-
10 załącznik(ów)
Bieszczadzka przechadzka
Informacje ogólne:
W przechadzce udział wzięli - Kuna i ja.
Miejsce przechadzki – Bieszczady
Czas trwania przechadzki - cztery dni
Transport – Pekaes, Veolia, autostop
Suma podejść – wyciskała siódme poty
Ilość pokonanych kilometrów – ho, ho, ho albo ciut mniej
Noclegi – pierwszy na strychu, drugi na pierwszym piętrze, trzeci na parterze.
Chyba te najważniejsze informacje podałem już wszystkie więc przejdźmy do przechadzki.
Dzień I (11.11)
Rano, zaraz po opuszczeniu Pekaesu wpadliśmy na żubra
Załącznik 41942
bo …w Bieszczadach dobrze wpaść na żubra :razz:
Często spotykam tego osobnika ale tym razem znów zrobiłem mu zdjęcie ponieważ z jego lewej flanki przyczaił się maluch, nie jego co prawda lecz też piękny! Pierwsze konie mechaniczne, które przyszło mi ujeżdżać, czaiły się właśnie pod maską (no dobra – pod tylną klapą) takiego czerwonego cudeńka więc czuję do tych kształtów wielki sentyment. W środku zagrody widniejącej na zdjęciu, żubrów było znacznie więcej i mogliśmy nacieszyć się nimi do syta. Jak się już nacieszyliśmy to z kopyta ruszyliśmy w stronę słońca
Załącznik 41943
ale asfalt szybko się nam znudził i poszliśmy kamienistą dróżką zakosić kilka jabłek
Załącznik 41944
Na lewo
Załącznik 41945
i prawo
Załącznik 41946
słońce jeszcze się przebijało, ale tam gdzie szliśmy jakby sobie odpuściło
Załącznik 41947
Niezrażeni tym widokiem zagłębiliśmy się w las
Załącznik 41948
który w miarę zdobywanej wysokości zbielał niemal doszczętnie
Załącznik 41949
Wkrótce osiągnęliśmy szczyt
Załącznik 41950
i opadliśmy z jego drugiej strony, gdzie znów było kolorowo
Załącznik 41951
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Noclegi – pierwszy na strychu
Na strychu? Cóż za trywialne rozwiązanie... :wink:
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
Na strychu? Cóż za trywialne rozwiązanie... :wink:
Strych wcale nie był trywialny tylko trójkątny, się geometrii poducz ;)
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Trójkąty są trywialne, nie istnieją mniej złożone figury dwuwymiarowe :mrgreen:
Ale dajmy spokój geometrii. Na nocleg nie mieliście już daleko...
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Informacje ogólne:
Suma podejść – wyciskała siódme poty
I chlipy....z całą pewnością Bazyl stanął na wysokości zadania i nie było uczucia niedosytu. Do tego gotuje wyśmienite kolacje i nic to, że potem trzeba je spalać w tych jego kilometrach.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
No proszę, jak to w podobny czas podobnymi ścieżkami człeka ciągnie ;)
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
No proszę, jak to w podobny czas podobnymi ścieżkami człeka ciągnie ;)
Szkoda, że się nie zdzwoniliśmy na jakiegoś browca :(
-
6 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
... Na nocleg nie mieliście już daleko...
Akurat w tej kwestii bartolomeo nie ściemnia :wink: i faktycznie wkrótce dotarliśmy do miejsca noclegowego, którym była baza namiotowa
Załącznik 41957
Na miejscu trzeba było natargać drewna z lasu i go poszatkować, żeby wlazło do kominka w bazowej wiacie
Załącznik 41958
i zagonić :wink: Kunę do garów.
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
...z całą pewnością Bazyl stanął na wysokości zadania i nie było uczucia niedosytu. Do tego gotuje wyśmienite kolacje ....
Taaa.. dzięki , ale prawda jest taka, że ja co najwyżej jestem marnym pomocnikiem a szefem kuchni z prawdziwego zdarzenia jest Kuna, która nie wiedzieć kiedy i z czego potrafi wyczarować jakiś pyszny obiad bądź inną przekąskę:
Załącznik 41959
Na zdjęciu właśnie miesi ciasto na poobiedni podwieczorek, który składał się z wypiekanych nad ogniem placków cynamonowo-rodzynkowych z zapiekanymi w kociołku, świśniętymi po drodze jabłkami
Załącznik 41960
O tu już jest zrumieniony z jednej strony:
Załącznik 41961 mniam, mniam
Po takiej uczcie można było już iść spać na wiatowy strych, który mimo grubymi nićmi szytej bartolomejskiej teorii, wcale nie był dwuwymiarowy lecz jak najbardziej przestrzenny! (i przewiewny też był).
Szczegółowa mapa trasy z dnia pierwszego:
Załącznik 41962
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Niezłe smakołyki z rusztu. Mapka też niczego sobie, pewnie jakieś nowe wydawnictwo...
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Bazylu, Ty się chyba poruszasz po przestrzeniach nieeuklidesowych... bo jakiż ten strych przestrzenny, skoro tam trzeba albo na kolanach albo choć w ciągłym ukłonie! :wink:
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Patrz, jak się Bartolomeo poduczył. Na żadnych kolanach, wzdłuż wysokości ostrosłupa czworokątnego, można spokojnie w pionie stać. Bazyl uknuł podstęp, kazał mi umyć rączki bo ponoć ta niespodzianka wymaga czystych rąk, potem wyciągnął z plecaka torebkę z jakąś mieszanką i otrzymałam rozkaz wygniatania tego i owego. A, żem się uśmiała....po takiej uczcie to chyba ja próbowałam po cichutku udać się spać bo Bazylowi włączył się tryb siedzenia przy ognisku. Spało się cieplutko, rano powitał nas mrozek a zejście po wodę przez dwa drewniane mosteczki było niezłym wyzwaniem, ślizgawica że hej.
P.S. Mapka dla mnie, start..góra, dół..stop.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
... Mapka też niczego sobie, pewnie jakieś nowe wydawnictwo...
He, he, a jaka paleta barw!!!
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
Bazylu, Ty się chyba poruszasz po przestrzeniach nieeuklidesowych...
Wyborne, bardzo mi się ta przestrzeń podoba choć jeszcze nie wiem tak do końca co znaczy ale zaraz sprawdzę w internecie :)
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
Patrz, jak się Bartolomeo poduczył. Na żadnych kolanach, wzdłuż wysokości ostrosłupa czworokątnego, można spokojnie w pionie stać. (...)
Na tym stryszku bywałem kilkukrotnie i pomimo tego że, do wysokich się nie zaliczam, to jednak zawsze musiałem się skłonić.
Miło z Wami wędrować, choć tylko wirtualnie.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
DUCHPRZESZŁOŚCI
Miło z Wami wędrować, choć tylko wirtualnie.
To może DUCHPRZESZŁOŚCI w przyszłości się z nami wybierze na wspólne wędrowanie w bieszczadzkie knieje?
Bazylu, to ja w końcu stałam prosto czy szłam na czworakach?
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
Bazylu, to ja w końcu stałam prosto czy szłam na czworakach?
Mówisz, że to Bazyl przyniósł produkty na te placuszki? :mrgreen:
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Bartolomeo, poczekaj do świtu a dowiesz się jakie halucynogenne :shock: śniadanie przygotował Bazyl.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Dwa lata temu, pod koniec października, nocowałem samotnie na stryszku.
Co ja mówię?! Jakie samotnie?
Koło komina, czarno-biała kotka powiła wianek kociąt, popiskiwały całą noc.
Wcześniej, przed wieczorem i to dość blisko, zaryczał jakiś spóźniony jeleń, tak jakoś inaczej. A może to nie jeleń?!
Kocica była zaopatrzona w mleko i miała kopiec pokrojonej kiełbasy, prawdopodobnie przez ludzi , których spotkałem przed wieczorem po drodze do bazy i których częstowałem pączkami.
A może to byli nasi z forum?
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
poczekaj do świtu a dowiesz się jakie halucynogenne :shock: śniadanie przygotował Bazyl.
Psychodeliczne śniadanko Bazyla? Wysoko stawiacie poprzeczkę!
https://www.youtube.com/watch?v=V9dK-r0htXI
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
...Bazylu, to ja w końcu stałam prosto czy szłam na czworakach?
Nie dość, że na czworakach to jeszcze tyłem do przodu :mrgreen:
Załącznik 41963
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
Mówisz, że to Bazyl przyniósł produkty na te placuszki? :mrgreen:
Mieszałem jakieś białe proszki, doświadczenia nie mam więc mogłem faktycznie coś namotać :-P
Cytat:
Zamieszczone przez
partyzant
Dwa lata temu, pod koniec października, nocowałem samotnie na stryszku.
Co ja mówię?! Jakie samotnie?
Koło komina, czarno-biała kotka powiła wianek kociąt, popiskiwały całą noc.
(...)
Ja poprzednio nocowałem tam wczesną wiosną i też prawie samotnie, bo po obu stronach polany siedziały gdzieś w konarach drzew sowy i pohukiwały na siebie przez pół nocy :)
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
Psychodeliczne śniadanko Bazyla? Wysoko stawiacie poprzeczkę!
Nam za muzykę musiał wystarczyć szczebiot sikorek i trzaskanie drwa w kominku.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
ooo żesz,Wy wszyscy co sie w błocie taplacie i wszystkie emocje przeżywacie.....
gratulacje serdeczne i zazdrość równie serdeczna z serca mojego płynie
póki daleko mi do wzniesień TYCH niech błogosławione będą odczucia Wasze fotografią przekazane dla nas (póki co niegodnych odległoscią skazanych)
-
4 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
... rano powitał nas mrozek a zejście po wodę przez dwa drewniane mosteczki było niezłym wyzwaniem, ślizgawica że hej.
...
Przez ten mróz strasznie nie chciało mi się wychodzić ze śpiwora ale w końcu się udało. Żeby trochę się rozgrzać napaliliśmy w kominku i nastawiliśmy czajnik na herbatę (bo piwo wyszło wieczorem :cry: ).
Załącznik 41964
Do kociołka wrzuciłem garść suszonych grzybów , zebranych dwa tygodnie temu wśród mchów i paproci, wsypałem żurek w proszku i już po kilku minutach mieliśmy rozgrzewające śniadanie z chrupiącymi grzankami z rusztu.
Teraz można było już zabrać się za robienie porządku, cięcie drewna i upychanie go pod dach oraz poranną toaletę w potoku. Jak już się ogarnęliśmy to ruszyliśmy przez zimowy las
Załącznik 41965
do celu, którym było PIWO!
Szliśmy tropem miłośnika miodu
Załącznik 41966
który chyba amatorem piwa nie był, gdyż w pewnym momencie zakręcił w rejony całkiem bezpiwne a nam po drodze do celu wyrósł jeden szczyt większy
Załącznik 41967
i trzy mniejsze (Berdo, Petrowa, Horb).
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
...halucynogenne :shock: śniadanie przygotował Bazyl.
No i chyba przez te grzyby w żurku doznaliśmy zbiorowej halucynacji! Plan był taki, że po minięciu Horbu zejdziemy łąkami wprost do Cisnej. Tuż przed nimi, będąc jeszcze w lesie wypatrzeliśmy (widzieliśmy to razem i wyraźnie!) między drzewami, stojącą w oddali, chyba na skraju łąk, chatkę zbudowaną z ciemnego drewna, z poddaszem i podcieniami. Trochę było gęstwiny po drodze i nam na chwilę zniknęła z oczu i jakież było nasze zdziwienie gdy dotarliśmy na miejsce i okazało się, że gdzieś wyparowała i chyba szybko się skropliła bo był tam staw!:shock:
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Przeczytałam ten wątek na chwilę przed pójściem spać...
jakieś czary zadziałały bo w snach przeniosłam się w Bieszczady! w te same miejsca po których Wy chodziliście :)
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
No i chyba przez te grzyby w żurku doznaliśmy zbiorowej halucynacji!
Ale ja naprawdę widziałam ten domek! Za to żadnego stawu nie było wcześniej.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
Ale ja naprawdę widziałam ten domek! Za to żadnego stawu nie było wcześniej.
Przecież wiem, sam Ci go pokazywałem!
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
:smile: Zeszliśmy na łąki ale wszystko pogrodzone, jak nie taśmami to drutem kolczastym, trzeba było wrócić na leśną ścieżkę, a piwko już pachniało a jak smakowało. Najpierw pod Kudłatym Aniołem ale tam jakoś wszyscy ładnie ubrani bo i to pora obiadowa a ja jak ten czupur siedzę :smile:, futro potargane przez knieje. Udaliśmy się więc do zacniejszego lokalu Siekierezady, tłoczno ale wesoło i tu Bazyl poznał jak smakuje baba pieczona. W rzeszowskim to się nie jada takich specjałów? Baba ziemniaczana z boczusiem i cebulką dobrze przyprawiona, pieprzna i upieczona to samo niebo w gębie. Poczytaliśmy twórczość pana Rafała i weseli powędrowaliśmy na przystanek autobusowy.
Załącznik 41969
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
calanthe
Przeczytałam ten wątek na chwilę przed pójściem spać...
jakieś czary zadziałały bo w snach przeniosłam się w Bieszczady! w te same miejsca po których Wy chodziliście :)
Miło, że udało nam się Ciebie przenieść w te piękne miejsca.
Jak już jesteśmy przy tym temacie to coś Wam zdradzę w sekrecie. W Bieszczadach są jeszcze dwie nieznane połoniny! Bardzo często mi się śnią i zawsze są w tym samym miejscu. Jedna jest na miejscu Magury Stuposiańskiej tylko od niej wyższa i ułożona w poprzek do Caryńskiej. Ma dwa mniej więcej równej wysokości szczyty oddzielone od siebie przełęczą. Cała pokryta jest połoniną i przez wiele lat przejeżdżając drogą u jej stóp, kusiło mnie ją zdobyć i w końcu udało mi się wyjść na przełęcz ale rozpętała się burza i zwiałem na dół. Z kolei druga jest za Tarnawą i Bukowcem. Nie ma tam granicy i torów tylko wielki masyw, najwyższy w całych Bieszczadach, taki podłużny, obły ale na południowo-wschodnim końcu najeżony skałami. Nikt tam nie chodzi bo to teren Parku i nie ma tam szlaków. Legalnie można przejść naokoło dołem, stokówkami. Po cichu się przyznam, że byłem na tym końcu ze skałkami, jest tam taka fajna ścianka na cztery, pięć metrów wysokości, po której trzeba się wdrapać żeby stanąć na wierzchołku. Niestety zbliżał się zmrok i musiałem schodzić w doliny ale wybieram się tam jeszcze przejść całą połoninę.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Jak już powyżej Kuna wspomniała, łąki okazały się terenem prywatnym, ogrodzonym drutem kolczastym a zza położonej ciut dalej kępy drzew słychać było odgłosy cięcia drewna i wystawał kawałek domu (choć kto go tam wie czy aby na pewno tam był?). Cofnęliśmy się więc do lasu i dalej poszliśmy drogą zwózkową, która doprowadziła nas do asfaltowej szosy tuż przed mostkiem na początku Cisnej.
Tu chciałem zabłysnąć i mówię do Kuny:
- Jeszcze rzut beretem i będziemy pić laną Perłę w knajpie „Pod Kudłatym Aniołem”
- Kurcze, to ty wiesz, w której knajpie jakie piwo leją?
- No BA!
(tydzień temu tu byłem to jeszcze pamiętałem:mrgreen:)
No i wchodzimy uciorani i zmoknięci do Kudłatego, wcześniej zdjąwszy onuce zewnętrzne zwane stuptutami. A tam w środku podłoga jak na wybiegu, wyścielona dywanami a wokół rewia mody outdoorowej. Wszyscy tacy świeżutcy, czyściutcy, suchutcy i pachnący a my sunąc środkiem zostawiamy po sobie ślady jak det wracający ze zrywki i wali od nas dymem jak z wypału!
Wiedziałem na co mamy ochotę więc pruję prosto do bufetu, żeby było szybciej:
- Dzień dobry, dwie lane Perły proszę!
- Dzień dobry, nie ma, lana Perła się skończyła…
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
- Dzień dobry, dwie lane Perły proszę!
- Dzień dobry, nie ma, lana Perła się skończyła…
Urwać narrację w takim momencie !!!
To nieludzkie !!!
Chwyt godny najlepszych scenarzystów hoolyłódzkich -czyli Cliffhanger (ang. „zawieszenie na krawędzi klifu”) − zabieg fabularny, polegający na nagłym zawieszeniu akcji w sytuacji pełnej napięcia, w której główni bohaterowie znajdują się w trudnej sytuacji. :-)
Więc gryząc paluszki czekam na c.d. w nadziei na rozwój akcji w stylu "Masakra Pod Kudłatym Aniołem".
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Trzydzieści lat planuje coś takiego.
A Bazyl pstryk i już.
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
WojtekMyśliwiec
....gryząc paluszki czekam na c.d. w nadziei na rozwój akcji w stylu "Masakra Pod Kudłatym Aniołem".
Taka myśl przez chwilkę zagościła w mojej głowie :wink: ale, że jęzor leżał już prawie na kontuarze, to wziąłem dwie butelkowe.
Sączymy piwko, plecaki obok ociekają i jakoś czujemy się tu nie miejscu. Towarzystwo jakieś takie wymuskane, jakby dopiero co z kościoła wyszli a my potargani wiatrem, wychłostani deszczem, takie trochę dzikusy leśne, więc poszliśmy dalej „w miasto” poszukać sympatyczniejszego:
Załącznik 41970
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
...Udaliśmy się więc do zacniejszego lokalu Siekierezady, tłoczno ale wesoło i tu Bazyl poznał jak smakuje baba pieczona. W rzeszowskim to się nie jada takich specjałów?
Tam zamówiłem właśnie tą babę pieczoną czyli placki ziemniaczano-kaszkowe z gulaszem. W rzeszowskim bardziej lubimy żywe baby :twisted: więc tego dania jeszcze nie znałem. Niestety nie pamiętam pod jaka nazwą widniały w menu ale polecam – bardzo smaczne i sycące. Do tego jedno piwko i drugie piwko i trzeba lecieć na przystanek na ostatni autobus jadący w kierunku Kalnicy, gdzie zamierzaliśmy nocować.
Na nocleg chcieliśmy zatrzymać się w gospodarstwie agroturystycznym „U Oli”. Nigdy wcześniej tam nie byliśmy więc nie bardzo byliśmy zorientowani gdzie to jest. Mi coś się kojarzyło, że jak wcześniej oglądałem jakąś stronę z noclegami to google maps wyświetlało miniaturkę mapki i punkt wskazujący miejsce był gdzieś za bajorami po zewnętrznej stronie łuku drogi, czyli trzeba było iść najpierw w stronę sklepu i w lewo gdzieś tam do góry.
Autobus wypluł nas w bieszczadzką ciemność kilka minut po osiemnastej i w lekkiej zadymce śnieżnej ruszyliśmy na poszukiwanie naszej przystani. Aha, w autobusie byliśmy jedynymi pasażerami więc apeluję w tym miejscu – jeździjcie autobusami bo mi wszystkie polikwidują!!!
