Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Cytat:
Zamieszczone przez
Teresa45
Brakuje im dawnego klimatu jakto to napisał Misieg gitary ogniska go rana i tego dawnego sympatycznego wspolnego biesiadownia pomimo ze znajomosć zawarło sie przed chwileczka
swiete slowa!! bo jak plonie ognisko i gra gitara to pralki, kuchnie, suszarnie i tym podobne nagle okazuja sie mniej wazne.. (a ognicho moze jednoczesnie i za kuchnie i suszarnie robic :) a z butow suszonych nad ogniem i bloto szybciej odpada :D a rozmowa ze wspolbiesiadnikami nieraz okazuje sie lepsza i bardziej skuteczna niz caly wieczor z mapami i przewodnikami
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Cytat:
Zamieszczone przez
buba
swiete slowa!! bo jak plonie ognisko i gra gitara to pralki, kuchnie, suszarnie i tym podobne nagle okazuja sie mniej wazne.. (a ognicho moze jednoczesnie i za kuchnie i suszarnie robic :) a z butow suszonych nad ogniem i bloto szybciej odpada :D a rozmowa ze wspolbiesiadnikami nieraz okazuje sie lepsza i bardziej skuteczna niz caly wieczor z mapami i przewodnikami
dokładnie, tylko klimat, reszta jest.
Bieszczady cenione były głównie za spokój. Mało było tutaj hoteli i pensjonatów, ale za to miały swój charakterystyczny dla tego regionu klimat.
Odkąd w Bieszczady zaczęła docierać "cywilizacja", ten klimat gdzieś powoli odchodzi, zwłaszcza latem, kiedy najwięcej jest turystów i pseudoturystów.
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Ale klimat tworzą ludzie. Jeżeli go brakuje to znaczy, że zmieniliśmy się my sami, bo odrobina udogodnień o których tutaj piszemy nie powinno wpływać na to co wokól nas się dzieje. A może to nostalgia o której pisze Bułat Okudżawa w balladzie "Aleksander Siergiejewicz Puszkin". Może więc sami kultywujmy dobre tradycje bieszczadzkie co nie bedzie się kłuciło z odrobiną "luksusu".
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Pyra ...coś w tym jest "co było nie wróci...a jednak mi żal...."żal tych bieszczad gdzie nikt nie pytał o prysznic,Tv,wygodnego łóżka i osobnego pokoju,wystarczyła rzeka w której można sie umyc po zejsciu z gór namiot materac lub cudowne spanie na sienie.teraz ludzie szukają luksusu na wczasach jakby nie mieli tego w domu,przecież wyjeżdzając z domu szukam czegoś innego odmiennego, a przemoczone czy ubłocone buty będę pamiętać dłużej niz czysciutkie nowiutkie traperki(które nie zobaczą połonin) w których ludziska pochodzą po Wetlinie czy Ustrzykach.Poza tym dobre buty można śmiało umyc w rzece w wysuszyc na bieszczadzkim słoneczku:razz:
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
... a bieszczadzkie niebo nocą i tak ma więcej gwiazdek niż jakiś tam Ritz czy Gołębiewski...;-)
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Łomatko... Chciałbym tylko przypomnieć, że w wątku nie chodzi o mnożenie luksusów, dodawanie gwiazdek czy wzdychanie do zdobyczy cywilizacji, ale o ruszenie głową i zaproponowanie jakiegoś prostego patentu. Taka zabawa, rozumicie? :P
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Marcowy, nie tak łatwo to zrozumieć... wielu lubi popłynąć, bo tak najłatwiej.
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Cytat:
Zamieszczone przez
Marcowy
Łomatko... Chciałbym tylko przypomnieć, że w wątku nie chodzi o mnożenie luksusów, dodawanie gwiazdek czy wzdychanie do zdobyczy cywilizacji, ale o ruszenie głową i zaproponowanie jakiegoś prostego patentu. Taka zabawa, rozumicie? :P
Rozumiem, i odpowiedziałem, że oprócz dawnego klimatu nie brakuje im niczeg:-).
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Marcowy - nie wiem, jak jest tam teraz, ale w ub. roku i dwa lata temu poczas KIMB "kwaterowałem prywatnie" w Ustrzykach Górnych tam, gdzie Ty w tym roku. Wrażenia miałem raczej pozytywne, ale i negatywne były dwa.
1. Czynienie przez państwa W. na siłę pokoi 2-osobowych z klitek o pow. 6-7 m kw. Nie chodzi mi o to, aby w takim maleństwie nie można było zakwaterować dwóch osób - zakochanym by to na pewno nie przeszkadzało.:-) Tylko o to, że gospodarze na serio traktują takową klitkę jako pokój 2-osobowy, a gdy chce w niej zamieszkać jedna osoba, to żądają podwójnej opłaty.
