10 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
Niedziela nastała równie piękna jak sobota, dzisiaj kierunek Chryszczata. Auto zostawiliśmy przy chatce studenckiej i podążyliśmy za zielonymi znaczkami, po drodze zaciekawił nas element nie pasujący do całości
Załącznik 45323
skąd tutaj w środku lasu szyna ?
Stokówką doszliśmy do jej końca a pózniej na przełaj pod góreczkę weszliśmy na GSB
Załącznik 45324
teoretycznie nie sposób było nie trafić na szlak ale widok czerwonego oznaczenia poprawił nam humory.
Będąc w tym miejscu oczywiście odwiedziliśmy cmentarz wojenny,a krótkie "wieczny odpoczynek..." samo naszło na myśl
Załącznik 45325
Krótki popas przy obelisku na szczycie i papieskim szlakiem schodziliśmy na dół gdzie spotkaliśmy cudaka palącego papierosy
Załącznik 45326
Zejście tym szlakiem było na tyle interesujące,że zrodziła się myśl żeby tędy kiedyś wejść na Chryszczatą.
Wyznaczona trasa prowadziła zdecydowanie przez miejsce pobytu żubrów o czym świadczyły bardzo liczne ślady a przede wszystkim bogato wyposażona lizawka
Załącznik 45327
Po etapie górskim przyszedł ponownie czas na etap szosowy w pięknym słońcu
Załącznik 45328
Jeziorko bobrowe do którego podążaliśmy już parę razy mignęło nam gdy byliśmy wyżej ale nie spodziewaliśmy aż tak urokliwego miejsca, spodziewaliśmy się bobrowego rozlewiska a przywitała nas miejscówka pełna magii
Załącznik 45329
Warto było zatrzymać się na chwilę przy pobliskiej kapliczce żeby podziękować za dotychczasowe wrażenia
Załącznik 45330
Dalsza trasa prowadziła drogą , którą bardzo często przekraczały żubry chodząc paść się na Huczwickie łąki. Następne miejsce,w którym pozostałości sadów świadczą,ze kiedyś żyli i mieszkali tu ludzie
Załącznik 45331
Ponieważ do zmierzchu pozostało jeszcze sporo czasu przeszliśmy się w stronę Rabego, po drodze nad potoczkiem niedaleko szosy zatrzymaliśmy się przy krzyżu z tabliczką świadczącą o tragicznych dziejach tych okolic
Załącznik 45332
3 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
Według mapy niedaleko powinno znajdować się jeszcze miejsce po cerkwi i pozostałości cmentarza, mam nadzieję,że to właśnie to miejsce znalezliśmy
Załącznik 45333
Wracaliśmy w zamyśleniu do auta , zastanawiając się jak wyglądało tu , gdy mieszkali tu jeszcze ludzie
Wieczór był bezchmurny,było jeszcze zdecydowanie jasno więc zdążyliśmy bez problemów doklądnie obejrzeć kapliczkę Synarewo
Załącznik 45334
Dzień chylił się ku końcowi ale nadal było widno namówiłem więc brata,żeby odwiedzić jeszcze kamieniołom Huczwice, który kiedyś miałem okazję dokładnie obejrzeć ze Zbyszkiem1509. Owszem udało się jeszcze z punktu widokowego pstryknąć parę fotek ale powrót do auta odbył się już po ciemku
Załącznik 45335
Wspaniały dzień pełen wrażeń skończył się, ale przed nami jeszcze pięć dni w Bieszczadach
10 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
Wstał następny piękny dzień,delikatnie rześki ale bezchmurny i bezwietrzny, jedziemy do Żubracze i powędrujemy na Hyrlatą, auto zostawiamy przy szlakowskazie na drodze do Solinki i startujemy.
Scieżka pnię się dość ostro pod górę więc szybko robi się nam ciepło
Załącznik 45340
Póki co trasa jest dość monotonna ale wystarczy postarać się i można zawsze znalezć coś ciekawego
Załącznik 45341
wśród tych drzew można kręcić "potworne" filmy
Już wcześniej zwróciłem uwagę na pewną prawidłowość: na większości mijanych polan stały samotne świerki tak jakby były przygotowane do świątecznej dekoracji
Załącznik 45342
Zachwyciła mnie Wielka Polana, taka samotna w otoczona drzewami , pewnie pięknie pachnie tu trawa gdy latem słońce przygrzeje
Załącznik 45343
No i tak doszliśmy do tabliczki z napisem Hyrlata, poleżeliśmy, posililiśmy się, pooglądaliśmy lekko zamglone widoki i trzeba było wracać.