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
No i leziemy w tej śnieżycy do nierozpoznanego celu i niepewni, czy nawet gdy trafimy to załapiemy się na nocleg, gdyż miejsc wcześniej nie rezerwowaliśmy a przecież to sobota długiego weekendu. A w Kalnicy na ulicach pustka, nikogo zapytać o drogę, w domach pogaszone, normalnie dzikie Bieszczady :-P Okazało się, że trzeba iść cały czas lewą drogą do góry i na jej końcu wchodzi się na podwórze posesji „U Oli” (http://www.bieszczady.net.pl/uoli/oferta.html). Tam zostaliśmy bardzo miło przywitani i otrzymaliśmy pokój na piętrze.
Obiekt funkcjonuje na zasadach schroniskowych tj. wspólna jadalnia, kuchnia, toalety na każdym piętrze i pokoje o różnej wielkości, od małych po wieloosobowe. Skromnie i surowo ale nam się bardzo podobało, więc tym, którym nie straszne są warunki schroniskowe gorąco polecamy. Koniecznie muszę wspomnieć też o właścicielce czyli Oli, która okazała się być osobą bardzo otwartą i sympatyczną. Dziękujemy za miłe przyjęcie!
Zdjęcie schroniska "U Oli" zrobione następnego dnia rano:
Załącznik 41974
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Tam zamówiłem właśnie tą babę pieczoną czyli placki ziemniaczano-kaszkowe z gulaszem. W rzeszowskim bardziej lubimy żywe baby :twisted: więc tego dania jeszcze nie znałem. Niestety nie pamiętam pod jaka nazwą widniały w menu ale polecam – bardzo smaczne i sycące.
Coś mi tu konfabulujecie. Prawdziwa baba ziemniaczana ma być pieczona w piecu, najlepiej aby ów był opalany drewnem, a placki to się smaży na patelni. To są smaki mego dzieciństwa. Typowe danie pogranicza podlasko-białorusko-litewskiego. W moich rodzinnych Siemiatyczach nazywana jest blinem.
Czekam na dalszy ciąg relacji.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
DUCHPRZESZŁOŚCI
Coś mi tu konfabulujecie. Prawdziwa baba ziemniaczana ma być pieczona w piecu, najlepiej aby ów był opalany drewnem, a placki to się smaży na patelni. To są smaki mego dzieciństwa. Typowe danie pogranicza podlasko-białorusko-litewskiego. W moich rodzinnych Siemiatyczach nazywana jest blinem.
Czekam na dalszy ciąg relacji.
Duchu, jest taka możliwość, że namotałem, bo chyba to jest ta baba choć raczej nie pieczona w piecu opalanym drewnem. Tak mi się to tylko skojarzyło z plackami i żeby unaocznić podobnym mnie dyletantom mniej więcej z czym mogą mieć do czynienia, posłużyłem się tym niezgrabnym porównaniem:)
Ale była bardzo dobra, ta baba.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Duchu, jest taka możliwość, że namotałem, bo chyba to jest ta baba choć raczej nie pieczona w piecu opalanym drewnem. Tak mi się to tylko skojarzyło z plackami i żeby unaocznić podobnym mnie dyletantom mniej więcej z czym mogą mieć do czynienia, posłużyłem się tym niezgrabnym porównaniem:)
Ale była bardzo dobra, ta baba.
Żeby baby od placka nie rozróżniać, wstyd. W prezencie zapiszę cię na kurs kulinarny.
To był po prostu kartoflak polany gulaszem.
Ważne, że najedzeni, napici w ciemnościach ale trafiliśmy do Oli.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
mavo
Trzydzieści lat planuje coś takiego.
A Bazyl pstryk i już.
Mavo, ty sójko nasiczniańska - widzę, że muszę kiedyś spakować drugi plecak, zatargać go pod drzwi hacjendy i jak tylko otworzysz, to już się nie wymigasz!
