z kim graniczy Rosja?
Rosja graniczy z kim chce.
A z kim chce graniczyć?
Z nikim
Wersja do druku
z kim graniczy Rosja?
Rosja graniczy z kim chce.
A z kim chce graniczyć?
Z nikim
Pozdrowienia z Męćmierza, męcz-mnie-ża-bo.
Załącznik 33799
W marcu koty ,w kwietniu psy,a w maju.....my?;)
Do Władimira Putina dzwoni prezes The Coca-Cola Co.
- Panie prezydencie, mam propozycję. Co pan prezydent sądzi o zmianie flagi Rosji z niebiesko-biało-czerwonej na czerwoną? Jak za dobrych czasów w ZSRR. My za taką reklamę oferujemy, powiedzmy, 5 miliardów dolarów rocznie. Putin odpowiada:
- Pozwoli pan, że przemyślę propozycję.
Odkłada słuchawkę, wykręca numer swojego asystenta i mówi:
- Wania, kiedy dokładnie kończy się nam umowa z Aquafresh?
Wchodzi Putin do cukierni
Poproszę rurkę z Krymem.
Dlaczego Putin tak młodo wygląda?
Bo stosuje Krym na noc i Krym na dzień
Wiecie co macie robić gdy spotkacie głodnego niedźwiedzia w Bieszczadach ?
Nic nie musicie robić, on zrobi za Was wszystko.
Spóźniony pasażer wpada na peron. Pociąg już ruszył, facet biegnie za nim, krzyczy, macha rękami... Ale pociąg nabiera prędkości, dystans między nimi rośnie, w końcu skład znika. Zdyszany facet ciężko opada na ławkę na końcu peronu, ledwo dyszy. Podchodzi do niego kolejarz:
- Co, spóźnił się pan na pociąg?
- Nie, k*wa, z dworca go wyganiałem.
Często z Bieszczadów wracam autobusem i mimochodem jestem skazany na słuchanie tego co też współpasażerowie mają do zakomunikowania wszystkim siedzącym w obrębie kilku rzędów od nich. Ostatnio, dość niedaleko, tak dwa rzędy po przekątnej, siedziały dwie dziewczyny będące „...w wieku rębnym, jak mówi Pan o sosnach w lesie” (Siekierezada). Z rozmowy wynikało, że już pracują i od czasu do czasu robią sobie wycieczki po Podkarpaciu i nie tylko. Większość czasu nadawały o takich rzeczach (czyt. pierdołach), o których nawet bym nie pomyślał, że można z kimś rozmawiać. Ale był pewien fantastyczny przerywnik, o planowanej wkrótce przez nie wycieczce. Okazało się, że jedna z nich zna fajne miejsce na wypoczynek, tak około sto, sto kilkadziesiąt kilometrów od Rzeszowa, gdzie jest jakiś zalew, pałacyk czy też dworek itd. ale jest pewien szkopuł:
„- Tylko widzisz, tam nie możemy pojechać samochodem, bo się nawigacja gubi, ale jak wsiądziemy w autobus to na pewno nas na miejsce zawiezie!”
no nie wierze..