Re: Połoniny wołają o pomoc
Bieszczady... co rusz to inne pomysły, a słuszałeś o Plemieniu Sanu?
http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll...te=printpicart
ta...
Re: Połoniny wołają o pomoc
>Co sadzicie o artykule zamieszczonym dzis w Nowinach?
Generalnie to ja sie z Tobą zgadzam. Nie bedę sie tu rozpisywał, bo wrzuciłem pare słów u siebie w aktualnosciach - tam mozna przeczytac moje zdanie.
Co do wrzucania tutaj takich newsów, to niezły pomysł - jesli znajda sie jeszcze chętni do wymiany zdań, to może z tego forum jeszcze coś będzie ;-)))
Re: Połoniny wołają o pomoc
Piotrek fajny felieton. :)
Ja mam tez swoj pomysł na (moze nie na rozwiazanie problemu, ale zawsze cos).
Chyba duzym problemem sa wycieczki i inne wielkie zorganizowane ekipy turystow.
I tu z moich obserwacji wynika, ze to nie jest wina ludzi, ktorych tam zapedzono (chcieli zobaczyc bieszczady, ale nie sadzili ze to tak wysoko, takie bloto i ich tam autokar nie dowiezie) tylko wina opiekunow, przewodnikow itp.
Wyglada to tak (sa dwie wersje)- idzie opiekun duzo duzo z przodu, z nim kilka osob, takich co lubia polazic po gorach, potem przerwa i 20 znudzonych lub rozwydrzonych malolatow, co maja gdzies gory (przyjechali tu na wycieczke a nie lazic po wertepach) i robia co im pasuje, dra sie na odleglosc 5km itp.
Druga wersja wyglada tak samo, tyle ze opiekun idzie na koncu liczac osoby (pow jakiegos tam wysokiego wieku) czy czasem nikt nie zaginal lub nie zaslabl, a co bardziej rozbawieni (kaszlaca mlodziez) z przodu robi co chce ( i to czasami gorzej sie zachowuje od malolatow).
I tu trzeba sie zastanowic nad tym, czy taka grupe, moze prowadzic jedna osoba?Czy to moze byc tylko nauczyciel? Czy moze wyznaczyc odpowiedzialne osoby! z BdPN (dodatkowe dochody dla parku), ktore dopilnuja tego, ze nawet duze grupy beda szly tak ja trzeba.
Moze zamiast ograniczen ilosci osob, wprowadzic obowiazkowy dozor pracownikow parku nad takimi grupami.
I tu Piotrze masz racje, ze barierki, siatki itp. moga dzialac na czesc takich osob jak plachta na byka i chyba szkoda na to pieniedzy.
Co do turystow samochodowych, to juz wiekszy problem, wiekszosc z nich mysli, ze jak juz np: wjechali swoim autem na przelecz to im sie wszystko nalezy i moga robic co chca (przeciez cale zycie na to pracowali;) ) i tu nie mam pomyslu zadnego.
Oczywiscie nie kieruje tego do wszyskich, ale wiekszosc zachowuje sie tak -
Jestem z Warszawy lub z Krakowa (zeby nie byc stronniczym) mam Mercebesia, przejechalem 400 km i moze mam jeszcze smieci znosic z gory ? "ale tu kicha , tu nic nie ma" :) I tu chyba tylko pozostaje edukacja, edukacja, edukacja !!!!!
I to pole do popisu dla tv i radio np. reklama goscia w odpadkach w wannie dawala chyba do myslenia.
Niestety ciezko jest zmienic nawyki brudasow itp. ale trzeba probowac.
(co do turystow samochodowych nie chodzi mi o prawdziwych turystow, ktorzy wykorzystuja auto:)
Re: Połoniny wołają o pomoc
>I tu trzeba sie zastanowic nad tym, czy taka grupe, moze prowadzic jedna
>osoba? Czy to moze byc tylko nauczyciel?