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Dzień III
Walka, pot i łzy…
Plan na ten dzień był ambitny: z Kalnicy na Smerek i dalej całą połoniną do schroniska na nocleg.
Po szybkim śniadanku ruszyliśmy całkiem zasypaną boczną drogą, do mniej bocznej by w końcu dotrzeć do głównej bieszczadzkiej arterii:
Załącznik 41977
Mimo, iż szliśmy doliną to podmuchy wiatru szarpały nami bardziej niż delikatnie. Wkrótce dotarliśmy do odbicia szlaku z drogi głównej na Kindrat i jak zobaczyłem zalegającą tam, sięgającą do połowy łydki, nieskalaną ludzką stopą biel pokrywy śnieżnej to nieśmiało zaproponowałem małą korektę planu czyli złapanie stopa do Wetliny i wyjście na Przełęcz Orłowicza , i tam podjęcie ewentualnej decyzji o napieraniu połoniną bądź zwianiu na drugą stronę grani w kierunku Sanu. Kuna niby na zmianę przystała ale widać było, że jest strasznie zawiedziona odpuszczeniem wspinaczki na Smerek.
Teraz pozostało tylko złapać stopa co okazało się nie lada wyzwaniem, gdyż samochodów co prawda jechało bez liku, ale wszystkie w odwrotnym kierunku. Padało nieprzerwanie od poprzedniego popołudnia i mimo dość wczesnej pory nastąpił masowy exodus z Bieszczadów, przerażonych warunkami, zmotoryzowanych turystów. Sznur aut sunął powoli w kierunku Cisnej a jakoś nikt nie chciał jechać na wycieczkę w góry, do Wetliny bądź dalej. W końcu, gdzieś pomiędzy Kalnicą a Smerekiem, sympatyczna para zabrała nas na pokład i dzięki nim już po chwili siedzieliśmy w Starym Siole na piwie, nabierając animuszu do dalszej drogi, już na własnych kopytach.
-
7 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzka przechadzka
W końcu ruszyliśmy ku przełęczy, najpierw łąkami
Załącznik 42004
a później lasem
Załącznik 42005
W miarę zdobywania wysokości walka z żywiołem nabierała coraz większej dramaturgii
Załącznik 42006
Na przełęczy Kuna nie chciała pozować pod szlakowskazem do zdjęcia, nie chciała też rozważyć wariantu przejścia połoniną do schroniska, entuzjazm zdobywania szczytów gdzieś chyba się ulotnił i nie zatrzymując się parła na drugą stronę grani ku niewidocznej linii lasu
Załącznik 42008
Czyli wariant został wybrany, pozostało tylko dotrzeć w doliny, do cywilizacji na nocleg.
Nie chwaląc się, jestem troszkę od Kuny większy i ze dwa razy cięższy więc byle podmuch nie miotał mną tak jak moją towarzyszką więc po kilku metrach już ją dogoniłem i jako, że ścieżką nie dało się iść ponieważ zagłębienie terenu wydeptanego szlaku powodowało, iż chcąc nią iść trzeba było walczyć ze śniegiem sięgającym do uda ,przy w porywistym wietrze, siekącym śniegiem po oczach, postanowiłem na rympał skrócić to zakole szlaku bo obok niego śniegu było tylko po kolana.
Załącznik 42009
Szedłem pierwszy przecierając drogę i zatrzymałem się kilkadziesiąt metrów niżej czekając aż mnie partnerka dogoni i jakież było moje zdziwienie gdy usłyszałem jak była już blisko, taką chlipiącą mantrę wydobywającą się gdzieś spod uszczelniających usta warstw szalika. Okazało się, że myślała, że zabłądziłem i prowadzę ją na pewną zgubę i sobie chlipała pod nosem. Zapewniłem ją, że wszystko ok i tym razem jeszcze nie zginiemy :razz:, a że już kiedyś słyszałem te odgłosy, jak po nocy, w zimie, bez rakiet próbowaliśmy przebić się z okolic Durnej do drogi, to się ucieszyłem i mówię:
- Hi, hi, dawno tego nie słyszałem!
Trochę ją oburzyło, że zamiast współczuć to się podśmiewam ale cel osiągnąłem, bo odwróciłem jej uwagę od czarnych myśli i dreptała już za mną pogodzona z losem :mrgreen:
Wkrótce dotarliśmy do lasu, później do szlaku i do wiaty, gdzie zatrzymaliśmy się na zasłużony odpoczynek i otrzepać się ze śniegu
Załącznik 42010
Zmrok zapadał szybko i do Zatwarnicy doszliśmy już po ciemku:
Załącznik 42011
Tam wdepnęliśmy do hotelowej restauracji wrzucić coś na ząb i za kilka chwil dotarliśmy na nocleg do znajomych, którzy już się martwili, czy czasem nie pobłądziliśmy.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Dzień III
Walka, pot i łzy… Kuna niby na zmianę przystała ale widać było, że jest strasznie zawiedziona odpuszczeniem wspinaczki na Smerek.
Prawda cała prawda, już oczami wyobraźni widziałam jak mną targa tragiczna nuda, jak się męczę z tłumem turystów, jak przewracam z nudów jeden boczek cielska na drugi w Wetlinie. Na szczęście udało się i było warto na 102 i się pośmiałam i sobie pomedytowałam i powyłam niczym Kuna, z czego sir Bazyl miał polewkę i to nie czarną bo wiśniową.Miotać mną zaczęło już przed wejściem na połoninę, apogeum osiągnęłam pod szlakowskazem gdzie naciągnięcie czapki po oczy, zapięcie kaptura pod nos i wyciągnięcie spod niego polarowego komina na niewiele się zdało. Plecaka mało mi nie zerwało, raz w prawo, raz w lewo, bach leżę i weź tu się człowieku w tym śniegu podnieś a Bazyl co.....śmiech, to dalej weź tu człowieku nie zdenerwuj się.... Faktycznie uspokoiłam się jak dotarliśmy do wiatki, w dół to i po ciemku byśmy doszli.
I tu bardzo ciekawe kto przebąkiwał abyśmy może już na Sękowiec nie szli, tylko w hotelu w Zatwarnicy zostali? Sam Bazyl. A u Krysi i ciepło było i kolacja na nas czekała, a sami gospodarze spoglądali na nas jak na dwoje wariatów.
P.S. Zainwestuję w aparat fotograficzny, poczekaj Bazylu już ja cię uwiecznię w górskich momentach grozy!
- - - Updated - - -
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Piękne jest to zdjęcie, oddaje ciszę lasu.
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Po szybkim śniadanku ruszyliśmy całkiem zasypaną boczną drogą, do mniej bocznej by w końcu dotrzeć do głównej bieszczadzkiej arterii
Do mniej bocznej, czyli skrótem do sklepu. Tak napomknę tylko, że w sklepie była perełka i dwóch panów niby drwali, czy jak? Nie wiadomo czy już w dzień świąteczny pracowali w lesie, czy jeszcze nie dotarli do swojego schronienia spod sklepu. Panowie bardzo dziwili się, słysząc jaką trasę obraliśmy a nawet skomentowali, że jakby im nawet milion zł obiecywano, to i tak w taką zamieć nie poszliby w góry. To mnie z kolei dowartościowało, a mam was, nie taka Kuna bezbronna! W żarcie rzuciłam, że jakby ktoś GOPR wzywał to na pewno ja. I tu taki niewypał, bo po po powrocie Bazyl czyta zaległe wiadomości i informuje mnie, że GOPR uczestniczył w akcji ratunkowej kilkunastoosobowej wycieczki na trasie, którą mieliśmy iść, tyle że oni szli w dół. Masz babo placek.....
-
Odp: Bieszczadzka przechadzka
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
Masz babo placek
Aaaa... to ta baba jednak jest plackiem?