Załącznik 45344
Po drodze zmieniliśmy pierwotny plan powrotu tą samą drogą i skręciliśmy do Solinki, po drodze natknęliśmy się na dość nietypową tabliczkę
Załącznik 45345
Tak więc poszliśmy w stronę Solinki, podążając początkowo za małymi znaczkami, które skończyły się w połowie, na szczęście dość łatwo trafiliśmy do doliny. Kiedyś przygotowana trasa edukacyjna była totalnie zarośnięta a z leżącej tablicy informacyjnej dowiedzieliśmy się,że znajdujemy się w miejscu gdzie 70 lat temu znajdowały się pola uprawne
Załącznik 45346
I tak doszliśmy do polany gdzie tylko słońce i szmer strumyka, a jedynym świadkami historii pozostały stare drzewa owocowe
Załącznik 45347
Idąc dalej weszliśmy na utwardzoną drogę i skierowaliśmy się na stary cmentarz, gdzie "wieczny odpoczynek" kołatał się w myślach
Załącznik 45348
Na sam koniec pożegnał nas drewniany dziwoląg wyrastający z drzewa na cmentarzu
Załącznik 45349
Pozostało nam deptać drogą do auta ale sympatyczny pan myśliwy z dobrej woli sam zatrzymał się i zaproponował podwózkę.
I jak zawsze cudowny dzień pełen wspaniałych chwil
9 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
Nastał nam wtorek,niby dzień jak co dzień a tu połowa urlopu już mija. Naczytałem się o urokliwym miejscu jakim jest Dwernik Kamień, ale tak sie plany układały,że jeszcze nie byłem, wię dzisiaj tam pójdziemy. Możliwości wejscia jest kilka, my wybraliśmy z Zatwarnicy.
Na dzień dobry po drodze odwiedziliśmy cmentarz w Berehach
Załącznik 45350
Parkujemy przy Chacie Bojkowskiej i po małym rekonesansie kierujemy się do wodospadu
Załącznik 45351
Następnym punktem na trasie jest cmentarz poległych żołnierzy
Załącznik 45352
Mały popas i po niedługim marszu jesteśmy na Dwerniku, jak dotychczas podczas naszych listopadowych wędrówek nie spotykaliśmy innych turystów, za to dzisiaj kumulacja: dwóch starszych panów z lornetką starało się odgadnąć widoczne szczyty i chłopak z dziewczyną niezadowoleni z braku przejrzystości powietrza.
Muszę przyznać,że i panorama z Dwernika jak i sam szczyt zauroczyły mnie
Załącznik 45353
Załącznik 45354
Załącznik 45355
Posiedzieliśmy, pozachwycaliśmy się i pomału wracamy.
W Zatwarnicy rozglądamy się po cmentarzu,odwiedzamy miejsce po cerkwi
Załącznik 45357
i miejsce po młynie
Załącznik 45358
Dzień minął szybko ale uroczo, były górki,był las, była wioska-było fajnie
8 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
Tak i po roku przyszedł nam wreszcie czas na Magurę Stuposiańską, grzecznie jak przystało uiściliśmy opłatę u sympatycznego pana w kasie i po krótkiej rozmowie pomaszerowaliśmy na podbój.
Dzisiejszy dzień również słoneczny, co prawda z rana rześki ale to tylko zapowiedz pięknej pogody, która nas rozpieszczała w tym roku jak w poprzednim.
Na samym początku szlaku mijaliśmy rozpadający się płot,ciekawe co za nim? A tam zakazana roślina Barszcz Sosnowskiego, ciekawa i niebezpieczna roślina
Załącznik 45359
szybkie selfi i idziemy dalej w swoim kierunku, jak zawsze byłem pod urokiem lasu i jego wyglądu
Załącznik 45360
Sam szczyt Magury zapamiętałem jako "ciasny" i zalesiony ale bardziej utkwił mi powrót z niej do Przysłupia, bardzo klimatycznie
Załącznik 45361
Ale jeszcze niżej czekały na nas zarastające pastwiska, w pełnym słońcu, nagrzane i z widokami na połoninę Caryńską, nie mogliśmy odmówić sobie postoju w takim miejscu. Było przepysznie
Załącznik 45362
ponieważ już kiedyś odwiedziliśmy schronisko z drugiej strony udaliśmy się w stronę Bereżek zastanawiając się jak "ciekawie" musi szumieć poniższy potoczek wiosną,gdy śniegi topnieją
Załącznik 45363
i następny świadek ,że mieszkali tu kiedyś ludzie
Załącznik 45364
Doszliśmy do parkingu w Bereżkach, nowe wiaty, powiększony parking, dodatkowe wiaty powyżej, podsypany tłuczniem wjazd- oj musi tu być tłok w trakcie długich łikendów.
Ponieważ już wcześniej mieliśmy zamiar wybrać się do Ustrzyk Dolnych zakupić towarów ze wschodu to ponieważ dzień jeszcze nam na to pozwalał, szybka decyzja i jedziemy. Po drodze nie mogłem sobie odmówić i zajechaliśmy pod cerkiew w Smolniku. Cerkwi pilnował oryginalny bieszczadzki ryś, który na dzień dobry prychał i straszył nas okrutnie grożąc uszkodzeniem ciała :)
Załącznik 45365
Załącznik 45366
Szkoda,że to nie była niedziela godz.9.30 (jak dobrze pamiętam), ale za to jest nowy pkt. na liście na następny przyjazd. W Bieszczadach nie byłem jeszcze w środku w żadnej cerkwi, trzeba zacząć to naprawiać.
Poczyniliśmy zapasy wszelakiego dobra u gości z Ukrainy w Ustrzykach i wróciliśmy do naszego Wetlińskiego Anioła, który z niezadowoleniem spojrzał na nasze zapasy(albo nie lubi chałwy,albo abstynent, myślę, że to ot ą chałwę chodziło :))
4 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
...że tak powiem, umknął mi pewien szczegół z dnia gdy głównym celem wędrówki była Hyrlata, otóż pózniej udaliśmy się nieco w lewo asfaltem gdzie z wieży widokowej mogliśmy podziwiać panoramę
Załącznik 45373
pomimo odrobinę ograniczonej widoczności przy pomocy zamontowanej i bezpłatnej lunety obserwować można było połoniny
Załącznik 45374
z parkingu pojechaliśmy dalej w kierunku Maniowa , zatrzymaliśmy się przy odremontowanej kapliczce, pospacerowaliśmy i ponaglani głodem wróciliśmy do schroniska
Załącznik 45375
Załącznik 45376
A tak przy okazji to ile map tyle tras, tyle możliwości pomnożonych przez ilość i dodanych do potęgi, niby dany punkt ma być po lewej stronie to bywa po prawej, na jednej mapie jest jakaś trasa na innej nie ma. Nic tylko dokupywać, dokupywać i za każdym razem coś nowego do odkrycia
6 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
przyszedł czas,żeby skorzystać zw wskazań szlakowskazu ustawionym za Żubraczem i skoro raz poszliśmy na Hyrlatą to drugim razem pójdziemy na Wołosań, wystartowaliśmy z tego samego miejsca co poprzednim razem. Chociaż rozlewisko bobrowe tuż przy drodze wyglądało na zamieszkałe niestety nie zauważyliśmy żadnego
Załącznik 45377
w zeszłym roku gdy szliśmy asfaltem z UG do Wołosatego udało się przypadkiem zauważyć jednego boberka co to wypłynął w rowie tuż przy drodze, dla mnie niedoszłego leśnika było to spotkanie co najmniej 3 stopnia.
Niebieskie znaczki wprowadziły nas w las i zaraz potem informacja o ścince drzew, zmianie przebiegu...itd, poszliśmy więc za wysprajowanymi znaczkami na Szczerbanówkę, na samej górze pozwoliliśmy sobie na krótki popas, parę fotek do kroniki, ja jeszcze posiedziałem chwilkę a brat postanowił już iść .
Odszedł ode mnie na jakieś 10 kroków i zaczął jakoś dziwnie się zachowywać, podszedłem i usłyszałem z lewej strony jak wyraznie coś lub ktoś przedziera się przez krzaczory powolnie i bez pośpiechu, wskazane przez Brata wyrazne i świeże ślady wyraznie świadczyły o obecności Futrzastego Jagodziarza, któremu najwyrazniej zakłóciliśmy pobyt w nasłoneczninym miejscu. No to nam adrenalina skoczyła, jak zawsze staramy się upamiętnić trop władcy tych gór tak tym razem nie mieliśmy czasu i ochoty dłużej przebywać w tym miejscu.
Dopiero gdy napotkaliśmy drzewnego jednorożca, zatrzymaliśmy się na odpoczynek
Załącznik 45378
Pomimo spokoju na dalszej trasie i wejściu na GSB bez specjalnych przygód, nadal jednak "czułem " obecność Jagodziarza. Jak zawsze nie spiesząc się popas na szczycie i zaleganie w stercie liści dla zregenerowania sił . Następnie zmiana kierunku i pozwoliliśmy sobie dzisiaj na pójście przełajem do Żubraczego, pomiędzy Berestem a Osiną zeszliśmy ze szlaku i tak na czuja, a trochę z mapą w ręku schodziliśmy w dół. Udało się jak 6 w totka, szlak zrywkowy wyprowadził nas wprost na mostek nad potokiem.
Dalej podróżowaliśmy kolejką( a raczej torami:))
Załącznik 45379
a znaleziony bilet mam nadzieję uprawniał nas do dalszej podróży
Załącznik 45380
Po drodze zatrzymaliśmy się jednak na obowiązkowym przystanku "cerkwisko-cmentarz" i odwiedziliśmy groby mieszkańców tej ziemi
Załącznik 45381
Przysiedliśmy powyżej, krótki popas jest zawsze wskazany w takim miejsc(wieczny odpoczynek...)
przyglądałem się okolicy i próbowałem wyobrazić sobie jak mogło wyglądać tu kiedyś życie, jak wyglądałoby dzisiaj...
Załącznik 45382
a tak wygląda dzisiaj, las odbiera to co kiedyś, kiedyś mu odebrali ludzie...
Dzisiejszy odpoczynek trwał zdecydowanie dłużej niż zawsze, chciałem w pobliżu cmentarza z widokiem na pastwiska pobyć tutaj, poczuć coś co ludzie z gór czują, co trzyma ich na tej ziemi chociaż życie tutaj bywa trudniejsze niż u nas na północy, bo u nas i zimy łagodniejsze i teren płaski. I zaczęła rodzić się gdzieś w głębi mnie pewna myśl..
10 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
ostatni dzień na wędrówki, jutro wyjazd do domu, na dzisiaj zaplanowaliśmy spacer doliną Krywego.
Auto zaparkowaliśmy na parkingu strzeżonym ;) pod kościołem w Zatwarnicy.
Kiedyś jako harcerz byłem na stanicy w Suchych Rzekach i niewiele pamiętam ale droga ,którą teraz szliśmy kojarzyła mi się z tamtymi czasami
Załącznik 45384
Gdy dalej szliśmy lasem z boku przyglądał się nam młody jeleń i pięknie pozował zza krzaczków
Załącznik 45385
Nietrudno było trafić do ruin, droga rozjeżdżona, drogowskazy-mapa prawie zbędna, ale warto odwiedzić pozostałości z tamtych czasów, zadumać się choć przez chwilę
Załącznik 45386
Załącznik 45387
Załącznik 45388
Kusiło nas połazić w tym miejscu poza ścieżkami ale tabliczki"teren prywatny" ostudziły nasze zapały, skierowaliśmy się więc dalej w kierunku Krywego, po wejściu na wzniesienie z oddali wśród drzew widniały mury pozostałości cerkwi
Załącznik 45389
Tak jak poprzednio droga tak i ten widok nasuwał wspomnienia ale nadal nie byłem pewien czy dobrze wszystko pamiętam
Załącznik 45390
Załącznik 45391
Załącznik 45392
Załącznik 45393
Chodząc wśród murów i wróciły i ożyły wspomnienia- byłem tu kiedyś, odpoczywaliśmy w cieniu cerkwi, grupa harcerzy z pomorza stacjonujących w Suchych Rzekach. To było świetne uczucie, obudzić wspomnienia
7 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
Poleniuchowaliśmy na tym wzgórzu dość długo ale czasu mieliśmy dziś sporo w zapasie, pozostało dojść do Sanu, poszukać przejścia i wrócić przez Sękowiec do Zatwarnicy
A póki co przyglądaliśmy się z oddali jak obecni gospodarze(bobry) rozbudowują swoje gospodarstwa i zastanawialiśmy się jak mogła wyglądać kiedyś ta dolina.
Załącznik 45394
Połaziliśmy po pozostałościach domostw z czego tylko kamień przetrwał
Załącznik 45395
Ruszyliśmy w stronę Sanu a o dobrze wybranym kierunku informowała nas tak dość ciekawa tabliczka
Załącznik 45396
Wędrowaliśmy wzdłuż rzeki i szukaliśmy miejsca, które sprzyjałoby przeprawie, no cóż z mostu niewiele zostało :-P
Załącznik 45397
No cóż , podkasaliśmy portki i spacer na drugi brzeg
Załącznik 45398
oo żesz, zimna była ta woda, BARDZO ZIMNA, dobrze,że płytko, więc nie było problemów z przeprawą.
Dalsza droga dość monotonnie prowadziła do Sękowca, przy zabudowaniach spotkaliśmy polującego kota, toż to było przedstawienie. Nie chcieliśmy płoszyć zwierzaka i nie przeszkadzaliśmy wyciąganiem aparatów więc polowanie nie zostało uwiecznione ale za to z uwagą mogliśmy obserwować całą akcję
Załącznik 45399
Obserwując dzikie Bieszczady zauważyliśmy coś czego jeszcze w naszych cywilizowanych miastach nie widziałem
Załącznik 45400
lampa na słupie bez przewodów, brat stwierdził krótko: pewnie na wi-fi działa:grin:
Powrót do auta przeciągaliśmy ciesząc się dniem bo to już ostatni dzień pobytu. Czas szybko minął, przeszliśmy parę górek, byliśmy też w dolinach i ta myśl , która się rodziła to taka, że owszem super widoczki i perspektywy dają górki, ale doliny dają nie mniejsze wrażenia, pełne tajemniczości i zmuszające do poszukiwań miejsc historycznych, których co prawda i w górach nie brakuje jednak jest ich zdecydowanie mniej.
Przygoda po listopadowych Bieszczadach skończyła się w tym roku, ale już czekam na następną, już tylko 11 miesięcy, na szczęście jeszcze po drodze będzie jakiś wiosenny wypad na podładowanie baterii.
Chciałem z innymi podzielić się relacją z pobytu, a wyszła mi prawie telenowela, mam nadzieję, że spodobało się komuś
3 załącznik(ów)
Odp: W listopadzie w Bieszczadzie
Cytat:
Zamieszczone przez
Sroka
No cóż , podkasaliśmy portki i spacer na drugi brzeg
Załącznik 45398
oo żesz, zimna była ta woda, BARDZO ZIMNA, dobrze,że płytko, więc nie było problemów z przeprawą.
Dalsza droga dość monotonnie prowadziła do Sękowca, przy zabudowaniach spotkaliśmy polującego kota, toż to było przedstawienie. Nie chcieliśmy płoszyć zwierzaka i nie przeszkadzaliśmy wyciąganiem aparatów więc polowanie nie zostało uwiecznione ale za to z uwagą mogliśmy obserwować całą akcję
Załącznik 45399
... mam nadzieję, że spodobało się komuś
Oczywiście, że się podobało :-). Co do tego kota, to on nie jest tak bardzo płochliwy, gdyż szedłem obok niego i zbytniej uwagi na mnie nie zwracał. Gdy był kilkadziesiąt metrów z przodu, to nawet pomyślałem, że jest to żbik, gdyż prążki na ogonie i umaszczenie sugerowały żbika. Jednak, gdy szliśmy już obok siebie, nabrałem przekonania, że to jednak kot :-(. Natomiast Wasza przeprawa przez San, przypomniała mi pewne emocje, które w czerwcu towarzyszyły mi w tym samym miejscu. Mając w pamięci przykre doświadczenie, gdy 5 dni wcześniej przeprawiałem się przez bród w okolicach Żurawina, aby dotrzeć do Rez. Zakole, który miał być płytki i sięgać najwyżej do kolan, a okazało się, że sięgał do pasa i komórka, która była w bocznej kieszeni spodni, bardzo skutecznie uległa podtopieniu. Dlatego też, tym razem owinąłem, już nową, w torebkę foliową i schowałem do plecaka. Widok z lewego brzegu Sanu nie budził zachwytu, a do Sękowca zostało ok. 5 km stokówką, więc maszerowanie w mokrych butach, nie wchodziło w rachubę.
Załącznik 45401
Buty związałem i powiesiłem na szyi, w prawej dłoni ścisnąłem kostur i dziarsko zanurzyłem stopy w ciepłym Sanie. A tu okazuje się, że kamienie są śliskie i ostre, a niby łagodny prąd wody, jednak ma swoją siłę i nie ułatwia przeprawy, gdy bose stopy wyszukują w miarę przyjaznego podłoża. Jedynym wyjściem było obniżyć środek ciężkości i podpierać się lewą ręką :-(. Nie ochroniło mnie to jednak przed jednym "klapnięciem" i bliskim kontakcie z dnem Sanu. Jakbym przeczuwał pewne atrakcje i przed przeprawą zrobiłem zrzut ekranu GPS-a, aby zobaczyć później ile to metrów i czasu zajęła mi ta przeprawa. Wynik jest bardzo czytelny. Przeszedłem 100 m w czasie 25 min :-(.
Załącznik 45402
Z wielką ulgą i radością spojrzałem wtedy na miejsce przeprawy, już z prawego brzegu Sanu :-).
Załącznik 45403