Strona 1 z 6 1 2 3 4 5 6 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 53

Wątek: Spałena Hora

  1. #1
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Spałena Hora

    Do przedwczoraj nie wiedziałem, gdzie jest taka „hora”. Było nas tam sześcioro, ja uciekłem dzień wcześniej. Ale też zacząłem wędrówkę prawie dzień wcześniej. Mój długi początek będzie właśnie z tego pierwszego dnia. Może reszta załogi dołączy, a może rozpocznie nowy wątek, bo dałem niedobry tytuł;-) Zdjęć nie mam prawie wcale, będę więc nadrabiał opowiadaniem.

    W pewnej z powieści o kulisach pracy GRU (chyba „Akwarium”) Wiktor Suworow opisuje takie zdarzenie.

    Na podmoskiewskiej stacji kolejowej stoi na bocznym torze skład pociągu z lokomotywą i jednym wagonem. W pociągu jest maszynista i konduktor-kierownik pociągu. Diesel maszyny cichutko warczy, gotów do startu. O godz. 2:27 w nocy do pociągu zbliża się energicznym krokiem mężczyzna w ciemnym ubraniu. Wsiada do pociągu. Po 10 sekundach pociąg rusza, rozpędza się i znika w ciemnościach.

    Może to nie było „Akwarium”, może szczegóły i użyte słowa były trochę inne, ale poza tym wszystko się zgadza;-)

    Coś podobnego przytrafiło mi się w piątek, na rozpoczęcie wycieczki, której opis właśnie tu powstaje.
    W moim przypadku nie było to pod Moskwą, ale w Komańczy, nie o 2:27 w nocy lecz o 14:27 po południu. I do pociągu wsiadłem nie 10 lecz 5 sekund przed odjazdem. Zgadzał się natomiast mruczący diesel, skład pociągu, stan załogi oraz liczba pasażerów. Konduktor wyjrzał jeszcze na peron, rzucił do sitka radiotelefonu sygnał Rp13: „33806 gotów do odjazdu” i pomknęliśmy na północ.

    W odróżnieniu od mężczyzny w ciemnym ubraniu, ja nie widziałem, że ten pociąg tu będzie stał i czekał na mnie. Po przyjeździe samochodem do Komańczy miałem dużo czasu do wieczora – przynajmniej wtedy myślałem, że mam. Poszedłem więc w stronę stacji kolejowej, żeby zobaczyć, jak ona teraz wygląda. Ostatni raz byłem tu ponad 10 lat temu. Pociągi nie jeździły wtedy wcale. Na środku toru nr 1 siedziała na krześle dziewczynka z książką „Wesoła szkoła” w ręku. Po obu stronach stały dwa puste krzesła. Obok, na ziemi leżała piłka. Na peronie nr 1 mężczyzna (może zawiadowca stacji) pchał coś ciężkiego na dwukołowym wózku. Trzy inne dziewczynki jeździły po peronie na rowerach. Z elewacji budynku sypała się farba.



    Szedłem powoli w kierunku stacji. Patrzę i myślę: jeszcze nic dzisiaj nie piłem, a już mam halucynacje. Na stacji stoi kolorowy ni-to-pociąg, ni-to-tramwaj. Świecą mu się światełka. Zbliżam się, a zjawa nie znika. Podchodzę do drzwi – da się wejść. Wszedłem.



    Także w odróżnieniu od pasażera moskiewskiego pociągu specjalnego, który miał przejazd fundowany, uiściłem konduktorowi opłatę za przejazd do stacji Szczawne-Kulaszne w kwocie 2 zł i 30 groszy. W zamian otrzymałem bilet potwierdzający zawarcie umowy przewozu. Pociąg zatrzymywał się na wszystkich przystankach. Nikt nie wsiadał ani nie wysiadał, tylko konduktor wytrwale otwierał drzwi, spoglądał na peron, recytował do radiotelefonu regulaminowe „33806 gotów do odjazdu” i ruszaliśmy dalej.

    Wysiadłem po 11 kilometrach na peronie nr 2 przystanku kolejowego Szczawne-Kulaszne. Po komendzie Rp13 pociąg z dwuosobową załogą na pokładzie odjechał. A ja przeszedłem na peron nr 1, aby pod daszkiem budynku stacyjnego schronić się przed deszczem.



    Mój dzisiejszy plan, to dojść do Przybyszowa przez Rzepedkę. Kusiło mnie, żeby wprost ze stacji pójść na zachód przez boczny grzbiecik. Trasa będzie ciekawsza a dodatkowo na Rzepedkę będę miał tylko niecałe 5 km, zamiast ponad 7 km (przy pójściu drogą i „szlakiem Szwejka”). Jednak głos rozsądku przypomniał, że za chwilę zacznie się ściemniać a mój skrót dołoży nie mniej, niż godzinę do czasu przejścia standardową drogą. Głosu rozsądku słucham w dni parzyste, więc nie poszedłem skrótem.

    Gdy wyszedłem na Rzepedkę, było już całkiem ciemno. Tutaj na zdjęciu jest niby jeszcze jasno. Ale to jest skutek działania aparatów we współczesnych telefonach, które widzą więcej, niż moje oczy i lepiej wiedzą, czy jest ciemno.



    Potem wiatr przywiał chmury, deszcz zaczął się wzmagać i zalał mi okulary. Droga jest tam szeroka i utwardzona, nie było więc problemu z orientacją za pomocą butów.

    Po 2 kilometrach marszu grzbietem Rzepedki druga skręciła zdecydowanie na pn.-zach. w kierunku Kamienia i Wachalowskiego Wierchu. Aby dojść do Przybyszowa, trzeba skręcić w prawo i zejść w dolinę potoku Płonka (Połonka). Na mapach Compass jest nawet zaznaczona taka droga, która sprowadza wprost do cerkwiska. Obserwowałem prawą krawędź lasu, ale drogi nie było w terenie. Po kolejnym kilometrze zawróciłem, wyciągnąłem z plecaka latarkę i dociekliwie obserwowałem tym razem lewą krawędź lasu. Pierwsza znaleziona dróżka szybko zakończyła się w krzakach. Zawróciłem na grzbiet.

    Druga dróżka okazała się lepsza, bo dało się nią poruszać na dłuższym odcinku. Nie tak, żeby sobie spokojnie iść, ale przeszkody nie były zbyt trudne do pokonania. Po 700 metrach dróżka się skończyła i rozdzieliła gwieździście na kilka ścieżek sarnich. Wybrałem najwyraźniejszą z nich. To był błąd. Ścieżka doprowadziła mnie do ... wodopoju, czyli do potoku na dnie doliny. A ja wcale nie odczuwałem pragnienia. Na dodatek zwierzątka wybrały sobie na ścieżkę stromy stok, urozmaicony połamanymi drzewami, plątaniną jeżyn i osuwającymi się kamieniami na błotnej ślizgawce. Na mapie Krukara miejsce to podpisane jest „Zwezłyska”. Pewnie nie tylko mnie tam „zwiezło”. Można było dalej schodzić potokiem, ale zrezygnowałem z kolejnego skrótu i po stoku musiałem wyleźć znów na górę.

    Pomimo ciemności, deszczu, niezbyt przyjaznego terenu i niezbyt wysokiej temperatury, jakoś miałem ciągle dobry humor. Bo w końcu do Przybyszowa niedaleko, buty jeszcze nie przemokły, mam ciepłe ubranie, dużo jedzenia, zapasowe baterie, telefon. Wprawdzie nie wiem, czy był tam zasięg, do kogo mógłbym zadzwonić i co mu powiedzieć, ale telefon miałem;-) No to ułamałem sobie w lesie ładny, leszczynowy kij i szedłem spokojnie dalej. Wkrótce wyszedłem z doliny na skraj polan pod Połońskim Wierchem i już bez problemów zszedłem w okolice cerkwiska.

    Do chaty w Przybyszowie dotarłem przed godz. 19. Było napalone w piecyku i jeszcze pusto. Reszta załogi dotarła od strony Karlikowa po godz. 20.



    Jeśli załoga przyłączy się do opowieści – będzie ciąg dalszy. Jeśli nie – ogłaszam koniec i dołączę do wątku właściwego.

  2. #2
    Botak Roku 2018

    Na forum od
    01.2009
    Postów
    547

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Zaraz, zaraz Wojtku bo coś mi tu nie gra.
    Zaczynasz wycieczkę wracając pociągiem z Komańczy w kierunku północnym ?
    Potem chodzisz ...
    A ja widzę na fotce rower ..... ?
    Ostatnio edytowane przez jojo ; 12-11-2019 o 01:44

  3. #3
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Cytat Zamieszczone przez jojo Zobacz posta
    Zaraz, zaraz Wojtku bo coś mi tu nie gra. .... A ja widzę na fotce rower ..... ?
    Szanowny Panie Jojo!
    Oprócz oglądania obrazków, warto się jeszcze nauczyć czytać

    Napisałem: Ostatni raz byłem tu ponad 10 lat temu. Pociągi nie jeździły wtedy wcale. Na środku toru nr 1 siedziała na krześle dziewczynka z książką ....

  4. #4
    Botak Roku 2018

    Na forum od
    01.2009
    Postów
    547

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    Szanowny Panie Jojo!
    Oprócz oglądania obrazków, warto się jeszcze nauczyć czytać

    Napisałem: Ostatni raz byłem tu ponad 10 lat temu. Pociągi nie jeździły wtedy wcale. Na środku toru nr 1 siedziała na krześle dziewczynka z książką ....
    Szanowny Panie Wojtku !
    Nie tylko oglądam obrazki ale też czytam Twoją relację i wyjaśnienia,
    I jak mniemam i się domyślam z Twoich powyższych wyjaśnień:
    mam rozumieć, że rower ze zdjęcia należy do tej dziewczynki ze środku toru nr 1, która siedziała na krześle z książką .... ?
    A w sakwach chyba miała kolejne ciekawe książki do czytania ?
    Ostatnio edytowane przez jojo ; 12-11-2019 o 18:01

  5. #5
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Cytat Zamieszczone przez jojo Zobacz posta
    I jak mniemam i się domyślam z Twoich powyższych wyjaśnień: ....
    Myślę, że dobrze to ująłeś.
    Tak, rower, który siedział na krześle na środku toru nr 1, robił kolejne ciekawe zdjęcia do czytania dla dziewczynki w sakwach, które należały, ma się rozumieć.

  6. #6
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2014
    Postów
    237

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Wojtku, dlaczego trzymasz małe dziewczynki w sakwach?
    Choć nie, w sumie to nie było pytania.
    Kontynuuj proszę opowieść

  7. #7
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Wieczorem, w Przybyszowie ekipa wędrownicza powiększyła się do 6 osób. Zaczekajmy chwilę, może kolega Ciepły napisze swój czwarty post na forum

  8. #8
    Botak Roku 2018

    Na forum od
    01.2009
    Postów
    547

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    Wieczorem, w Przybyszowie ekipa wędrownicza powiększyła się do 6 osób. Zaczekajmy chwilę, może kolega Ciepły napisze swój czwarty post na forum
    Ojojoj
    To możemy chwilkę poczekać .....
    A ja bym sobie poczytał jak się potoczą dalej przygody ekipy wędrowniczej i pooglądał fotki z wyprawy.
    No ale zawsze kolega Ciepły może wszystkich miło zaskoczyć .....

  9. #9
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,127

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    W tym czasie gdy Wojtek błąkał się po ciemku po łąkach na Rzepedce , ja błąkałem się ulicami Rzeszowa aby dotrzeć na wyznaczone miejsce.
    Ciemność przecinały światła samochodów i odbijały się na mokrej nawierzchni. Padał deszcz i było chłodno i ponuro.
    Gdy dotarłem na przystanek z którego miał zabrać mnie samochód nie mogłem schować się pod daszkiem bo w tych ciemnościach nikt mnie nie znajdzie.
    Stoję więc przy krawężniku, moknę na deszczu , moknie założony plecak i myślę sobie wtedy że to nie ma sensu, a wszystko przez Bazyla .....
    Jakiś czas temu padło hasło aby wybrać się na wspólną wędrówkę po górkach.
    sir Bazyl opowiedział że zaprowadzi nas na Spaloną Górę która leżąc na uboczu jest rzadko odwiedzana, ale ciekawa. Gdy zbliżał się już termin wyjazdu Bazyl stwierdził że, woli jechać w cieplejsze kraje.
    Stoję na tym przystanku i moknę zastanawiając się, po co się dałem w to wciągnąć ?
    Jaki człowiek stary, taki głupi
    Przyjechał jednak samochodzik i powiózł mnie ku przeznaczeniu., a właściwie nie powiózł tylko powlókł przez kolejki samochodów na zapchanych ulicach miasta.
    Dopiero gdy zgasł wyłączony silnik i w ciemnościach idziemy z Karlikowa do Przybyszowa , można odetchnąć wolnością.
    Uśmiech powrócił dopiero wtedy, gdy przez małe okienko zobaczyliśmy Wojtka pilnującego grzejącej kozy w przybudówce chaty.
    Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 12-11-2019 o 20:27

  10. #10
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,102

    Domyślnie Odp: Spałena Hora

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    ...Stoję więc przy krawężniku, moknę na deszczu , moknie założony plecak i myślę sobie wtedy że to nie ma sensu, a wszystko przez Bazyla .....
    Jakiś czas temu padło hasło aby wybrać się na wspólną wędrówkę po górkach.
    sir Bazyl opowiedział że zaprowadzi nas na Spaloną Górę która leżąc na uboczu jest rzadko odwiedzana, ale ciekawa. Gdy zbliżał się już termin wyjazdu Bazyl stwierdził że, woli jechać w cieplejsze kraje.
    Nie da się słowom Henia zaprzeczyć - miałem cieplutko, bezwietrznie i bezchmurnie:
    G2.jpg G3.jpg G4.jpg
    Każdy ma to na co zasłużył
    Ale wcześniej trochę żałowałem, że nie będę mógł tak zacnym Towarzyszom towarzyszyć więc ruszyłem choć przedeptać ścieżki, żeby nie było, że taki do końca zły ten Bazyl:
    P1.jpg
    Pogodę miałem również cudowną, słońce prażyło, chmur ni na lekarstwo ale niestety troszkę wiało więc w pięciopunktowej skali daję pięć z minusem
    Szwendałem się po okolicy zachodząc w różne miejsca i jestem ciekaw, które z nich również Wy odwiedziliście.
    Pozdrówka dla całej ekipy "zmoczeńców"
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Babia Hora
    Przez MORF w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 17-12-2012, 17:18
  2. sPAŚNIKI
    Przez Barnaba w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-03-2011, 18:57

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •