Strona 7 z 8 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 61 do 70 z 97

Wątek: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

Mieszany widok

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Sprawdziłem, oczywiście mapki takiej, jak w siódmym numerze „Płaju” nie ma w przewodniku Olszańskiego i Rymarowicza
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Trudno, żeby była, skoro "Powroty w Czarnohorę" sięgają jedynie po Burkut i Stoha
    No niekoniecznie, bo jak przecież dobrze Ci wiadomo dosyć obszernie m. in. o historii styku trzech granic w źródliskowych obszarach Czarnego i Białego Czeremoszu traktują właśnie Olszański i Rymarowicz w rozdziale pt. „Tędy przez stulecia biegła granica Rzeczypospolitej” (s. 108 – 110 przywoływanego tu dziełka), tak więc umieszczenie w książce ich autorstwa podobnej mapki byłoby logiczne i uzasadnione.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    w trakcie wyprawy nie korzystał z arkusza „Burkut” z 1932 r. , bo tam zaznaczone jest schronisko na Popadyńcu o którego istnieniu Studziński nie miał pojęcia.
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Owszem, jest tam zaznaczone schronisko, ale na połoninie Popadii, przez którą zjechał do Popadyńca. Było ono już wówczas w ruinie (nie ma go na II wydaniu tej mapy z 1938, a jest właśnie w Popadyńcu).
    Zgadza się, miałem przed oczami wznowienie z 1938 roku, którego nie mógł widzieć przed i w trakcie wyprawy Studziński.


    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    pan Tadeusz zapisał ową formę nazewniczą jako „Hniatysia”, myślę jednak, że Huculi wymawiali to miano twardo – Hnatysja, a więc bez zmiękczenia ni. Zjawisko to, zwane palatalizacją
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Nie tylko "pan Tadeusz", bo i Rehman, a także współczesny "panu Tadeuszowi" badacz-terenowiec. Co do fonetycznej postaci tej formy, jaką usłyszał Studziński, trudno się wypowiadać. Odnotowano w obiegu kilka odmian wymowy tej nazwy przez Hucułów i nawet spierano się o właściwą. Huculszczyzna nie była obszarem jednorodnym językowo, istniały spore różnice dialektologiczne. Nie sposób rozstrzygnąć na ile wiernie oddano w zapisie fonetykę.
    Na forum internetowym obowiązują jednak trochę luźniejsze zasady niż w publikacji naukowej (które każą tam zwyczajowo za pierwszym razem wymienić autora z imienia i nazwiska, dopiero potem zezwalając na posługiwanie się samym nazwiskiem bądź nazwiskiem i pierwsza literą imienia) – dlatego, aby nie powtarzać cały czas „autor”, bądź „Studziński” pozwoliłem sobie na użycie nieco bardziej familiarnej formy „pan Tadeusz”, która chyba w żaden sposób nie uwłacza jednak ani pamięci, ani godności bohatera analizowanych przez nas wspomnień.
    Co do meritum – napisałem tak przychylając się do Twojej koncepcji, iż Studziński zasłyszał owo nietypowe miano Hnitesy z ust Hucułów (i nic nie ma tu do rzeczy regionalne zróżnicowanie dialektologiczne Huculszczyzny, twarda wymowa spółgłosek (brak palatalizacji) jest właściwa dla całego obszaru ukraińskojęzycznego) spuszczających drewno ryzami, ale w sumie nie wiadomo przecież, czy usłyszał tą nazwę w tej formie właśnie od nich. Równie dobrze mógł ją zasłyszeć od mieszkających na Huculszczyźnie Polaków (chociażby od inżyniera Ziemblica ze schroniska pod Pop Iwanem) i wówczas faktycznie brzmiała by ona Hniatysia.


    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    „do południowego cypelka granicznego za Hniatysią doszedłem o godzinie piętnastej i stałem na nim przez dłuższą chwilę”

    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Gratuluję spostrzegawczości! Faktycznie Studziński nie byłby w stanie po godz. 15. powrócić od słupa 56 przez Hnitesę na Palenicę i jeszcze za dnia zjechać do Bałtagułu. Zatem musiał dotrzeć na Styniszorę co najmniej o 1-1,5 godz. wcześniej. Że zjechał do doliny Czarnego Czeremoszu za dnia, świadczy napotkanie przezeń huculskich drwali, którzy spuszczali tam drewno ryzami. Nie robiliby tego po ciemku. Takich znaków zapytania przy czasach przejść może być więcej, dlatego zaproponowałem, żeby zestawić parametry jego trasy z danymi współczesnymi.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    jeśli nie potraktujemy jednak jego relacji odnośnie wizyty w najdalszym zakątku II RP jako licentia poetica

    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Wszystko może być tu zmyślone, ale dlaczego Studziński miałby przy tym popełniać tak rażące błędy, jak mylne umiejscowienie połoninki Gropa na Palenicy, albo używać bardzo rzadkiej formy nazwy Hnitesy?

    Jeśli dysponował tylko wytartą „setką” WIG to wiele by mogło tu wyjaśniać, jeśli przetarcie znajdowało się akurat w miejscu Palenicy (tego, iż mapa, nawet po jednorazowym, ale intensywnym użyciu jest najczęściej poprzecierana, tego nie muszę chyba nikomu tłumaczyć). Jeśli zaś nie dysponował żadną mapą i pisał tylko „z pamięci” (wątpliwe, choć akurat z pamięci mógł podać właśnie nazwę Gropy) to jak wytłumaczyć dokładnie podany kilometraż, czy precyzyjne umiejscowienie schroniska Baltaguł (aczkolwiek błędne, winno być 47 49’, a nie 47 46’)? Na pewno autor miał zegarek (wspomina o nim w części relacji dotyczącej nocy spędzonej pod Smotrecem), pytanie tylko, czy dobrze wyregulowany? Wystarczyło bowiem, że spieszył się on o kilkanaście minut i wówczas cała relacja (z drobną wszak poprawką, o czym niżej) zaczyna trzymać się kupy.
    Moim zdaniem więc najbardziej prawdopodobnym jest, iż Studziński dotarł do południowego krańca grzbietu Hnitesy przy słupku nr 55 (z którego to miejsca odwrót nastąpił przed piętnastą) , a potem, już spisując relację (w oryginale w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku?) odczytał nr słupka z mapy. Za tą wersją przemawiałby też fakt braku wzmianki o rumuńskiej „pikiecie” poniżej słupka nr 55, no i przede wszystkim o braku zjazdu w siodło Styniszory i związanego z tym późniejszego żmudnego podejścia z powrotem na grań (co oczywiście można jednak zwalić na karb niepamięci), nie wspominając już o niemożliwości osiągnięcia przed zmrokiem doliny Czarnego Czeremoszu.
    Trudno orzec jaką mapą dysponował Studziński przy pisaniu swej relacji (z literatury zaś nasuwa się samo przez się, iż autor posiłkował się „Krótkim przewodnikiem po Huculszczyźnie (...)”, w którym to, jak trafnie zauważyłeś, na s. 70 stoi jak wół, iż na szczycie Hnitesy posadowiony był „graniczy kamień nr 56”. Jeśli zaś posługiwał się dodatkowo „wytartą” (?) setką to, tak jak napisałem już w moim pierwszym poście, ocena prawidłowego położenia słupka nr 56 jest tam utrudniona, ze względu na fakt, iż ostatni, najbardziej na południe wysunięty jej fragment, ów graniczny „cypelek” wykracza poza ramy mapy głównej, stąd brak punktów odniesienia na zewnątrz). Zwrócić jednak należy uwagę na to, że część map, stosujących jako podkład jeszcze niektóre stare austro-węgierskie sztabówki obarczonych było błędem takim mianowicie, iż granica galicyjsko-węgierska osiągała grzbiet wododziałowy dalej na północ, niż w rzeczywistości, a jeszcze dalej, niż posadowiony był późniejszy słupek polsko-rumuńskiej granicy o nr 56 ( o czym pisałem m in. tu: http://forum.bieszczady.info.pl/show...l=1#post167917 ,a co widać bardzo dobrze na tej: http://maps.mapywig.org/m/WIG_maps/s...OWCE)_1937.jpg mapie administracyjnej II RP w skali 1:300000 wyrysowanej na podkładzie mapy austriackiej, gdzie widoczna jest wyraźnie różnica w rysunku przebiegu granic galicyjskiej i polskiej w najdalej na południe wysuniętym ich fragmencie).
    Ostatnio edytowane przez luki_ ; 13-01-2021 o 12:25

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2020
    Postów
    144

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    dosyć obszernie m. in. o historii styku trzech granic w źródliskowych obszarach Czarnego i Białego Czeremoszu traktują właśnie Olszański i Rymarowicz w rozdziale pt. „Tędy przez stulecia biegła granica Rzeczypospolitej” (s. 108 – 110 przywoływanego tu dziełka), tak więc umieszczenie w książce ich autorstwa podobnej mapki byłoby logiczne i uzasadnione.
    Jest tam konturowa mapka całego Pokucia. Na schematyczną grzbietówkę nie mieli miejsca nawet dla samej Czarnohory (por. format "Powrotów..." i "Płaju"). Takie mapki m.in. dla rejonu Hnitesy-Kreczeli są w przewodniku SKPB po Karpatach Marmaroskich. Ale mniejsza o to. Ważne, że "Płajowa" mapka będąca wyrysem PiTeRa z "trzysteki" nie ma wartości źródłowej. Nie wyszła spod ręki Studzińskiego, ani nie zaznaczono jej autoryzacji przez niego.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    pozwoliłem sobie na użycie nieco bardziej familiarnej formy „pan Tadeusz”, która chyba w żaden sposób nie uwłacza jednak ani pamięci, ani godności bohatera analizowanych przez nas wspomnień
    Oczywiście, że jest to forma grzecznościowa dopuszczalna zarówno w Internecie, jak też w publikacjach naukowych. Nie mam co do jej stosowności w Twoim poście najmniejszych zastrzeżeń. Niepotrzebnie się sumitujesz.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Studziński zasłyszał owo nietypowe miano Hnitesy z ust Hucułów (i nic nie ma tu do rzeczy regionalne zróżnicowanie dialektologiczne Huculszczyzny, twarda wymowa spółgłosek (brak palatalizacji) jest właściwa dla całego obszaru ukraińskojęzycznego)
    Huculszczyzna należy wprawdzie do "obszaru ukraińskojęzycznego", ale o starszym podkładzie wołoskojęzycznym i różnych naleciałościach m.in. polskojęzycznych. Przyjmuje się nawet, że pierwotnie istniał tam bilingwizm. Weź więc proszę pod uwagę cechy fonetyczne (brak palatalizacji) z rumuńskiego pogranicza językowego. Może twarda wymowa spółgłosek zanikała w dialekcie wschodniohuculskim?

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    w sumie nie wiadomo przecież, czy usłyszał tą nazwę w tej formie właśnie od nich. Równie dobrze mógł ją zasłyszeć od mieszkających na Huculszczyźnie Polaków (chociażby od inżyniera Ziemblica ze schroniska pod Pop Iwanem) i wówczas faktycznie brzmiała by ona Hniatysia.
    Owszem, mógł ją równie dobrze przejąć za pośrednictwem Polaków zasiedziałych na Huculszczyźnie. Huculscy drwale nad Bałtagułem byli jednak pierwszymi (ale nie jedynymi) autochtonicznymi informatorami, którzy mogli mu tę nazwę podać in situ razem z Gropą. Pewności co do tego nigdy jednak mieć nie będziemy. Ważne, że jest to forma bardzo rzadka wówczas w polskim piśmiennictwie, a w ogóle nie występująca na mapach.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Jeśli dysponował tylko wytartą „setką” WIG to wiele by mogło tu wyjaśniać, jeśli przetarcie znajdowało się akurat w miejscu Palenicy (tego, iż mapa, nawet po jednorazowym, ale intensywnym użyciu jest najczęściej poprzecierana, tego nie muszę chyba nikomu tłumaczyć)
    Winkiel graniczny poza ramką znajduje się w prawym dolnym rogu karty. Trzeba by nie lada sztuki, żeby go przetrzeć (musiałby składać mapę w harmonijkę szerokości paru cm). O wiele łatwiej urwać róg karty. Ale mniejsza o to. Nie wzmiankuje o używaniu mapy w Czywczynach. Pisze tylko o studiowaniu mapy pod Smotercem w feralną noc sylwestrową. Gdyby dysponował „setką” WIG przy spisywaniu wspomnieniowej relacji, to zapewne nie pomyliłby połoninki Gropa z Palenicą, a Hniatysia byłaby prawdopodobnie Hnatasią.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Jeśli zaś nie dysponował żadną mapą i pisał tylko „z pamięci” (wątpliwe, choć akurat z pamięci mógł podać właśnie nazwę Gropy) to jak wytłumaczyć dokładnie podany kilometraż, czy precyzyjne umiejscowienie schroniska Baltaguł (aczkolwiek błędne, winno być 47 49’, a nie 47 46’)?
    Nie twierdzę, że nie dysponował żadną. Mógł korzystać z różnych map przeglądowych, np. 1:300 tys., na której można łatwo i stosunkowo dokładnie policzyć kilometraże i odczytać współrzędne geograficzne schroniska w Bałtagule.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Na pewno autor miał zegarek (wspomina o nim w części relacji dotyczącej nocy spędzonej pod Smotrecem), pytanie tylko, czy dobrze wyregulowany? Wystarczyło bowiem, że spieszył się on o kilkanaście minut i wówczas cała relacja (z drobną wszak poprawką, o czym niżej) zaczyna trzymać się kupy.
    Bazował na schroniskach, więc mógł bez trudu codziennie korygować wskazania czasomierza, nawet gdyby ten nomen omen chronicznie przyspieszał. Ale godz. 15. na "granicznym cypelku" przy słupie 56 podał mylnie z pamięci. Wiadomo z dalszej relacji, że musiał tam być co najmniej o 1-1,5h wcześniej. Problem w tym, czy i jak to możliwe, żeby spiął dniówkę startując ze schroniska w Popadyńcu?

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Moim zdaniem więc najbardziej prawdopodobnym jest, iż Studziński dotarł do południowego krańca grzbietu Hnitesy przy słupku nr 55 (z którego to miejsca odwrót nastąpił przed piętnastą) , a potem, już spisując relację (w oryginale w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku?) odczytał nr słupka z mapy
    Zaplanował jako cel wyrypy dotarcie do najdalszego krańca terytorium II RP oznaczonego słupem 56. Pisałem Ci już o tym:
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Pisze wyraźnie, że słup 56 "odwiany był przez wichry". Nie było więc na nim śniegu. Nie miałby żadnych trudności z prawidłowym odczytaniem jego numeru. Podążał właśnie do niego - zaznacza: "Niestety, nie mogłem dalej iść". Najdalszym celem wyrypy był bowiem nie sam szczyt Hnitesy, tylko właśnie "cypelek" za nim.
    Nie mógłby pomylić numerów słupków w terenie, ani tym bardziej na mapie. Nie miał "setki" WIG z Czywczynów, ani nie korzystał z niej przy spisywaniu relacji.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Za tą wersją przemawiałby też fakt braku wzmianki o rumuńskiej „pikiecie” poniżej słupka nr 55
    Wykluczone. Zabudowania pikiety były tuż przy grzbiecie i widziałby je jak na dłoni.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    no i przede wszystkim o braku zjazdu w siodło Styniszory i związanego z tym późniejszego żmudnego podejścia z powrotem na grań (co oczywiście można jednak zwalić na karb niepamięci).
    Nie sposób zapomnieć tak długiego zjazdu i podejścia. Brak choćby paru słów o zjeździe to największa zagadka całej relacji. Mogli ją z pewnością wyjaśnić u źródła redaktorzy "Płaju", ale nie zapytali Autora i jesteśmy skazani jedynie na spekulacje i domysły. Celowo albo przypadkowo pominął zjazd, kontaminując wzmianki o widoku z Hnitesy na "zbałwaniony ocean gór" z miejscem słupa 56 na Styniszorze. To jedyne logiczne wytłumaczenie, jakie się nasuwa.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Trudno orzec jaką mapą dysponował Studziński przy pisaniu swej relacji (z literatury zaś nasuwa się samo przez się, iż autor posiłkował się „Krótkim przewodnikiem po Huculszczyźnie (...)”, w którym to, jak trafnie zauważyłeś, na s. 70 stoi jak wół, iż na szczycie Hnitesy posadowiony był „graniczy kamień nr 56”.
    Przy zliczaniu kilometraży musiał używać stosunkowo dokładnej mapy przeglądowej, a taką była np. mapa 1:300 tys. Spośród innych map małoskalowych trudno miarodajnie typować. W relacji wspomnieniowej nie widać żadnych śladów korzystania z literatury turystycznej, a w szczególności przewodnikowej. Jedno jest pewne: słup 56 oglądał Studziński za Hnitesą, więc nie opierał się na opisie z „Krótkiego przewodnika po Huculszczyźnie".

  3. #3
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Nie obraźcie się panowie, wiem że dysponujecie bardzo dużą wiedzą i umiejętnościami analizy. Fajnie się to tak rozważa zza fotela w domu.. Będąc w terenie przy mgle, zadymce dużo rzeczy przestaje mieć znaczenie albo inaczej się podchodzi.. Na Pirie wspieliśmy się ok 15:20 i nie zdecydowaliśmy się iść do chatki na Połoninie Bałtagul. Mieliśmy w głowach dojście mocno po ciemku na Budyjowską poprzedniego dnia.

    Z Pirie do Hnitessy doszliśmy w 5h... Ten łatwy teren w słoneczny dzień jest tak naprawdę mocno mylacy, pomimo przecinki granicznej gdy się nic nie widzi więcej niż 30m. Na tyle że nie jestem pewny czy byłem na samej Hnitessie czy jednym z wierzchołków pobocznych :) :)

    Co chcę powiedzieć - myślę że wchodzicie za bardzo w szczegóły co mógł pamiętać Studziński itp. Ale skoro rozmawiamy (dobrze!) to jak myślicie - skoro na wiosnę 1938 ukazał się tekst o ostatniej nocce, a w latach 50tych całość (różniło się to szczegółowościa i doznaniami BARDZO) - jak myślicie, kiedy Studziński pisał część "zasadniczą" wyrypy? Po wojnie?

