8 załącznik(ów)
Spacerkiem po Bieszczadach
W ostatni, jakże piękny łikend, na zielonych łąkach
Załącznik 46132
czy w soczyście zielonym lesie
Załącznik 46130 Załącznik 46131
wśród górskich zboczy usianych skałami
Załącznik 46133 Załącznik 46134 Załącznik 46135
można było napotkać wielu spacerowiczów.
Po łąkach spacerowały ptaki
Załącznik 46136
i ssaki
Załącznik 46137
6 załącznik(ów)
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Jarami nad potokami przechadzały się jaszczury ogniste
Załącznik 46138
leśnymi duktami ursusy
Załącznik 46139
i motyle
Załącznik 46140
Te z myszołowów, którym się nie chciało chodzić ani latać, siedziały na słupach
Załącznik 46141
lub stroszyły piórka
Załącznik 46142 Załącznik 46144
Mimo natłoku tych spacerowiczów bardzo przyjemnie mi się wędrowało :grin:
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Jakiż uroczy ognisty zwierzaczek. Chyba mój ulubiony płaz ogoniasty :mrgreen:
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
Verid
Jakiż uroczy ognisty zwierzaczek. Chyba mój ulubiony płaz ogoniasty :mrgreen:
Te jaszczury ogniste sprawiają wrażenie jakby były zrobione z tej materii co żelowe miśki:)
Mam zagadkę dla Forumowiczów: skąd i dokąd spacerowałem, zakładając, że wystartowałem niemalże przy pierwszej skałce z pierwszego postu (tak mniej więcej godzinę wcześniej) a zakończyłem wycieczkę niemalże koło skałki trzeciej (tak z godzinkę jeszcze dalej). Start i meta były w tej samej wiosce.
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Wspaniale zdjęcia.Gratuluję
3 załącznik(ów)
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
prizes
Wspaniale zdjęcia.Gratuluję
Dzięki :)
Wracając do zagadki to liczyłem trochę na Zbyszka a tu nulki :cry:
Nieutulony w piersi żal, że kiedyś się cokolwiek forumowiczom chciało (to nie do Zbyszka tylko ogólnie do ogółu).
Jako odpowiedź pokażę dwa zdjęcia, na których ssaki nie spacerują a pływają i trzecie z charakterystyczną wyspą:
Załącznik 46159 Załącznik 46160 Załącznik 46161
Na jedynie słusznej mapie (Ruthenus) są obie zaznaczone a że innych nie ma w okolicy więc start i meta to jest właśnie to a właściwie T.O.
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Wyspa niewątpliwie Skalista, mam nawet delikatne podejrzenie, że kiedyś te skałki z Tobą oglądałem. Teleśnica?
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
Wyspa niewątpliwie Skalista, mam nawet delikatne podejrzenie, że kiedyś te skałki z Tobą oglądałem. Teleśnica?
Oszwarowa na dodatek :)
7 załącznik(ów)
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
Tydzień temu spacerowaliśmy z Kuną w bardziej popularnych miejscach
Załącznik 46167 Załącznik 46162 Załącznik 46163
bądź mniej popularnych
Załącznik 46168 Załącznik 46164 Załącznik 46165
ale ze względu na bliskość granicy patrolowanych co dwie godziny przez SG jakiś takim łunochodem co trochę hałasu robił, więc jakiegoś konkretnego zwierza (oprócz Kuny oczywiście :mrgreen:) nie udało się ustrzelić. Choć nie do końca jest to prawdą, gdyż zdybałem jednego fauna :wink: na florze :grin:
Załącznik 46166
5 załącznik(ów)
Odp: Spacerkiem po Bieszczadach
W ostatnią niedzielę ponownie łyknąłem dziczy i zapadłem we wszechogarniającą zieloność
Załącznik 46180 Załącznik 46181
w poszukiwaniu jednej z wielu nieistniejących bieszczadzkich wsi, o tyle ciekawej, że składała się niegdyś z siedmiu części i trzech przysiółków, a pomiędzy jej częścią najniższą a najwyższą deniwelacja wynosiła 200 metrów. Nim jednak dotarłem w wypatrzoną na mapie drugą część wsi (postanowiłem spenetrować części od drugiej do siódmej, pierwszą odpuszczając z przyczyn obiektywnych) musiałem chwilę poczekać, do czasu, aż z obranej przeze mnie drogi usunie pasące się stadko
Załącznik 46177 Załącznik 46178 Załącznik 46179
Zbytnio im się nie śpieszyło i lazły z nogi na nogę non stop podgryzając świeżą zieleninkę. Ja również nie miałem napiętego harmonogramu dnia więc nie chcąc ich płoszyć czekałem kilkanaście minut aż same oddaliły się w leśne ostępy. Radosny po tym spotkaniu nastrój lekko zakłóciły mi mijane kolejne oddziały leśne, na terenie których prowadzona jest ścinka drzew. W lewo zakaz, w prawo zakaz, do przodu zakaz – jakaś masakra. Umówmy się, że żadnego nie złamałem 8-) i w końcu opadającym w dół grzbietem dotarłem do miejsc na razie nie skażonych siekierezadą. A nie skażonych tylko dlatego, że opanowanych nie przez buki czy jodły a przez pieroński KRZAL, sukcesję i inne plagi przy których dżungla wietnamska to pikuś! O raju, com się tam nagimnastykował, to do przodu, to w bok jeden, to w drugi, to z powrotem pod górę, to czołganie, to skakanie, marsz w przykucu, pełzanie na czworaka aż w końcu jak mnie jakiś podstępny badyl róży przerysował po ryju gdy próbowałem przedrzeć się przez obrośniętą tym drutem kolczastym tarninę, po kolana w pokrzywach, to z bezsilności opuściłem ręce i zaskowyczałem: ale się wp…wpakowałem! Normalnie gąszcz nieprzebyty, istna jaruga! Niedzielny, kuźwa spacer! :mrgreen: