Jesienne Karpaty Wschodnie.
Czas na kolejną relację z wyprawy po ukraińskich pagórkach która odbyła się w dniach 25.09-05.10.
Skład taki sam jak przez ostatnie 2 lata czyli:
Hontas - główny maruda i specjalista od nicnierobienia,
Bob - człowiek od "public relations" i częściowo zastępuje Hontas w sprawach marudzenia,
Ja - operator mapy i kompasu oraz patologiczny dokumentalista.
DOJAZD:
Jak co roku spotykamy się w Przemyślu. Wyprawa zapowiada się ciekawie, ja zakatarzony, Hontas przeziębiona a do tego prognozy pogody rewelacyjnie niedobre. Takie drobne szczegóły nie są w stanie nas zniechęcić więc pędzimy busem do Medyki, przejście szybkie i o dziwo bez karteczek. Wygląda na to że nasza ukochana świecka tradycja odeszła w zapomnienie. Za granicą wpadamy na busik do Lwowa który właśnie odjeżdża. Po 1,5h już siedzimy we Lwowie pod parasolami i popijamy piwko zagryzając "czeburiakiem". Jest ciepło i słonko sobie świeci (jeszcze). Do odjazdu naszego autobusu mamy 2h luzu.
http://img827.imageshack.us/img827/5922/001lww.jpg
O 16.35 odjeżdża nas autobusik relacji Lwów - Sołotwina. Docelowa stacja - Miżgiria, 5h spania, gapienia się w okno i tego typu atrakcje. Po 21 pan kierowca woła do nas że jesteśmy na miejscu więc czas wysiadać. Ciemno, środek ulicy, szukamy dworca autobusowego bo tam podobno można przenocować. Idąc w stronę dworca mijamy kościół oświetlony tandetnie dziesiątkami świateł na przylegających tarasikach. Docieramy do dworca odganiając się jednocześnie od upierdliwego taksówkarza który koniecznie chce gdziekolwiek nas zawieść. Siadamy sobie na ławce by zebrać myśli. Wkrótce z tylnych drzwi dworca wychodzi pan, chwila rozmowy, pada temat noclegu i pan prowadzi nas na górę dworca. Tam pan przekazuje nas pani, która nas przyjmuje na nocleg. Jeszcze tylko znaleźć dla nas pokoik z trzema miejscami. Pokoik znaleziono ale światła brak więc pan gdzieś idzie i wraca z żarówką, wkręca pod sufitem i mamy własny pokoik ze światłem. pokój jest mały z trzema tapczanami, krzesłem i stolikiem. Wszystkie meble z pewnością pamiętają Stalina ale okna są nowe. Na korytarzu łazienka, a w łazience kibelek typu "narty" i umywalka. Generalnie spartańskie warunki za 25 hr. Nam to nie przeszkadza, jesteśmy zadowoleni że długo nie szukaliśmy noclegu. Kolacja, trochę alkoholu i spać bo o 8 musimy zwolnić pokój :P.
DZIEŃ 1:
O 8 opuszczamy kwaterę rozglądamy się za sklepem. Niestety niedziela rano i wszystko pozamykane. No cóż muszą nam wystarczyć nasze zapasy alkoholowe. Kierujemy się na zachód, docelowo pasmo Borżawy. Dochodzimy do kładki na potoku Rika i napotykamy czerwone znaki szlaku, złośliwy szlak nie chciał się od nas odczepić przez kolejne godziny.
http://img838.imageshack.us/img838/5500/006migiria.jpg
No to zabawa się zaczyna, pierwsze poty za nami, wchodzimy na górkę z ładnym widokiem na Miżgirię.
http://img215.imageshack.us/img215/8...1nadmigiri.jpg
Wkrótce dochodzimy do lasu i pniemy się na pasmo Menczyła. Gdzieś po 2h wyłazimy na grzbiet. Trochę odpoczynku, wchłanianie klimatu gór i idziemy dalej grzbietem. Dochodzimy do pierwszych połonin.
http://img844.imageshack.us/img844/2...inymenczya.jpg
Nigdzie nie widać schodków, barierek i ławeczek, uff jak dobrze... Teraz już ładnym połoninnym grzbietem dochodzimy do głównego wierzchołka Menczyła (1247m). W tle majaczy Borżawa.
http://img217.imageshack.us/img217/835/037menczy.jpg
Schodzmy na obniżenie pomiędzy Menczyłem a poł. Kuka, mijamy połoninną przełączkę ze śladami pasterskimi, dobre miejsce na nocleg i po chwili zastanowienia ruszamy dalej. Po 10 minutach zaczyna się podejście na Kuka i zastanawiamy się czy się nie wrócić na przełączkę. Jak na pierwszy dzień w nogach już czuć kilometry, jednogłośna decyzja zapada gdy zaczyna kropić deszcz. Wracamy do połoninki, rozbijamy namioty i udoskonalamy istniejące zadaszenie nad ogniskiem i ławą. 50m od obozu znajdujemy źródełko. Mizerne bo mizerne ale przy odrobinie cierpliwości można nabrać czystej wody (prawda Bob?:D ) .
Pogoda się pogarsza, mży, rozpalamy ognisko i chronimy się pod marnym zadaszeniem.
http://img155.imageshack.us/img155/7...7podkukiem.jpg
Jemy, pijemy %, fotografuję i czas mija. Przed zmrokiem przychodzi kompletne załamanie pogody. Bardzo silny wiatr z deszczem. Następuje szybka ewakuacja do namiotów. I tak to zapada pierwsza noc w górach.
C.D.N.