    Pozdrawiam :)
    Piotrek
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  4. #4
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Nie obraźcie się panowie, wiem że dysponujecie bardzo dużą wiedzą i umiejętnościami analizy. Fajnie się to tak rozważa zza fotela w domu.. Będąc w terenie przy mgle, zadymce dużo rzeczy przestaje mieć znaczenie albo inaczej się podchodzi.. Na Pirie wspieliśmy się ok 15:20 i nie zdecydowaliśmy się iść do chatki na Połoninie Bałtagul. Mieliśmy w głowach dojście mocno po ciemku na Budyjowską poprzedniego dnia.

    Z Pirie do Hnitessy doszliśmy w 5h... Ten łatwy teren w słoneczny dzień jest tak naprawdę mocno mylacy, pomimo przecinki granicznej gdy się nic nie widzi więcej niż 30m. Na tyle że nie jestem pewny czy byłem na samej Hnitessie czy jednym z wierzchołków pobocznych :) :)

    Co chcę powiedzieć - myślę że wchodzicie za bardzo w szczegóły co mógł pamiętać Studziński itp. Ale skoro rozmawiamy (dobrze!) to jak myślicie - skoro na wiosnę 1938 ukazał się tekst o ostatniej nocce, a w latach 50tych całość (różniło się to szczegółowościa i doznaniami BARDZO) - jak myślicie, kiedy Studziński pisał część "zasadniczą" wyrypy? Po wojnie?
    Pete – sadzę, że pierwowzór tekstu powstał już w I połowie lat pięćdziesiątych XX wieku na konkurs opowiadań turystycznych miesięcznika „Turysta”- tak wynika z kontekstu. Przed wojną opracowany został chyba tylko opis nocy pod Smotrecem, choć, gdyby faktycznie w lutym 1938 roku Studziński napisał także resztę opowiadania, to wystarczająco tłumaczyłoby szczegółowość jego relacji jako pisanej „na gorąco”.
    Być może w samym tekście jest też pewna wskazówka niezależna (choć znalazła się dopiero w posłowiu, ale może znajdowała się pierwotnie w samym opowiadaniu), że relacja była pisana w latach pięćdziesiątych – otóż przy okazji opowieści o dniu, w którym to panu Tadeuszowi cudownie udało się przetrwać noc pod Smotrecem i po odespaniu owej nocy w schronisku pod Pop Iwanem, następuje fragment opowiadania, jak to został wysłuchany przez grupę studentów pod przewodem płk. Ziętkiewicza. Pada tam uwaga, że w trakcie rozmowy z pułkownikiem nikt nie palił, i choć jednak „przed wojną palono 10 razy mniej niż obecnie” zrobiło to na autorze niemałe wrażenie. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku palenie powoli zaczęło wychodzić z mody, pojawiły się pierwsze zakazy, nie palono już wówczas np. w kinach itd., sądzę więc, że tę uwagę należy odnieść do stanu z lat pięćdziesiątych XX wieku.
    Ale do meritum – pan Tadeusz dosyć dokładnie opisuje swą trasę i w przeciwieństwie do Was miał tego kluczowego dnia widoczność niezłą. Jeśli swą opowieść spisywał jednak dopiero w latach pięćdziesiątych, to niewątpliwie przy pracy musiał posługiwać się jakimiś swymi notatkami (które musiałyby przetrwać wojnę, mimo zagłady jego mieszkania w kamienicy przy Filtrowej), bo skąd by pamiętał, że owego dnia „wiało w prawy policzek”, czy że był na „cypelku za Hniatasią” o godzinie 15 (choć oczywiście nr słupka mógłby podać z jakiegoś przewodnika bądź z mapy). Nie sądzę, żeby były to jakieś szczegółowe zapisy – pewnie każdego dnia wieczorem notował coś tam „na gorąco” w kalendarzyku, np. (czysto hipotetycznie) pod datą 29.12 mógł umieścić coś w rodzaju: „rano mgła – grań odwiana i dmuchało w prawy policzek – od Bałtagułu „step” - ostatni polski słupek nr 56 – na cypelku za Hniatasią o 15 – zjazd z Gropy przez „zielska” do doliny Czarnego Czeremoszu – spotkanie z huculskimi drwalami” (tak lakoniczny zapis wyjaśniałby po części jego pomyłkę z umieszczeniem słupa nr 56 na cyplu za „Hniatasią” i z niemożliwym z tego punktu widokiem). Niektórych opisów Studzińskiego nie sposób wytłumaczyć posługiwaniem się mapą (co zauważył już wcześniej Tomnatyk), ale ze względu na ich szczegółowość nie sposób też uznać, że autor pisał tylko „z pamięci”.
    Co do warunków zimą na szlaku – zima w górach to dla mnie nie pierwszyzna i jak dotąd co nieco zdążyłem już o tej porze roku pochodzić (i pozjeżdżać) – także po zmroku, w zadymce itp. dlatego (siedząc co prawda „w fotelu”) staram się wczuć w sytuację i wejść „w skórę” pana Tadeusza oraz objaśnić, dlaczego np. nie napisał nic o tym, że ostatni polski znak graniczny był posadowiony w głębokim siodle, a to wszak „kluczowa” część jego relacji (tzn. wyobrażam sobie, że himalaista po wejściu na Mt. Everest też chciałby akurat ten moment jak najwierniej oddać, tak żeby czytelnicy byli całkowicie pewni, że tam dotarł).
    Oczywiście opowieści o widokach z Hnitesy i o „wędrówce śladami Daków” to już późniejszy dodatek autora, napisany w związku z planami wydania opowiadania. Trzeba tylko chyba zwrócić uwagę na fakt, że opisy dotarcia w najdalszy koniuszek naszego kraju, owego „Finis Rei Publicae” mają w sobie coś uniwersalnego – tęsknotę za czymś odległym, podkreślanie piękna oraz szerokiego widoku i osobiste refleksje, np. w ogólnie znanym opisie Władysława Krygowskiego z przewodnika „Od Beskidu Ślaskiego po Bieszczady” padają znamienne słowa o tym, iż „Widok z Halicza nieporównany! (…) Gdziekolwiek zwrócą się oczy – wszędzie grzbiety gór, które nie kończą się, chociaż tu, na Haliczu dobiega końca nasza wędrówka od Beskidu Śląskiego po Bieszczady”. Nie twierdzę oczywiście, że opisy Studzińskiego i Krygowskiego miały na siebie jakiś wpływ. To raczej pewnie Halicz w wizji Krygowskiego (i być może innych autorów) zastąpił przedwojenne „rozrogi”.

