Odp: Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]
Tu była mowa o Bukowym Berdzie i zdaje się, że rozumiem o czym mowa. W październiku w zeszłym roku byłem z ludźmi w Bieszczadach i szliśmy z Wołosatego przez Tarnicę i Bukowe do Mucznego.
Jedni szli szybciej inni wolniej i gdy spotkaliśmy się na siodle pod Tarnicą część już wróciła ze szczytu a my dopiero wchodziliśmy.
Żeby nie kazać tym pierwszym czekać, (bo nikt nie chciał wracać do Wołosatego) a miało być załamanie pogody, to ci pierwsi poszli. Nas załamanie pogody dopadło na początku Bukowego Berda. Zimny deszcz i bardzo silny wiatr, czasami zero widoczności, ślisko. Dostaliśmy małą lekcję tego czym mogą stać się niewinne kapuściane górki i jak rośnie skala trudności.
Na szczęście wiatr wiał nam w plecy, humory dopisywały. Ludzie nagrali jak rozpostarta zwyczajna chusta łopoce jak kawał blachy.
Najlepsza była nasza koleżanka Kaśka(organizatorka wyjazdu integracyjnego), która w pewnym momencie odwróciła się do nas i dwoma kciukami pokazała, że to jest to!
Byłem odpowiedzialny za trasę więc miałem trochę rozbiegane myśli: co z tymi pierwszymi? A co jak nie skręcili na Muczne?
Po drodze, w połowie Bukowego Berda, mijaliśmy ludzi(różne płcie) idących w przeciwnym kierunku, to budziło mój respekt.
Jeżeli jesteś młody i zdrowy, to nawet Ukraina jest do przeskoczenia. Skoro tam na każdą większą górę można wyjechać terenówką. Pewnie ci rajdowcy mają w małym poważaniu tych co na piechotę. I vice versa.
U nas w 2015 terenówką na Korbani był Kuba Wojciechowski;) a wcześniej w Himalajach Martyna Wojewódzka sama wlazła na Mount Ewerest i nikt nie mówił, że szykuje jakąś wyprawę. Dajmy spokój porównaniom, czy oni usiedli przy ogniu żeby pogadać i pośpiewać?
Wędrowanie po górach ma terapeutyczne znaczenie. Pozytywne nastawienie, wyobraźnia plus nie zawadzi wiedza historyczna powodują, że Bieszczady nadal mogą być magiczne.
Zmiany są wszędzie. Muszę kończyć bo przygotowuję wyprawę!
Odp: Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]
może być jeszcze spacer , expedycja i wyrypa ew. włóczęga
ale najważniejsze aby wyruszyć
Cytat:
Któregoś wczesnego ranka w Dolinie Muminków Włóczykij obudził się w swoim namiocie i poczuł, że nadeszła jesień i czas ruszać w drogę. Taki wymarsz zawsze jest nagły. W jednej chwili wszystko się zmienia, temu, kto odchodzi, zależy na każdej minucie, szybko wyciąga namiotowe śledzie i gasi żar, zanim ktokolwiek przyjdzie przeszkadzać i wypytywać, i zaczyna biec, w biegu zarzucając plecak, i wreszcie jest już w drodze, raptem spokojny niczym wędrujące drzewo, na którym nie rusza się ani jeden liść. Tam gdzie stał namiot, świeci pusty prostokąt trawy.
Później, kiedy zrobi się dzień, zbudzą się przyjaciele i powiedzą: – Odszedł, widać jesień się zbliża.
[Tove Jansson, „Dolina Muminków w listopadzie”]
choć Góry Byrranga ta jednak wyprawa ;-)
Odp: Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]
Hmmmm... ciekawy temat... Sama nieraz sie nad tym zastanawialam. Jak daleko od domu musi byc wyjazd aby moc go nazwac "wyprawą", jakie musi byc nachylenie stoku gory aby podejscie moc nazwac "wspinaczką" i ile musi wazyc plecak i jaka liczba spotkanych w tydzien osob nie moze zostac przekroczona aby moc to nazwac "wyrypa"? Czy jest jakas granica liczbowa, ktora upowaznia do uzycia danej nazwy? Czy chodzi wylacznie o trudnosc danego wyjazdu? Bo to tez jest niejednoznaczne.. Dla jednego wycieczka na Ślęże moze byc trudniejsza niz dla innego Gory Byrranga - nie kazdy startuje z tego samego poziomu...
Coz... Fajnie ze slowa "włoczega", "wycieczka" czy "szwendanie sie" mozna chyba zawsze bezpiecznie uzywac, nie mierząc linijką kilometrow i wysokosci :)
Odp: Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]
Jedno jest pewne - dominuje literka "w" :D Ja z reguły używam słowa "wędrówka" - wędrówka po Bieszczadach, Beskidach, Karpatach. Czasem wyrypa. Tak czy siak - zawsze coś na "w" :D
Odp: Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]
Wyrypa funkcjonuje w języku już od sprzed wojny jako kilkudniowa wycieczka narciarska, na siagę, z noclegami w szałasach lub kolibach - takie coś lubi Jimi oraz tygrysy :) Spokojniejszy rodzaj wyrypy to wędrówka. Wycieczka jest raczej jednodniowa - tu pasuje wszystko - auto, rower, nogi itp. Włóczęga to rodzaj wędrówki, ale bez określonego timingu oraz kierunku.
Widać że klaruje się taka systematyka: wędrówka ogólnie, a w szczególe włóczęga, wyrypa; wycieczka solo lub jako dodatek do wędrówki.
Wyprawa/ekspedycja musi zawierać w sobie element dotarcia w rejon docelowy. Np wyprawa w Góry Byrranga wyglądała by tak: pociąg/samolot do Moskwy -> pociąg/samolot do Krasnojarska -> samolot do Chatangi -> śmigłowiec w rejon działania a tam, na miejscu buty lub kajaki, z bazą lub wędrownie. Najkrócej by wyszło 3 tygodnie.
Odp: Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
Wyprawa/ekspedycja musi zawierać w sobie element dotarcia w rejon docelowy.
W moim przypadku ten element zawsze występuje! Tylko raz, jak kończyłem niebieski szlak, doszedłem do domu na piechotę :mrgreen: Ale to i tak była jednodniówka i to dość krótka. A taka... hmmm... takie... przejście :mrgreen: przez Borżawę w tym roku wymagało dojazdu autobusem do Lwowa a potem pociągiem do Wołowca. Jak nic jest element dotarcia w rejon docelowy, wyprawa bez dwóch zdań. Ale ekspedycją bym tego nie nazwał :smile:
A tak poważnie (czasem chyba można): czy to rzeczywiście jest powód do opluwania piwem jak ktoś powie, że zrobił wyprawę po Bieszczadach Wschodnich? Albo i... Zachodnich? :wink:
Odp: Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]
Od ponad 40 lat chodzę po polskich górach. Na początku była to moja rodzinna Jura K - Cz, a potem praktycznie wszelkie polskie szlaki. Dla mnie nieważne jest jak to nazwę, wycieczka, wypad, wędrówka, wyrypa, ważne jest bycie w ....
Od 1975 lubię Biesy a w ostatnie 25 lat rzadko ruszam się poza nie. Były i Alpy i Pireneje i Tybet - oczywiście w wydaniu turystycznym a nie jakimś wyczynowym. Są piękne, ale mamy swoje klimaty.
Tak się składa, że w Biesach wypoczywam najlepiej i nie ważne dla mnie czy nazwę to tak czy inaczej. Ważne jest dla mnie to powietrze, ta atmosfera, ten klimat w styczniu, lutym, maju, lipcu i listopadzie.
Podziwiam tych, którzy biorą plecak i idą 3, 5 i 7 dni na azymut, sagę, czy jakikolwiek inny impuls. Nie ważne czy pada śnieg, świeci słońce czy mróz. Każdy szuka swojego spełnienia.
Idę w Biesy bo je lubię, cieszy mnie ich piękno i cisza, i lubię tam milczeć.
I to tam dla mnie najważniejsze.