Ja w tym roku też tam chciałem zakwaterować się podczas KIMB, rozmawiałem już w marcu telefonicznie z panią W. Gdy usłyszała, że wybieram się sam - odmówiła mi wynajęcia pokoiku, chyba że ... podwójnie zapłacę (wprawdzie zrobiła nadzieję na mały upust w cenie, ale już w tej podwójnej cenie).
Szybko sobie skalkulowałem, że za żądane przez panią W. pieniądze będę miał pokój 1-osobowy w Hotelu Górskim, nie tylko również z łazienką, ale przede wszystkim z super śniadaniem (szwedzki stół).
A przecież owej pani W. jeszcze w marcu tłumaczyłem, że przyjadę na pewno (wysłałbym zadatek), na całe 9 dni, i że będzie to w okresie niespecjalnie atrakcyjnym turystycznie. Nie poskutkowało !
A swoją drogą, jestem ciekaw (napisz), czy w dniach 11 - 20 maja pani W. rzeczywiście miała takie duże obłożenie miejsc, że na wynajęciu mi "solo" malutkiego pokoiku by straciła.
Tomku, zdaję sobie sprawę, że to co powyżej napisałem, niezupełnie odpowiada temu, czego Ty oczekujesz w zainicjowanej w niniejszym wątku dyskusji.
Ale trochę jednak odpowiada. W 2007 r., gdy mieszkaliśmy u pani W. razem z żoną, to w tej klitce dosłownie nie było miejsca, gdzie można by nasze rzeczy poukładać. Nawet wolnej powierzchni na podłodze nie bylo. Po prostu to nie był pokój dla 2 osób, które przyjechały w góry na ok. 10 dni razem z niezbędnymi bambetlami.
1-osobowy pokój w Hotelu Górskim jest co najmniej dwa razy większy od tego, pożal się Boże, 2-osobowego.:lol::lol::lol:
2. Druga sprawa to już drobiażdżek, ale skoro go też zapamiętałem, to znaczy, że mnie wtedy także irytował. Gospodarze (państwo W.) ustawili w kuchni duże, plastikowe pojemniki na śmiecie, w tym odrębny na tzw. odpadki pochodzenia organicznego. I bardzo dobrze. Tyle tylko, że posiadał on zamknięcie dość hermetyczne, a opróżniany był rzadko - dopiero po całkowitym napełnieniu. W rezultacie, gdy się klapę owego pojemnika uchylało, aby coś do niego wrzucić, to po całej kuchni (jak pamiętasz, pełniącej zarazem rolę jadalni !!!) rozchodził się smród jak w śmietniku - kompostowniku (dole gnilnym).
Odp: Czego brakuje bieszczadzkim hotelikom?
Cytat:
Zamieszczone przez
Stały Bywalec
A swoją drogą, jestem ciekaw (napisz), czy w dniach 11 - 20 maja pani W. rzeczywiście miała takie duże obłożenie miejsc, że na wynajęciu mi "solo" malutkiego pokoiku by straciła.
My byliśmy u państwa W. między 15 a 18 maja (piątek - poniedziałek) i obłożenie było znikome - oprócz naszego zajęty był 1, w porywach 2 pokoje. Podczas pogawędki sama pani W. przyznała, że - z wyjątkiem długiego weekendu - maj jest u niej martwy.
Moim zdaniem takie podejście pani W. to kwestia charakteru - ona wie, że jest stosunkowo małe prawdopodobieństwo, by znalazło się dwóch chętnych na zajęty przez Ciebie, Kazik, pokój, ale GDYBY tak się stało, to by sobie po prostu nie darowała straty tych kilkudziesięciu zeta. Ten typ tak ma :mrgreen:
Cytat:
Zamieszczone przez
Stały Bywalec
w tej klitce dosłownie nie było miejsca, gdzie można by nasze rzeczy poukładać. Nawet wolnej powierzchni na podłodze nie bylo. Po prostu to nie był pokój dla 2 osób, które przyjechały w góry na ok. 10 dni razem z niezbędnymi bambetlami.
Chyba nocowaliśmy w tym samym pokoju :lol: Steven i ja mieliśmy po jednej niedużej torbie, którą w dzień trzeba było kłaść na łóżko, bo tylko wtedy dało się po pokoiku poruszać "krakowiaczkiem". Steven, wiotki młodzieniec, jakoś sobie z tym radził, ale człowiek słusznej postury miał problem ;) Na noc torby trzeba było stawiać na podłodze, czyli - de facto - na środku pokoju, więc wstawanie po ciemku do łazienki wiązało się z niejakim ryzykiem.
I żeby wyłącznie nie offtopować - pomysł pod rozwagę dla państwa W.:
- Półka na bagaże albo jakakolwiek inna półka. Może być zamiast telewizora.
Czyli dwa kątowniki i decha przykręcone do ściany. Koszt - jakieś 8 zł, o ile dechę zasponsoruje BdPN ;) Niezaprzeczalną zaletą nijakich klitek jest to, że WSZYSTKO tam można dołożyć i WSZYSTKO będzie pasowało ;)