6 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Żaczka opuściłem w Rzepedzi i ruszyłem w stronę cerkwi , mijając po drodze kapliczkę
Załącznik 42837
i starą , wiejską zabudowę
Załącznik 42838 Załącznik 42839 Załącznik 42840
W cerkwi trwała msza i jakoś nie miałem odwagi wejść do środka w jej trakcie, więc pooglądałem ją sobie z zewnątrz
Załącznik 42841
i ruszyłem dalej drogą. W miejscu gdzie wspaniale rozrósł się śniegodrzew przydrożny
Załącznik 42842
postanowiłem opuścić bity trakt i sprawdzić jak będzie i czy w ogóle będzie dziś śnieg trzymał. W prognozach podawali, że w nocy miało być minus czternaście a w dzień zero stopni więc nie wziąłem rakiet licząc, że śnieg powinien trzymać a nawet jeśli nie, to jakoś na górę się wczołgam a później gdyby było bardzo ciężko to zlecę betonką na były PGR Szczawne. Ta część wsi, w której się znajdowałem nosi nazwę Radówka i stąd, grzbietem Krymiańce chciałem wdrapać się na szczyt góry. Ostrożnie i nieufnie zeskoczyłem z drogi na pobocze w każdej chwili gotów do rzucenia mięsem a tu nic z tego! Śnieg wyborny - zwarty beton poprószony delikatną, kilkumilimetrową warstwą grysikopuszku, więc szło się wspaniale.
10 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Na razie szedłem gdzieś tam do góry
Załącznik 42846
gdzieś tam z dołu
Załącznik 42844
i nie widziałem szczytu, na który chciałem się wdrapać. Mimo, iż było słonecznie, to bardziej odległe panoramy spowite były delikatną mgiełką ale Suliłę widać było dość dobrze
Załącznik 42843
Już po chwili ukazał mi się grzbiet
Załącznik 42845
Nogi same niosły więc dość szybko wspiąłem się w partie szczytowe, częściowo już ogołocone ze śniegu przez słońce
Załącznik 42847 Załącznik 42848
Dalsza droga prowadziła na wschód i północny wschód, w kierunku Szerokiej Hory, z której rozpościerają się też niczego sobie widoki
Załącznik 42849 Załącznik 42850 Załącznik 42851 Załącznik 42852
6 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Z tejże Hory opadłem na Kostryce i przedostałem się przez potok Głęboki po klimatycznym mostku
Załącznik 42853
Przed pokonaniem takiej atrakcji zawsze w głowie czai się pytanie: wyglebię? – nie wyglebię?. Tym razem odniosłem zwycięstwo i w glorii chwały zacząłem wdrapywać się badylastą łąką
Załącznik 42854
na wzgórze po drugiej stronie potoku. Spacerowałem sobie równolegle do linii lasu i podziwiałem okolicę
Załącznik 42855 Załącznik 42856 Załącznik 42857
Jak się już napodziwiałem to zeskoczyłem na tory
Załącznik 42858
i ruszyłem przez nie prowadzony na stację kolejową Szczawne-Kulaszne. Niedaleko jest sklep ale jak już kiedyś z Heniem sprawdziliśmy – w niedzielę nieczynny. Wiedziałem, że na krzyżówce jest drugi więc korzystając z wolnego czasu, gdyż do odjazdu pociągu było jeszcze ze czterdzieści minut, pociąłem drogą ku niemu. Wpadłem do środka dwie minuty przed trzecią i jeszcze udało mi się zrobić zakupy, gdyż czynny jest tylko do piętnastej. Zakupiłem niezdrowe napoje gazowane i batoniki nadziewane na zagrychę i wróciłem na stację gdzie na schodach urządziłem sobie wyżerkę i popijawę! A co!
Po kilkunastu minutach nadjechał Żaczek i niemalże siłą wciągnął mnie na pokład i uwiózł ku Sanokowi.
Kiedyś się nie dam i nie wrócę!:twisted:
2 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Dwa tygodnie później wyruszyłem znów na południowy wschód. Tym razem skorzystałem z opcji Neo 4.30. Przed szóstą byłem już w Sanoku a do odjazdu następnego autobusu miałem jeszcze ponad godzinę. Poczekalnia zamknięta, schowałem się więc na stanowisku dla wysiadających gdyż w odróżnieniu od stanowisk dla wsiadających posiada ono trzy ściany i wiatr nie gasił mi kuchenki, na której pichciłem żurek. Po szóstej pojawił się ktoś z obsługi dworca, otworzył drzwi od poczekalni, wszedł do środka, rozejrzał się, wyszedł i udał się do pomieszczenia dyspozytora. Pewnie uznał, że wszystko w normie. No to ja szybko wkroiłem jajka do żurku i śmignąłem na poczekalnię żeby zjeść w cieple.
Mieczysław Orłowicz w „Ilustrowanym przewodniku po Galicyi” niewiele miejsca poświęcił Sanokowi i ocenił go raczej nieprzychylnie twierdząc, że „samo miasto jest brudne i nieciekawe”. Gdyby zajrzał na poczekalnię dworca autobusowego to by jeszcze dodał, że … cuchnie okropnie. Część ławek powywracana, kosze na śmieci też, ich zawartość na posadzce, w kątach jakieś mokre plamy, chyba uryna bo straszny smród. Jakoś szczególnie obrzydliwy nie jestem ale wolałem zjeść na zewnątrz.
O siódmej przyjechał autobus, który zabrał mnie na pokład i uniósł ku miejscu wybranym na pieszy start.
Ponieważ od poprzedniej wycieczki minęło już dwa tygodnie, podczas których w dzień temperatura była dodatnia, liczyłem, iż w dolinach i niższych partiach gór nie będzie już śniegu, i że pospaceruję sobie po polanach i łąkach już szaro-brązowo-burych ale nie białych.
Gdy minęliśmy Lesko wiedziałem, że jednak nie ma co liczyć na spacer po trawie. W nocy spadł śnieg i pobielił całą okolicę.
Wysiadłem u stóp Złotej Góry
Załącznik 42860
i naprzeciwko niej, bocznym grzbietem, którym biegła polna droga
Załącznik 42861
ruszyłem w stronę lasu.
10 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Idąc przed siebie
Załącznik 42866
podziwiałem widoki rozpościerające się czy to na lewo
Załącznik 42865
czy na prawo, na Las Kradływiec
Załącznik 42873
Po drodze natknąłem się na trójlufową budę obserwacyjną
Załącznik 42867
ale w środku nie zastałem ewentualnych obserwatorów.
W lesie zrobiło się trochę stromiej ale szybko dotarłem na Szczob
Załącznik 42869
Stąd ruszyłem przez Las Samboryszcze
Załącznik 42874
w kierunku wypatrzonej z oddali polany, na której stała wysoka machina śmierci
Załącznik 42868
Cała okolica, wszystkie polany i łąki otoczone były ustawionymi co kilkadziesiąt metrów stanowiskami dla „myśliwych”. Na wszystkich leśnych drogach, którymi szedłem również stało ich mnóstwo, każdy z opisem miot któryś tam, stanowisko nr…Generalnie widać było, że to nie przelewki i podczas tzw. polowań z naganką rzeź musiała tu być straszna, gdyż jeśli jakieś zwierzę wybiegło na te łąki to nie miało szansy na powrót do lasu, a gdyby jakimś cudem mu się udało, to na leśnych duktach już na nie czekano. Przypominało to place i aleje egzekucji.
Opuściłem polanę i mijając resztki po zapewne pegieerowskich zabudowaniach
Załącznik 42870 Załącznik 42872 Załącznik 42871
Poszedłem zobaczyć czy postawiony w 1938 roku krzyż jeszcze stoi.
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Dwa tygodnie później wyruszyłem znów na południowy wschód.
Zapomniałeś dodać, że wcześniej zapomniane buty czekały wypastowane, właśnie na tę chwilę.....:mrgreen:
4 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
Zapomniałeś dodać, że wcześniej zapomniane buty czekały wypastowane, właśnie na tę chwilę.....:mrgreen:
Zgadza się, moje buty turystyczne po tym, jak jakimś cudem wymigały się ze zdobywania Starostyny czekały sobie w przedpokoju czyściutkie i wypastowane, takie wycacane, że aż miło było popatrzeć !
To teraz napiszę jak mi się w ten dzień chodziło. Krótko mówiąc chodziło mi się do… dosadnie trzeba by to ująć! Śnieg był tak mokry i lepki, że mimo iż miałem stuptuty z linkami to pod stopami tworzyły się śniegowe kule, które jak wiadomo fantastycznie wykręcają nogi we wszystkich kierunkach i dodatkowo podnoszą ciśnienie. Chcąc zbić je troszkę wymyśliłem sposób jak się ich pozbyć. Trzeba walić mocno stopami o podłoże, leżące drągi, pieńki po ściętych drzewach itp. Dzięki temu sposobowi szybko udało mi się pozbyć jednej linki a niedługo później drugiej. Jak już się urwały to śnieg nie miał już do czego się przyczepiać :mrgreen: i szło się znacznie lepiej.
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
...Poszedłem zobaczyć czy postawiony w 1938 roku krzyż jeszcze stoi.
Jeszcze się trzyma
Załącznik 42905 Załącznik 42906
choć pewnie już niewiele mu czasu pozostało.
Stąd chciałem ruszyć w lewo, pod kątem prostym do dotychczasowego kierunku lecz przyprostokątna wypadła na bobrowiskach
Załącznik 42907
Próbowałem przedostać się po tej tamie
Załącznik 42908
ale mi nie szło, trochę się ślizgałem, trochę za głęboko nurzałem w gałęziach i wodzie więc poszedłem w dół potoku i na jakiejś szerszej płyciźnie przebiegłem na drugą stronę niemalże po powierzchni wody :-D
10 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Teraz „kierunek wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja!"*
Kiedyś z okien autobusu wypatrzyłem nowo otwartą stację benzynową z barem i postanowiłem tam się dostać i sprawdzić co serwują na obiad.
Ale nim dotarłem w tereny cywilizowane to po pokonaniu Sokolanki wspiąłem się długimi, wąskimi polanami
Załącznik 42910
na grzbiecik, na którym zrobiłem sobie krótką przerwę regeneracyjną. Po spożyciu zupy chmielowej, szaro-bure kolory dnia dzisiejszego nabrały dynamiczniejszych odcieni a nogi śmielej pokonywały kolejne potoki (Popów, Boberski, Hołowaczny, Chreweć)
Załącznik 42916 Załącznik 42917
żwawiej wspinały się zwierzęcymi ścieżkami przez porozrzucane po lesie jary
Załącznik 42912
czy pędziły leśnymi duktami
Załącznik 42913
ku obiadowi :-D
Pomiędzy dolinami potoków znajdowały się widokowe wzgórza
Załącznik 42911 Załącznik 42914 Załącznik 42915
Prognozy pogody nie były najlepsze, miało być pełne zachmurzenie i opady deszczu. O ile pierwsze się sprawdziło to drugie ani trochę, gdyż z gęstniejących chmur
Załącznik 42918
od czasu do czasu sypnęło śniegiem
Załącznik 42919
ale deszczu przez cały dzień nie spadła ani kropelka.
*Seksmisja
7 załącznik(ów)
Odp: Zabrali mi autobus!!!
Po minięciu jeziora
Załącznik 42920
pozostała jeszcze przede mną jedna górka, na której spotkałem szlakowskaz
Załącznik 42921
Ponieważ szedłem całkiem w innym kierunku nie sprawdziłem skąd i dokąd wiedzie wyznakowana ścieżka, ważne że nie wchodziła mi w paradę.
Na dole znów musiałem przedostać się przez bobrze rozlewiska
Załącznik 42922
i szerokim stepem
Załącznik 42923
pognałem ku ostatniej przeszkodzie
Załącznik 42924
Na drugim, stromym brzegu była oczyszczalnia ścieków
Załącznik 42925
Ufff, dotarłem więc do cywilizacji:-D
Po kilku minutach byłem już na tej stacji z barem, w środku ładne drewniane ławy i stoły, lokal przestronny, miejsca dużo i kartka na drzwiach: po sezonie bar nieczynny. Właściwie to było przed sezonem ale mimo to drzwi były zamknięte.
Ponieważ do odjazdu autobusu miałem jeszcze chwilę to śmignąłem koło kopca z krzyżem
Załącznik 42926
do centrum, gdzie obok delikatesów jest restauracja. Tym razem się udało – czynna.
Na ekranie zawieszonym na ścianie lokalu, pogodynka wmawiała widzom, że teraz w Bieszczadach są ciągłe opady deszczu. Razem z Panią z obsługi popatrzeliśmy przez okna na zewnątrz, a tam śnieżna zawierucha na całego.
Telewizja kłamie!
(i dlatego jak tylko mogę to jadę w Bieszczady a pogoda zawsze jakaś jest :))
Odp: Zabrali mi autobus!!!
No patrz! Uświadomiłeś mi, że nigdy nie sprawdzam pogody przed wyjazdem w Bieszczady, np. na najbliższy tydzień, bo na tyle ostatnio jeżdżę. Ale fakt, potwierdzam. Jak do tej pory jakaś pogada była zawsze.