Odp: notatnik spokojny, z otwartymi oczami...
Cytat:
Zamieszczone przez
trzykropkiinicwiecej
Najlepiej to pojechać i samemu posłuchać, jesteś już Miejscowy, więc będzie Ci łatwiej się wgryźć :)
Mi te historie (i wiele innych) opowiadał smoluchowy Konrad z Krosna pochodzący,
a i w Prełukach to było -
zazdrościłem, bo co innego posłuchać, a co innego samemu to widzieć,
mam wrażenie, że region bardzo mało eksploatowany reportażowo a potencjał duży - liczę na Twoje dalsze relacje, wszak to TY jesteś MIEJSCOWY
Odp: notatnik spokojny, z otwartymi oczami...
Dostałam "natchnienia" na najbliższe trzy dni po tym tekście. W pięć minut się spakowałam i jadę w Bieszczady:)
Odp: notatnik spokojny, z otwartymi oczami...
http://3.bp.blogspot.com/-vSWBxLkcRR.../Obraz+072.jpg
"Ciało dorosłego człowieka liczy sobie około sześćdziesięciu bilionów komórek i co dwadzieścia cztery godziny traci ich tyle, że można by nimi zapełnić spory talerz zupy. Przyjrzyjcie się uważnie łuskom sypiącym się nieustannie z naszej skóry, a zobaczycie doskonale uformowane krystaliczne wieloboki, których powierzchnie tworzą przeświecające piramidy kreatyny. Spójrzcie na jeden z sześćdziesięciu włosów, które tracimy dziennie, a zobaczycie ponad tysiąc komórek zorganizowanych niczym kolisty gont wokół centralnego włóknistego rdzenia. Zeskrobując cieniutką, srebrną warstwę z powierzchni paznokcia, tracimy następnych dziesięć tysięcy komórek nawarstwionych i skondensowanych w twardą i zrogowaciałą substancję. Każdy dotyk i każdy podmuch wiatru zbiera z powierzchni ciała obfite żniwo. Warunki wewnętrzne są równie surowe. Codziennie cała powierzchnia wyścielająca jamę ustną zostaje spłukana do żółądka i strawiona, a przechodzące przez jelita jedzenie usuwa z ich ścian następnych siedemdziesiąt miliardów komórek. Pozostała reszta dziennej normy ulega zniszczeniu w chemicznych katastrofach, gdyż miłość, gniew czy zmartwienia działają na organizm wyczerpująco."
Zwykła opowieść czasami znika, i gubi się w rzece słów, czasami, jak to bywa z historią, jest jakiś ciąg dalszy, ma swój rytm i tempo. Pewnego dnia siedząc na zagacie chaty, rozmawialiśmy z Marianem o zwykłych sprawach, o historii i o rzece, przepływającej przez Grab i Ożenną, pytałem Go, czy ktoś w niej kiedyś utonął, mówił że raz, syn leśniczego, wiele lat temu, międy Wyszowatką a Grabiem. Dzis do listy ofiar małego potoczku, który po deszczu przybiera jak szalona górska rzeka, należy dopisać +1. Spełniło się ostatnie z marzeń, u źródła... Na pewno nie musi już szukać mieszkania, bo wrócił do domu na stałe.
*cytat pochodzi z książki Lyall Watson, otwartej na chybił trafił pt. Biologia Śmierci
Odp: notatnik spokojny, z otwartymi oczami...