    P.S. Pozdrowienia i życzenia dalszych "owocnych" kontaktów z synem pana Tadeusza!
    Ostatnio edytowane przez luki_ ; 22-01-2021 o 13:17

  5. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2020
    Postów
    144

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Nie obraźcie się panowie, wiem że dysponujecie bardzo dużą wiedzą i umiejętnościami analizy. Fajnie się to tak rozważa zza fotela w domu..
    Dzięki, że doceniasz nasze kompetencje do rozpracowania relacji Studzińskiego "zza fotela". Ale jakoś nigdy fotel nie był mi do tego typu rozkminek potrzebny. Niedawno wyszedłem za chałupę rozprostować kości na nartach i to już ze 40 zima, jak na nich zasuwam w górskim terenie. A Góry Czywczyńskie akurat znam z autopsji dość dokładnie, więc możemy podyskutować o konkretach, zamiast się bujać na fotelu.

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Będąc w terenie przy mgle, zadymce dużo rzeczy przestaje mieć znaczenie albo inaczej się podchodzi.. Na Pirie wspieliśmy się ok 15:20 i nie zdecydowaliśmy się iść do chatki na Połoninie Bałtagul. Mieliśmy w głowach dojście mocno po ciemku na Budyjowską poprzedniego dnia
    Pytanie, czy i w jakiej mierze, to Wasze przejście przekłada się na trasę Studzińskiego? On nie miał przecinki sistemy, lecz także o wiele mniej świerkowych zarośli i lasu na grzbiecie. Szedł w większosci otwartym terenem. Jednak przypomnę, co napisałem trzy tygodnie temu:
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    zasadnicze różnice są w warunkach nawigacji i pokonywania górskich przestrzeni zimą. W zespole zmienialiście się na prowadzaniu, torując w głębszym śniegu. Warunki pogodowe i śnieżne niemal nigdy (poza wiosennymi firnami i betonami) nie będą analogiczne, a wystarczy jeden dłuższy etap w kopnym śniegu, albo łamliwej szreni bądź gipsie w zaspach, żeby wykończyć samotnika. Przy nawigacji musiał polegać tylko na własnym nosie.
    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Z Pirie do Hnitessy doszliśmy w 5h... Ten łatwy teren w słoneczny dzień jest tak naprawdę mocno mylacy, pomimo przecinki granicznej gdy się nic nie widzi więcej niż 30m. Na tyle że nie jestem pewny czy byłem na samej Hnitessie czy jednym z wierzchołków pobocznych :) :)
    To GPS nie pokazał Ci pozycji na szczycie? Studziński tego dnia miał super warun - pogodowo i śniegowo. Wiedział, że wszedł na Hnitesę i że dotarł za nią do słupa 56 na Styniszorze. Na pewno jednak nie o godzinie 15., lecz 1-1,5h wcześniej. Pytanie, jaki jest dystans i sumy deniwelacji (podejść/zjazdów) ze schroniska w Popadyńcu do tego najdalszego punktu terytorium III RP? I znów się przypomnę:
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Warto byłoby zrobić zestawienie porównawcze tras przejścia Studzińskiego i Waszej. Dałoby się na szeregu odcinków interpolować kilometraż i sumy podejść oraz zjazdów (międzyczasów nie ma sensu rzutować z wyżej wyszczególnionych względów).
    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    myślę że wchodzicie za bardzo w szczegóły co mógł pamiętać Studziński itp. Ale skoro rozmawiamy (dobrze!) to jak myślicie - skoro na wiosnę 1938 ukazał się tekst o ostatniej nocce, a w latach 50tych całość (różniło się to szczegółowościa i doznaniami BARDZO) - jak myślicie, kiedy Studziński pisał część "zasadniczą" wyrypy? Po wojnie?
    Kiedy właśnie "diabeł tkwi w szczegółach"! Dziwna omyłka z "Gropą" na Palenicy i używanie bardzo rzadkiej formy nazwy Hnitesa paradoksalnie uwiarygadniają kluczowy fragment relacji, który początkowo wydawał się mi konfabulacją. Co do datacji powstania tekstu, to początkowo uważałem, że
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Nie spisał relacji na gorąco, po powrocie z gór, lecz po latach - wspomnieniowo.
    Teraz przypuszczam, że powstały co najmniej 3 lub nawet 4 wersje relacji: 1. przed wojną, będąca sprawozdaniem z wyrypy (z czego opublikowany został tylko fragment pt. "Kurniawa"), a pozostałe wersje - po wojnie, z czego 2. na konkurs, 3. przerobiona do wydania książkowego, a 4. odtworzona z wersji konkursowej do "Płaju".

    Sprawa zasadnicza to właściwe odczytywanie tekstu wersji końcowej - nie jest on sprawozdawczy, lecz relacyjno-wspomnieniowy. Pytanie, czy i jakie ewentualnie zachowały się zapiski do niego i/lub niepublikowane wersje w zbiorach rodzinnych?

  6. #6
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Przed chwilą zadzwoniłem do Pana Krzysztofa (syna Tadeusza). Na razie była to wstępna rozmowa, ale pierwszy pozytywny kontakt jest. Mówił żebym nie oczekiwał za dużo po rozmowie z Nim - urodził się po wojnie i w rodzinie dużo ważniejsze i bardziej wspominane były akcje z "5 Mostów i innych akcji". Najciekawsza informacja to chyba że pokolenia idą dalej - jest wnuk Tadeusza, pewnie gdzieś z mojego pokolenia. Hmm.. może być jeszcze ciekawie :)
    Ostatnio edytowane przez Petefijalkowski ; 21-01-2021 o 18:56
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  7. #7
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Panowie, wyprostujcie, jeśli jestem w błędzie bo nie mam doświadczenia na biegówkach, a jedynie na nartach zjazdowych (poprawnie więc mogę oszacować chyba jedynie przybliżony czas zjazdów ): Studziński nocował na Popadyńcu, a więc dość nisko w stosunku do grzbietu głównego. Raczej nie wyruszył przed świtem (nawet po własnych śladach), bo tego poranka w dolinach i na szczytach była mgła. O tej porze roku jasno robi się dopiero przed ósmą, tak więc na grani był najprawdopodobniej nie wcześniej niż gdzieś o godzinie 9. Do Łostuńskiej trzeba liczyć kolejną godzinkę (a więc była 10) i dalszą godzinę błądzenia w okolicach przełęczy. Na Pirje wyruszył więc prawdopodobnie ok 11. Tu pytanie – czy możliwe, żeby Studziński do siodła Styniszory dotarł w 2,5 – 3h? (jeśli przyjmiemy, że aby zdążyć przed zmrokiem do doliny Czarnego Czeremoszu, przy słupku nr 56 musiał być ok godziny 13.30 -14). Odcinek po Palenicę – Hnitesę jest głównie pod górę. Co prawda widoczność miał niezłą (pisze, że po południu się poprawiła), ale na pewno przeszkadzał mu dokuczliwy, południowy wiatr.
    Na Hnitesę (w ciągu 4 godzin, tak żeby być tam na 15) w tych warunkach to chyba spokojnie mógł dotrzeć, zresztą późniejszy zjazd z Palenicy na Wesnarkę to raptem kilka minut, a stamtąd do doliny Czarnego Czeremoszu to też już szybciutko.
    I jeszcze jedno – nie wspomina nic o klauzie Bałtaguł – więc albo jej nie widział, bo było już ciemno (choć z drugiej strony działalność drwali mogła być związana z odbudową klauzy, albo z gromadzeniem drewna na wiosenno - letni spław), albo nie pisał „na gorąco” w lutym 1938 roku i ten szczegół mu uleciał, gdyż nie miał nic o klauzie w odręcznych notatkach (dodam tylko, że klauzy tej nie ma też na arkuszu „Hryniawa” z 1934 r).
    Ostatnio edytowane przez luki_ ; 23-01-2021 o 12:40

  8. #8
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Wygląda na to, że pisaliśmy nasze posty równocześnie, ale sprawa, o którą pytałem już się chyba wyjaśniła ;-) . Dziękuję zatem za dogłębne zbadanie tematu i za ciekawą dyskusję (dzięki niej także, jak już wspominałem udało mi się m in. zrozumieć kilka zagadnień niezwiązanych bezpośrednio z relacją Studzińskiego, ale za to ważnych dla historii nazewnictwa okolic naszych dawnych „rozrogów”).
    Ostatnio edytowane przez luki_ ; 23-01-2021 o 13:41

  9. #9
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2020
    Postów
    144

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    sprawa, o którą pytałem już się chyba wyjaśniła ;-) . Dziękuję zatem za dogłębne zbadanie tematu i za ciekawą dyskusję
    Nie do końca i na pewno nie dogłębnie, bo to było możliwe jedynie w wywiadzie bezpośrednim z autorem, który bez problemu mogła przeprowadzić Redakcja "Płaju". To se ne vrati, ale gdyby nastąpiło, to nie mielibyśmy czego rozkminiać. Na koniec odniosę się jeszcze do paru kwestii z Twojego poprzedniego posta:

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Panowie, wyprostujcie, jeśli jestem w błędzie bo nie mam doświadczenia na biegówkach, a jedynie na nartach zjazdowych (poprawnie więc mogę oszacować chyba jedynie przybliżony czas zjazdów
    Dawno temu jeździłem na przedwojennych "jesionkach". To była dość ciężka narta, ale nośna w terenie. Nie można jej porównywać z biegówkami, a nawet śladówkami (teraźniejsze "backcountry"). Co do samej trasy zimą to największe doświadczenie i miarodajne dane ma Pete. Trzeba by doliczyć podejście od miejsca schroniska w Popadyńcu + grzbietowy wariant od Piriów po Koman i Połoninę Bałtaguł, bo sistema trawersuje ze znacznie mniejszymi deniwelacjami. Należałoby pewnie też coś odjąć. Jednak pamiętajmy, że o szybkości poruszania się w terenie na nartach decyduje nie tylko indywidualna kondycja, sprzęt, obciążenie, solo czy zespołowo, ale przede wszystkim warunki śnieżne.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Studziński nocował na Popadyńcu, a więc dość nisko w stosunku do grzbietu głównego. Raczej nie wyruszył przed świtem (nawet po własnych śladach), bo tego poranka w dolinach i na szczytach była mgła. O tej porze roku jasno robi się dopiero przed ósmą, tak więc na grani był najprawdopodobniej nie wcześniej niż gdzieś o godzinie 9. Do Łostuńskiej trzeba liczyć kolejną godzinkę (a więc była 10) i dalszą godzinę błądzenia w okolicach przełęczy. Na Pirje wyruszył więc prawdopodobnie ok 11. Tu pytanie – czy możliwe, żeby Studziński do siodła Styniszory dotarł w 2,5 – 3h? (jeśli przyjmiemy, że aby zdążyć przed zmrokiem do doliny Czarnego Czeremoszu, przy słupku nr 56 musiał być ok godziny 13.30 -14). Odcinek po Palenicę – Hnitesę jest głównie pod górę.
    Pieszo do Hnitesy spod Czywczyna jest mały dzień marszu (ok. 7-8h średnim tempem). Nie podaje, kiedy wyszedł ze schroniska w Popadyńcu, ale mogła to być godzina 6. najdalej 7. rano. Nie szedłby po własnych śladach, bo zjechał tam "po nieprawdopodobnych wykrotach". Na Łostuńskiej Przełęczy stracił 1h i to mocna przesłanka, że nie byłby w stanie być na Styniszorze o 1-1,5h wcześniej niż podaje. Jeśli ok. godz. 15. był na Hnitesie, to się z grubsza zgadza szacunkowo w przód i w tył.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Co prawda widoczność miał niezłą (pisze, że po południu się poprawiła), ale na pewno przeszkadzał mu dokuczliwy, południowy wiatr.
    Dlaczego dokuczliwy? Pisze, że ponad górną granicą lasu "dmuchało solidnie", ale nie narzeka, że miał przysłowiowy "wiatr w oczy". Gdyby była zadymka, albo gwałtowne podmuchy, to co innego.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Na Hnitesę (w ciągu 4 godzin, tak żeby być tam na 15) w tych warunkach to chyba spokojnie mógł dotrzeć, zresztą późniejszy zjazd z Palenicy na Wesnarkę to raptem kilka minut, a stamtąd do doliny Czarnego Czeremoszu to też już szybciutko.
    Skąd wiesz, że na Wesnarkę i "raptem kilka minut"? Nic nie pisze o jakiejś jeszcze połoninie, przez którą miałby zjeżdżać do doliny z Palenicy. Od Wesnarki oddzielało ją przecież "morze" kosówek (nie było tam jeszcze tzw. niedokończonej sistemy). Podaje natomiast konkretnie: "Z wysokości 1750 m zjeżdżałem przez zielsko stepowe do źródeł Czarnego Czeremoszu" i że od tychże "Źródeł Czeremoszu drogę przetarto sankami". Wiadomo więc, że zrobił zjazd z Palenicy wprost do jarów źródliskowych Czarnego Czeremoszu. Zjazd może trwać znacznie dłużej, jeśli śnieg nie jest dostatecznie nośny (głęboki puch, poduchy gipsu, łamliwa szreń, zmięk klejący do nart). Nie wspomina żadnych trudności, a nawet pisze, że badyle "nie hamowały pędu", więc mógł zjechać z Palenicy w dolinę w ciągu 30-45 min. Pamiętaj, że niżej jest głuchy las i w nim nie dało się szusować, a wręcz należało zjeżdżać dużo wolniej, z należytą ostrożnością.

