Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
... Trasa wg mapy: Morochów – Czekajka - Wysoki Dział – Sietniki – Łazy – łąki nad Ratnawicą – łąki przed Bełchówką – Dziady – Kamienna – Zurawinka – Wysoczany...
Fajne tam tereny są, ale oświeć mnie, czemu nie zahaczyłeś o cmentarze w Bełchówce czy Ratnawicy?
Mam tam swoją ulubioną, jesienną pętelkę - Płonna - Kuty (albo przez Kamienne) - Dziady - Wyszylas - Bełchówka - Dił - Ratnawica - Łazy - Zawadka Morochowska - Kuty - Żurawinka - cmentarz w Płonnej.
A ostatnio włócząc się motorowo zajechałem pod cerkiew w Morochowie. Tam przy sławojce stoi tablica z reprodukcją WIG-ówki z zaznaczonymi ścieżkami historyczno-kulturowymi. I tam, pod szczytem nazwanym przez autorów Bubenne(?) jest oznaczone miejsce martylologii. Taki jeden punkt jest wystarczający, by zaplanować całodzienną wycieczkę. Tylko poczeka to do jesieni...
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Jest tam w okolicy kuriozalna Ścieżka Historyczno-Przyrodnicza "Szlakiem Dawnych Osad", która - wspominając Ratnawicę, Bełchówkę, Kamienne i Płonną - zagląda tylko do Ratnawicy.
Nie to, żeby mi brak było znakowanych ścieżek, ale jak można tworzyć ścieżkę historyczną i w odległości kilkuset metrów omijać stare cmentarze?
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Zgadza się - ścieżka omija Bełchówkę. Z tego co pamiętam, to tablica stoi prawie naprzeciw cmentarza, tyle że od niego oddziela ją zakrzaczony, dość głęboki wąwóz (też to dojście już testowałem). A wystarczyło tylko pociągnąć ją dalej z Ratnawicy w kierunku Zboisk i tam wlatuje droga, która przechodzi przez Bełchówkę. Choć cmentarz i tak trzeba poszukać w pewnej odległości od niej. Ja mam taką wskazówkę - jak idę drogą nad cmentarzem (czyli nie skręcam koło ruin po szkole w kierunku cerkwiska) to w pewnym miejscu jest jedyna rosnąca przy tej drodze jabłoń. Wtedy skręt o 90st w lewo (idąc od Ratnawicy), 150-200m przez las i zobaczy się już płożący barwinek. Wtedy szukać rabarbaru bo on wespół z barwinkiem porasta tamtejszy cmentarz.
Albo wykorzystać kataster, bo ten cmentarz jest wydzielony. Prościej, ale zależy co kto lubi ;)
Ścieżka przydaje się tylko z powodu tej wiatki nad Ratnawicą - zawsze tam mam postój :-)
1 załącznik(ów)
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Czytujesz sobie dekalog turysty? Punkt IV jest wyjątkowy, chciałem sobie na tę okazję zrobić zdjęcie pod znakiem ścieżki ale żadnego nie znalazłem :wink:
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Czytałem raz i wstyd mi się zrobiło. 4 pkt-y notorycznie łamię ;)
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Mam nadzieję, że tej jesieni ja go też złamię w tych okolicach :mrgreen:
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
No to może się jeszcze okazać, że się tam w lesie będziem nawzajem straszyć ;)
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Cytat:
Zamieszczone przez
Wojtek Pysz
Względem tego, że na początku było mu trochę niebiesko, a na końcu całkiem wysoko, to nie miałem na myśli żadnych bazgrołów na drzewach, tylko w nieudolny sposób zgadywałem, że najpierw szedłeś w kierunku na Niebieszczany a potem na Wysoczany;-)
No niezły rebus :) - teraz wszystko jasne! :)
Cytat:
Zamieszczone przez
Wojtek Pysz
I jeszcze o "Bajeczych". Nie kupuj tego świństwa, toż to sama chemia! Kup sobie płatki owsiane i pomieszaj z rodzynkami 1:1.
Bajeczne są bajeczne a płatków i rodzynek nie lubię!
Cytat:
Zamieszczone przez
Dlugi
Fajne tam tereny są, ale oświeć mnie, czemu nie zahaczyłeś o cmentarze w Bełchówce czy Ratnawicy?
Tak myślę, że pociąg mógłby nie poczekać gdybym się spóźnił :) Pi razy drzwi potrafię oszacować czas potrzebny na wycieczkę i szczerze mówiąc Bełchówka była w planach (Ratnawica nie gdyż już kiedyś tam byłem a z czegoś trzeba było zrezygnować). Niestety zmitrężyłem trochę czasu w lesie i na bobrowiskach, później na malinach i trześniach więc ostatecznie odpuściłem też Bełchówkę. Chwilę myślałem czy nie spróbować ale wolałem się poszwendać bez spiny. Poza tym nie wiedziałem czy i jak często teren cmentarza jest koszony a przedzierając się w tym dniu dwukrotnie na rympał lasem, wiedziałem, że prędzej mogę się potknąć o nagrobek niż go zauważyć. Dlatego pewnie też jesienią będę się tam plątał :)
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Tydzień później ponownie zagościłem na pokładzie Szwejka lecz tym razem wtarabaniłem się doń wraz z rowerem. Taką sobie odmianę postanowiłem strzelić. Na wszelki wypadek nikomu nic nie mówiłem, żeby czasem któryś z forumowych szaleńców rowerowych nie postanowił dołączyć i mnie wykończyć :-D Pomyślałem, że potrenuję kapkę i wtedy Ну, погоди! Велосипедисты!:mrgreen:
Ale nim przejdę do opisu wycieczki chciałem poruszyć temat wznowionych połączeń kolejowych do Łupkowa. Teraz jest ich sporo (przynajmniej w wakacje) i kursują z Rzeszowa bądź Jasła więc jest w czym wybierać. Ja jestem z tego powodu bardzo zadowolony i chciałbym, żeby takie połączenia choćby tylko w weekendy utrzymano przez cały rok (tym bardziej, że mój autobus na Bukowiec nie został przywrócony nawet na okres wakacji!) :twisted:
W zależności od obranej stacji docelowej, w Bieszczadach jest się pomiędzy dziewiątą a dziesiątą, a na kurs powrotny trzeba być między osiemnastą a dziewiętnastą. Dla szaleństwa w terenie zostaje około ośmiu godzin, co pozwala na przejście całkiem fajnych tras. Koleją można dotrzeć do Łupkowa również z głębi Polski, gdyż przywrócono połączenie z Gdyni przez Warszawę i Kraków z przesiadką bez oczekiwania (podstawiony jest specjalny pociąg) w Jaśle. Po kilkunastu latach całkowitego bądź częściowego marazmu cieszy, że choć troszkę ożyły połączenia z Bieszczadami.
Jak to wyglądało kiedyś, można obejrzeć i posłuchać w bardzo ciekawym reportażu „Podróż sentymentalna na koniec świata”:
https://www.youtube.com/watch?v=_qt2asdqh3U
„Było tak, że jeśli ktoś nie dojechał do Zagórza pociągiem, nie był uważany za bieszczadzkiego turystę”* - są tacy na forum???
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
*„Podróż sentymentalna na koniec świata” https://www.youtube.com/watch?v=_qt2asdqh3U
Odp: Szwejkiem tam i z powrotem.
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Stąd działem opadającym pomiędzy potokami Z Drążawy a Modrzą zacząłem schodzić w kierunku łąk na Horbie. Mimo, iż ten odcinek można pokonać w mniej niż dwadzieścia minut to udało mi się wydłużyć ten czas do półtorej godziny :-D Było to bardzo przyjemne wydłużanie gdyż popadłem w skrajne obżarstwo. Nijak nie dało się przejść obojętnie obok rosnących całymi łanami malin
Załącznik 44852
i niesamowicie oblepionych jagodami trześni
Załącznik 44849
Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem tak smaczne, słodkie i soczyste ptasie czereśnie.
Wtrącę małe sprostowanie nie swoimi słowami - "cechą charakterystyczną jagody jest brak endokarpu " więc czereśnia/wiśnia nie jest jagodą.
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
To może być tylko lokalna nazwa tak jak z borówkami, które podobno w centrum Polski nazywane są jagodami
Puszcza Sandomierska też obfituje w jagodę a stamtąd do centrum jeszcze ho ho ale obie formy są zrozumiałe i jednakowo smaczne :-D
Tak przy okazji regionalnego nazewnictwa to w Krakowie na płytki ceramiczne mówi się flizy i tu już miałem kłopot ze zrozumieniem o co chodzi pytającemu.
Przepraszam za offtop.