Z tego co ja się orientuję, to w świetle obowiazujących przepisów nie moze być - ale niech mnie ktos poprawi, bo nie zagłębiałem się w temat, choć jest wałkowany na wiekszości forów i prg (mam nadzieje, że nie wywołam - odpukać - wilka z lasu, jakiego to niektórzy pewnie wiedzą ;-)) Przy wycieczkach szkolnych ma być jedna osoba dorosła (np. nauczyciel) na 15 osób. Jednak przy wycieczkach powyzej 1000m n.p.m, grupy zorganizowane (od 10 osób) musza dodatkowo isć z przewodnikiem posiadającym uprawnienia do prowadzenia wycieczek górskich. Wszystkie trasy o których mówimy w tym wątku łapia sie na to, ponieważ kazdy ze szczytów docelowych (i nie tylko) ma powyżej 1000m. Przepis formalnie przestanie obowiazywać po wejściu do UE, ale na razie obowiązuje - zastosowanie, przynajmniej w Bieszczadach ma niewielkie. Zresztą kto ma tam to kontrolować. (fakt, czy przepis ten jest bzdurny, czy też nie, pozostawiam do oceny bez komentarza).
Wydaje mi się, że ani żaden przewodnik, ani pracownik Parku nie zapobiegnie degradacji spowodowanej ilością osób na szlaku - co najwyzej mniej osób chodziłoby na przełaj, to fakt. Zresztą nie wydaje mi sie, żeby Park (jakikolwiek zresztą) dysponował odpowiednia liczbą ludzi. Ile wzbudziłoby to protestów, to już nawet nie mówię.
Osobiście nie dziwię się, że ludzie rozkładaja się na trawie poza siatkami czy na nich - nie ma miejsca i tyle. Jak juz ktoś wchodzi na góre, to chce zazwyczaj chwile poleżeć, posiedzieć, popatrzec. Weź Małą Rawkę na przykład - prawie każdy kto przyjdzie to uwali się na trawe od strony Caryńskiej bo jest ładny widok, a gdzie ma się uwalić jak tam nie ma miejsca? Na Wlk.Rawce podobnie.
Ochrona wiąze się z duzymi kosztami i na pewno taniej jest szlak zamknąć, choć z drugiej strony nie chciałbym tego. Na rozmoknietych terenach można zainstalować wiecej drewnianych kładek-pomostów,takich jak są np. pod małą Rawką, czy miedzy Mała, a Wielka Rawką - ale to tez jest koszt. Poza tym sa ludzie, którym to przeszkadza, i to tzw. prawdziwi turysci. Psuje im to krajobraz...
Wszystkim nie dogodzisz, chocbyś stanął na głowie. Miejmy nadzieję, że wybiorą dobre rozwiązanie - jeśli w ogóle jakies wybiorą i na gadaniu się nie skończy.
>co do turystow samochodowych nie chodzi mi o prawdziwych turystow, ktorzy >wykorzystuja auto
Dobrze, że to dodałeś ;-)))
Re: Połoniny wołają o pomoc
Problem ochrony przyrody w górach i nie tylko w górach jest tak stary jak sama turystyka.
"Stonka" była jest i będzie a nasza głowa w tym aby z tej "stonki" zrobić prawdziwych turystów albo co najmniej zmusić ich do poprawnego zachowania.
Pracowników parku jest zbyt mało do obsługi.Nauczyciel nie zawsze znaczy WYCHOWAWCA a przewodnik nie jest w stanie zapanować nad grupą,jeśli nie ma pomocy ze strony opiekunów.Sam prowadzę grupy i wiem, że w momencie pojawienia się przewodnika opiekunowie czują się zwolnieni z nadzoru nad swoją grupą.Najczęściej idą gdzieś z tyłu udając, że ich nie ma.Nie jest to oczywiście regułą i tu należy się wielki ukłon w stronę tych nauczycieli, którzy poprzez turystykę i własny przykład wcielają w życie to czego uczą na lekcjach.
My z kolei,wytrawni turyści uderzmy się w piersi i przyznajmy że niejednokrotnie
baliśmy się lub wstydziliśmy się zwrócić uwagę "niepoprawnym".Gdyby każdy z nas choć na chwilę przycupoł przy tych, którzy wylegują sie poza siatkami i grzecznie z uśmiechem zainicjował rozmowę,wyjaśnił dlaczego są siatki itd.na pewno zrozumieliby.Przy następnej wizycie w górach nie szliby jaż tam gdzie nie można.Przypomnijmy sobie czy mając lat 15 obchodziło nas że jakaś tam trawka ginie w Bieszczadach?Napewno nie.Dopiero późniejsze doświadczenia i ludzie których spotkaliśmy na swojej drodze spowodowali że staliśmy się wrażliwi na otaczającą nas przyrodę.Nie obruszajmy się więc i nie starajmy się z moralizatorską wyższością zwracać komuś uwagę bo i tak nie przyniesię to efektu.
Tylko ciepło i przyjaźń w stosunku do drugiego człowieka może go zmienić.
Bardzo dziękuję za możliwość wypowiedzenia się Skuter28
Re: Połoniny wołają o pomoc
Wychowanie "stonki" to rzeczywiście zadanie dla wytrawnych turystów i nie tylko. Jednak jeżeli zależy nam na uchronieniu tych gór od bezmyślnej dewastacji to warto czasami sie narazić na opryskliwy ton "wychowywanych bezstresowo" młodych ludzi. Biorąc pod uwagę, że jest wielu zakochanych w Bieszczadach może się uda zachamować tą tendencję stosując zasadę "tępienia chamstwa siłom i godnościom osobistom"
Pozdrawiam
Zbyszek
Re: Połoniny wołają o pomoc
Zgadzam sie z przedmowca.
Moim zdaniem w rozwiazaniu nie pomoga bezposrednio ani ograniczenia ruchu, ani wyzsze kwalifikacje przewodnikow, wieksza ilosc opiekunow itd bo problem tkwi w braku wychowania i kultury osobistej wielu uczestnikow takich wycieczek...
Re: Połoniny wołają o pomoc
Niezupełnie. Problem tkwi w ilości turystów w stosunku do oferowanych im szlaków w najbardziej uczęszczanych partiach Bieszczadów. Degradacja o której mowa, jest wynikiem nie tylko braku kultury, ale skutkiem ogromnej liczby turystów, ich skupieniem w danym miejscu. Nie dzielmy ludzi na prawdziwych turystów i reszte hołoty - w tym wypadku wszyscy w jakimś tam stopniu przyczyniają się do zmian.
Zwracanie uwagi tym najbardziej niekulturalnym jest jak najbardziej szczytne, jednak te kilka osób, które to bedą/robią w stosunku do dziesiątków tysięcy ogółu, mogłoby przyniesc skutek (mizerny) za jakieś 100lat, a ci którzy chcieliby to robic, nie ida przeciez w góry po to, aby nieustannie pouczać innych jak mają się zachowywać. Można/trzeba zwrócić od czasu do czasu uwagę (po ówcześniejszym sprawdzeniu, kto dysponuje większą siłą rażenia - w razie czego ;-)) - to oczywiste - ale to w żaden sposób nie rozwiazuje problemu, który zaczyna być istotnym i wymagajacym szybkiego rozwiązania.
Re: Połoniny wołają o pomoc
Problem ochrony szlaków jest tematem skoplikowanym.Brykaja sie z nim wszystkie bardziej uczeszczane parki narodowe w polsce.Bieszczady maja to tendencje do szybkiego rozdeptywania i wyplukiwania gleby.Jednym z pomysłow pracownikow bylo przenoszenie kawalkow odcinkow szlakow w nowe miejsca (zdolo to egazamin ale ale nie wszedzie).Jak chronic glebe przed erozja i stopami turystow........jednym z rozwazan byloby wybrukowanie szlakow i punktow szczytowych zamykajac ruch barkierkami :( wygladalo to by jak....no nie powiem jak , ale jest ekstrymum ktore podejrzewam park bedzie baral pod uwage za pare lat jak sie pokaze goly piaskowiec :(.A w tej chwili nawet nie zrobiono pozadnych lawek do siedzenia na tarnicy i innych szczytach.Wiec co mam mowic ludziom nie siadajcie panstwo ????????? bez sensu wladze parku czasmi sa calkowicie irracjonalne.Przeciez park ma tez prowadzic dzialnosc edukacyjna a co za tym idzie sciagac ludzi na szlaki,zarabia przeciez na biletach. nie wierze ze za to nie mozna by zrobic stoopniowo podstawowych zabezpieczen na szlakch jakich gdzie niegdzie brakuje w BPNie.