Cytat:
Norbert Assam wspomina dni po akcji na Kamiennej Horze jako dość spokojne, przy czym podkreśla, że tak było tylko w przypadku tego batalionu. Ludziom wypłacono premie za nocny atak, a Assam przejął kompanię po kpt. Bartelsie, dowodzącym teraz batalionem. Żołnierze umacniali okopy i rąbali drzewo, którego wprawdzie było pod dostatkiem, ale nie mieli siekier, więc używali łopatek.
Jeszcze nie miałem okazji pozyskiwać drewna łopatką, ale jak jest zimno ....
Cytat:
Szczególnie przerażający był 26 listopada. O 11. w południe dobiegł mnie po raz pierwszy głos: „Franz! Franz, chodź i pomóż mi, jestem ranny”. Około 10 kroków ode mnie leżał w swoim ukryciu ciężko ranny mój kolega Lorenz Koban z Moosburga. Z pogardą dla śmierci wyskoczyłem ze swojego okopu i dałem mu moje ostatnie krople gorzałki. Wykrzywiony, wpatrywał się we mnie. Wlał te krople w siebie, potem złożył ręce i poprosił: „Franz, ratuj, zastrzel mnie!” „Lorenz”, mówię mu, „nie mogę tego zrobić, chociaż wiem, że dla ciebie to byłoby wybawienie”. Biedak miał oderwane obie nogi. Całe popołudnie wołał do mnie, raz Franz, raz Arneitz, zastrzel mnie, jeśli jesteś moim przyjacielem. Dwa razy przeskoczyłem do niego, przenieść go było jednak dla mnie zupełnie niemożliwe, bo musiałbym przez odkryty teren i Rosjanie położyliby mnie jak kota. Około czwartej, gdy zaczęło zmierzchać, poszedłem do okopu. Myślałem, że już nie żyje, bo od jakiejś godziny nie słyszałem wołania. Ale gdy go chwyciłem, poruszył się jeszcze i znowu zaczął prosić, żeby go kulą uwolnić, ale ja milczałem, dźwignąłem go z okopu i – o Boże – krew we mnie zastygła – stopy zostały w okopie, obie były oderwane pod kolanami. „Biedny Lorenz”, wydobyło się z mojej piersi, gdy go sobie zarzuciłem i poniosłem na plac opatrunkowy. Napotkał mnie partol sanitarny z noszami. Położyłem go na nie. Wpatrywał się we mnie oczami pełnymi wdzięczności. Ostatni uścisk dłoni. „Dzięki, Franz”, powiedział jeszcze cicho, potem odniósł go patrol. Było dla mnie niewytłumaczalne, że on mógł tak długo przetrwać. Prawdopodobnie utracił całą krew, która bez ustanku lała się z niego strumieniem do okopu. Wróciłem z powrotem do moich martwych, by czekać na własną śmierć.
całość dostępna