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    I jeszcze jedno – nie wspomina nic o klauzie Bałtaguł – więc albo jej nie widział, bo było już ciemno (choć z drugiej strony działalność drwali mogła być związana z odbudową klauzy, albo z gromadzeniem drewna na wiosenno - letni spław), albo nie pisał „na gorąco” w lutym 1938 roku i ten szczegół mu uleciał, gdyż nie miał nic o klauzie w odręcznych notatkach (dodam tylko, że klauzy tej nie ma też na arkuszu „Hryniawa” z 1934 r).
    Gratuluję spostrzegawczości. Klauza Bałtaguł przed wojną nie funkcjonowała. Mógł ją minąć o zmroku, nie zwracając uwagi na pokryte śniegiem dno zbiornika. Nie wiadomo, w jakim stanie była wówczas sama tama.

    Pozdrawiam i również dziękuję za owocną dyskusję
    Tom

  10. #10
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Dziękuję za odpowiedź. Do wersji ze zbioru „Zielone Ucho” też chciałem zaglądnąć, z tym, że (abstrahując już od sytuacji epidemicznej) od dwóch i pół roku nie bywam w bibliotekach, bo nie mam czasu. Od 2018 bowiem prowadzę firmę sam, a pracuję 6 dni w tygodniu w takich godzinach, które mi korzystanie z bibliotek w zasadzie uniemożliwiają.
    Ale do rzeczy:
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Skąd wiesz, że na Wesnarkę i "raptem kilka minut"? Nic nie pisze o jakiejś jeszcze połoninie, przez którą miałby zjeżdżać do doliny z Palenicy. Od Wesnarki oddzielało ją przecież "morze" kosówek (nie było tam jeszcze tzw. niedokończonej sistemy). Podaje natomiast konkretnie: "Z wysokości 1750 m zjeżdżałem przez zielsko stepowe do źródeł Czarnego Czeremoszu" i że od tychże "Źródeł Czeremoszu drogę przetarto sankami". Wiadomo więc, że zrobił zjazd z Palenicy wprost do jarów źródliskowych Czarnego Czeremoszu. Zjazd może trwać znacznie dłużej, jeśli śnieg nie jest dostatecznie nośny (głęboki puch, poduchy gipsu, łamliwa szreń, zmięk klejący do nart). Nie wspomina żadnych trudności, a nawet pisze, że badyle "nie hamowały pędu", więc mógł zjechać z Palenicy w dolinę w ciągu 30-45 min. Pamiętaj, że niżej jest głuchy las i w nim nie dało się szusować, a wręcz należało zjeżdżać dużo wolniej, z należytą ostrożnością.
    O mojej koncepcji zjazdu przez Wesnarkę napisałem już w moim pierwszym poście w tym temacie:
    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Nasz bohater w rzeczywistości zawrócił więc zapewne z południowego wierzchołka Hnitesy na Palenicę i stamtąd „przez zielska stepowe” zjechał nie do źródeł Czarnego Czeremoszu, lecz przez połoninę Wesnarkę do miejsca w dolinie, gdzie Cz. Czeremosz powstaje z połączenia kilku własnych cieków źródłowych.
    Później analizowałem to jeszcze raz, pozostając przy swej koncepcji zjazdu przez w/w połoninę:
    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Po godzinie piętnastej Studziński rozpoczął zjazd z Palenicy (nic dziwnego nie musiało być więc też w tym, że kosówka na Palenicy przy silnym wietrze południowym mogła być częściowo odwiana, a będąc częściowo nadtopioną dnia poprzedniego mogła wystawać ze śniegu właśnie jak „stepowe zielsko”) i to oczywiście nie „Płajem Dziewięciu Źródeł”, bo po cóż by miał tak czynić zimą, jak zresztą słusznie zauważyłeś, tylko „na krechę” prosto na połoninę Wesnarkę (alternatywna trasa przez połoninę Bałtaguł jest chyba nieco dłuższa, a ponadto wymaga króciutkiego (ale zawsze) podejścia pod Komanową). Tam spodziewał się odnaleźć leśną drogę, która sprowadziłaby go do doliny Czarnego Czeremoszu i przy której to drodze zapewne nastąpiło spotkanie z huculskimi drwalami.
    ale teraz, po lekturze Twojego posta mam wątpliwości.
    Oczywistym jest, że Studziński przed zmrokiem, będąc w niedoczasie nie ryzykowałby najkrótszego, ale najtrudniejszego, bo przez wertepy, pniaki i las zjazdu w źródliskowe zwory Czarnego Czeremoszu pod Palenicą , ale wybrałby raczej jedną z dwóch dostępnych dróg, które łatwo sprowadziłyby go do doliny Czarnego Czeremoszu i dalej do schroniska Bałtaguł. W trakcie wyrypy na pewno posługiwał się jakąś mapą (no bo niby jak inaczej dotarłby tam, gdzie zamierzał?) i mapą tą najprawdopodobniej była jednak „setka” WIG arkusz „Hryniawa” (pisząc wspomnienia najwyraźniej jednak nie miał do niej dostępu). Na miejscu Studzińskiego, będąc na Palenicy wybrałbym chyba prosty zjazd ponad zasypaną kosówką (jej wystające znad śniegu „zmarzłe łodygi” wszak „nie hamowały pędu”, czyli