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
DZIEŃ 2:
Noc mija niespokojnie. Porywisty wiatr, deszcz, szumiące mocno drzewa. Nastaje ranek, wiatr, deszcz nie ustaje. Sprawdzam namiot, silny wiatr przyciskał mi jedną ściankę namiotu do sypialni i trochę wody złapałem. Większość wody "wypił" plecak resztę wytarłem. Bob i Hontas też mieli problem z nadwyrężonym namiotem. No nic jak pada to trzeba iść spać. Pogoda wypuszcza nas z namiotów koło południa. Wiatr zdecydowanie osłabł, deszcz powoli przestaje padać, jest chłodniej. Ok. godz. 13.00 przestaje padać i jakby się pogoda nieco poprawia. Rozważamy wymarsz ale późna pora, lenistwo i pogodowe obawy zwyciężają. Zostajemy.
http://img207.imageshack.us/img207/7...4podkukiem.jpg
Rozpalamy ognisko. Jest przyjemniej niż wczoraj. Nie wieje i nic nie mży. Nie trzeba się chować pod naszym śmiesznym zadaszeniem. Chodzę po okolicy i pstrykam fotki.
http://img834.imageshack.us/img834/7...7podkukiem.jpg
http://img215.imageshack.us/img215/8...7podkukiem.jpg
Pod wieczór Hontas wyciąga pyszną aroniówkę, poprawiamy moją cytrynówką, jest wesoło. Wieczór mija przyjemnie.
http://img339.imageshack.us/img339/1...1podkukiem.jpg
Z nadziejami kładziemy się spać.
C.D.N.
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
....
Pod wieczór....
Z nadziejami kładziemy się spać.
C.D.N.
Nie żle się zapowiada ..czekam z niecierpliwością na cd.
Może współpodróżnicy coś dorzucą:smile:
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
W zasadzie możnaby od razu zakwestionować mój rzekomy wkład w marudzenie..ale poczekam..a potem przejadę się kompleksowo po autorze
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
Cytat:
Zamieszczone przez
krawc
W zasadzie można by od razu zakwestionować mój rzekomy wkład w marudzenie..
Dobra dobra, nie raz miałeś minę jak na swoim awatarze :-P
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
Tam pan przekazuje nas pani, która nas przyjmuje na nocleg. Jeszcze tylko znaleźć dla nas pokoik z trzema miejscami. Pokoik znaleziono ale światła brak więc pan gdzieś idzie i wraca z żarówką, wkręca pod sufitem i mamy własny pokoik ze światłem. pokój jest mały z trzema tapczanami, krzesłem i stolikiem. Wszystkie meble z pewnością pamiętają Stalina ale okna są nowe. Na korytarzu łazienka, a w łazience kibelek typu "narty" i umywalka. Generalnie spartańskie warunki za 25 hr. Nam to nie przeszkadza, jesteśmy zadowoleni że długo nie szukaliśmy noclegu. Kolacja, trochę alkoholu i spać bo o 8 musimy zwolnić pokój :P.
.
ojoj :) takie noclegi lubimy najbardziej! juz jakis czas temu slyszalam ze w mizhirii nad dworcem jest fajny klimat! a teraz jest potwierdzone! :-)
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
Nigdzie nie widać schodków, barierek i ławeczek, .
i daliscie sobie rade??? nikt sie nie zabił ? ;)
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
Rozważamy wymarsz ale późna pora, lenistwo i pogodowe obawy zwyciężają. Zostajemy.
Rozpalamy ognisko. Jest przyjemniej niż wczoraj.
. Chodzę po okolicy i pstrykam fotki.
Pod wieczór Hontas wyciąga pyszną aroniówkę, poprawiamy moją cytrynówką, jest wesoło. Wieczór mija przyjemnie.
N.
milo spotkac bratnia dusze!! :-) coz za wlasciwe podejscie do wedrowki! a nie gnac przed siebie z jezorem do pasa byle dalej , nie patrzac na pogode i czy jest to jeszcze przyjemne....
pozdrowienia dla wszytskich leniwcow!! :-)
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
i napotykamy czerwone znaki szlaku, złośliwy szlak nie chciał się od nas odczepić przez kolejne godziny.
.
taaaa.... jeszcze niedawno nie bylo takich problemow.... :(
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
To był żart, oczywiście, zeby uprzedzic moje uzupełnienia
1)Zapomniałeś dodać ze nasze spokojne bytowanie w pokoju w dworcowym zakłóciła nam pani etażna, która wpakowała do pokoju i ostrym tonem zażyczyła sobie ciszy wieczornej -rzekomo stukaliśmy, zakłócając jej sen a tymczasem to tylko Cashoo stukał butelka , żeby ostatnie krople z niej wytrzepać. Ponadto-w pokoju mieliśmy towarzystwo malych robaczków, zasuwająych pc chwila po scianie-na wyraźne zyczenie Hontas usmiercalem je po kolei (nie byly To karaluchy ani prusaki)
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
2) Przy wyjściu z Mizgirii porad udzielal nam miejscowy (??) , najpierw zalecajac udanie sie asfaltowa szosa do kolejnej miejscowosci, z ktorej wedlug niego szlak wychodzi na Borzawe. Ustapil dopiero po naszym negacie.Moglismy wiec wyjśc w gory bez asfaltowania porannego
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
3) Nasze tak pięknie wygladające obozowisko wymagalo oczywiscie przygotowania-zwleczenia z okolicy kilku arkuszy blachy (po zdemolowaniu przeze mnie innego tego typu obiektu), na pokrycie daszków oraz zebrania drewna na opal ( w czym duzy wkład miala Hontas -zbieranie opalu to bylo stale zajecie Hontas na wszystkich biwakach)
Odp: Jesienne Karpaty Wschodnie.
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
Dobra dobra, nie raz miałeś minę jak na swoim awatarze :-P
a tak z ciekawości ....Bob, a od kiedy Ty masz takie rogi ;)