu, w zależności jaką metodą się badamy możemy raz mieć plusa raz minusa, heh. Ale ten western blot jest ponoć dobry. Trzymamy kciuki.