kosodrzewina musiała być solidnie przysypana, a jedynie odwianymi musiały pozostawać górne jej fragmenty) na Wesnarkę i dalej, zaznaczoną wszak na „wigówce” drogą przez las do doliny Czeremoszu (podany przeze mnie czas - „kilka minut” wynika z mojego własnego doświadczenia zjazdowego, bo bywało, iż trzeba było „ciąć” właśnie przez lekko wystającą znad śniegu kosodrzewinę). Jednak wobec przytoczonej przez Ciebie wersji opowiadania z 1957 roku to być może owo „cofanie się po śladach przez 4 kilometry” liczone od Hnitesy doprowadziło autora do połoniny Bałtaguł (odległość z grubsza się zgadza) skąd dopiero rozpoczął on zjazd w dolinę Cz. Czeremoszu? (przeciwko tej koncepcji świadczy jednak literalne wymienienie Bałtagułu we wcześniejszym fragmencie opowiadania, co z kolei koliduje z koncepcją nadania temu miejscu miana Gropy (chyba, że „Gropą” nazwał Studziński Komanową)). Zresztą cały ten fragment nosi najprawdopodobniej znamiona skrótu myślowego, spowodowanego po części nieposiadaniem dokładnej mapy, jak i niepamięcią autora - najwyraźniej pisząc o wysokości 1750 m ma na myśli Palenicę, skąd w zasadzie zaczyna się zjazd, początkowo jednak „po śladach”, za źródła Cz. Czeromoszu biorąc albo jeden z jego wykapów na połoninie Bałtaguł, albo dopiero miejsce w dolinie, gdzie Cz. Czeremosz powstaje z połączenia kilku swych cieków źródłowych (co sugerowałem już w pierwszym moim wpisie).
    Co do mapy, jaką mógł mieć Studziński przy pisaniu wspomnień, to znalazłem na „Mapsterze” taką: http://maps.mapywig.org/m/Polish_map...znych_200K.jpg , która oczywiście przedstawia Gorgany i Bieszczady Wschodnie (w treści tej mapy uderza podobieństwo do symboliki zastosowanej przez Kamińskiego w jego "płajowej" mapce przedstawiającej trasę Studzińskiego), ale być może podobną wydano także dla Czarnohory oraz gór Czywczyńskich i Hryniawskich . Co więcej, na „Mapsterze” zamieszczono adnotację, że mapa ta pochodzi ze zbiorów Piotra Kamińskiego. Więc może było tak, iż Kamiński wyrysował swoją mapkę na podstawie schematycznej mapy przedwojennej, którą udostępnił mu Studziński??? Tą hipotezę mamy chyba możliwość potwierdzić u źródła – czyli skontaktować się z Piotrem Kamińskim. Być może taką właśnie, mało szczegółową mapką dysponował autor, pisząc swe opowiadanie w latach pięćdziesiątych XX wieku? Ubóstwo jej treści mogłoby po części tłumaczyć również ubóstwo toponimii w relacji Studzińsiego tyczącej tej części jego wyprawy, w której dotarł on do Hnitesy. Zastanawia jednak, dlaczego doświadczony kartograf, jakim jest Kamiński nie skorygował tak oczywistego błędu nazewniczego pana Tadeusza, jakim była owa nieszczęsna „Gropa”???

    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Pieszo do Hnitesy spod Czywczyna jest mały dzień marszu (ok. 7-8h średnim tempem).
    Czas pieszej wędrówki znany jest mi z autopsji – w 2015 r właśnie spod Czywczyna doszliśmy na Komanową, skąd cofnęliśmy się na Połoninę Bałtaguł na nocleg. Zajęło nam to ok. 8 h.

    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Dlaczego dokuczliwy? Pisze, że ponad górną granicą lasu "dmuchało solidnie", ale nie narzeka, że miał przysłowiowy "wiatr w oczy". Gdyby była zadymka, albo gwałtowne podmuchy, to co innego.
    Przecież silny boczny wiatr, może być też dokuczliwy – nawiewał zapewne świeży śnieg na dopiero co nadtopioną dnia poprzedniego ( a w nocy pięknie zapewne zmrożoną) warstwę starszego śniegu, spowalniając wędrówkę.

    Pozdrawiam
    Luki
    Ostatnio edytowane przez luki_ ; 25-01-2021 o 14:07

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. chatki w Karpatach Wschodnich
    Przez komisaRz von Ryba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 15-01-2019, 18:57
  2. Odnawianie chatek w Karpatach Ukraińskich
    Przez Petefijalkowski w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 06-08-2018, 10:09
  3. T. Studziński " Kurniawa w Karpatach " - fragmenty
    Przez sir Bazyl w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 23
    Ostatni post / autor: 03-12-2017, 23:09
  4. Dobre noclegi w ukraińskich Karpatach
    Przez Henek w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post / autor: 28-04-2008, 20:06
  5. Zapraszam na wystawę Tadeusza Budzińskiego
    Przez leszczu w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 14-07-2005, 17:36

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •