Zamieszczone przez
Tomnatyk
Gratuluję pewności siebie, z jaką opowiadasz o dziejach zasiedlenia Huculszczyzny i jej zróżnicowaniu dialektologicznym, w tym cech fonetycznych
To nie żaden wyraz pewności siebie, tylko oparte na studiowaniu literatury przedmiotu spostrzeżenia, np. o różnicach w zapożyczeniu słów wołoskich do dialektów zachodnio- i wschodniohuculskiego wiadomości zaczerpnąłem (co już zresztą zasygnalizowałem) z prac Jana Janowa pt. „Wpływ słownictwa rumuńskiego na Podkarpacie, osobliwie na gwarę huculską” i „Pochodzenie Hucułów w świetle zapożyczeń”. Sadzę też, że publikacje o kolonizacji wołoskiej na Rusi Czerwonej takich autorów jak prof. Czajkowski czy Grzegorz Jawor są Ci doskonale znane (nie wspominając już o pracach autorów dawniejszych), a także m in. profesora Nalepy, który przekonywająco analizuje starsze podkłady toponimii północnej Mołdawii (w granicach dzisiejszej Rumunii) objaśniając jej genezę jako ruską (wschodniosłowiańską) – co zresztą zauważyłeś sam w swej publikacji w Wierchach z 2006 r. gdzie na s. 81 w przypisie nr 34 zaznaczasz za latopisem Mirona Costina iż jeszcze w XVII wieku „powiaty Czerniowce, Chocim, pół jaskiego, pół Suczawy wszystko Ruś” i dalej cytując Wincentego Pola, że jeszcze w połowie XIX wieku „siedziby Hucułów od wschodu przypierają po rzekę Seret od źródeł tejże po wieś Berehomet, dalej sięgają pod wsią Bałtyn rzeki Suczawy, a na południu sięgają źródeł rzek Mołdawy, Kirlibaby i Cibo”.
Co do pustkowi w górskich odcinkach Złotej Bystrzycy, Mołdawy i Suczawy (którą to rzekę zapomniałem oczywiście wymienić w poprzednim poście) to przecież o ich istnieniu można się przekonać m in z lektury tekstów właśnie Twojego autorstwa, m in wspomnianego już numeru „Wierchów” gdzie np. na s. 83 zamieszczasz cytat z tekstu tajnego traktatu między Jagiełłą a Zygmuntem Luksemburczykiem zawartego w Lubowli 15 maja 1412 roku dotyczącego planów przepołowienia i podzielenia Mołdawii wzdłuż „wielkich lasów Bukowiną zwanych” i dalej (cytuję już Twoją własną obserwację (opinię)), iż „poczynając od grzbietu owych „Alp” [czyli Karpat – L.] strefową rubież Korony Polskiej od Hospodarstwa Mołdawskiego nadal stanowił więc szeroki pas puszczy na wododziale Czeremoszu, Suczawy i Seretu”. Dalej na s. 85 zauważasz, że „określenie „Góry Branisko” należy identyfikować z pojęciem braniște, które ostało się do dzisiaj nad górną Mołdawą w nazwie miejscowej Braniștea , a etymologicznie wskazuje na obronną funkcję pogranicznych pustek [pogrubienie moje – chciałbym też dodać, że określenie braniște jest oczywiście słowiańskiego pochodzenia i wywodzi się od wyrazu „brana”, „brona”, oznaczająceg w terenie ‘miejsce obronne’ , a także ‘obronne przejście (przesmyk)’], natomiast na s. 81 zauważasz za Morgenbesserem (*), iż „graniczności owych bezludnych lasów między łańcuchem Karpat od stron Węgier a linią Prutu dowodzi tytulatura władców Mołdawii (...)” i dalej „rubieżą ziem ruskich korony polskiej od strony Mołdawii był więc pas puszczy na górskim wododziale między dolinami Czeremoszu i Suczawy oraz Seretu i Małego Seretu, sięgający na północy Prutu”.
Zamieszczone przez
Tomnatyk
Ja niestety muszę skromnie poprzestać na domniemaniach i hipotezach, tudzież własnych obserwacjach wymowy przez Hucułów takich nazw i wyrazów jak np. Kiernyczny, kiernycia, kyczera, niagura
Jeśli udowodnisz istnienie palatalizacji po spółgłoskach twardych w mowie w dialektach huculskich, to ja się będę tylko cieszył – zaoszczędzisz sporo roboty innym badaczom. Przypuszczam, że wymowa miękka mogła istnieć w zapożyczeniach, np. kiedr, Kiedrowaty (jakie nazwy drzew są w językach słowiańskich zapożyczone i dlaczego, to osobne zagadnienie, którego nie zamierzam tu wałkować), aczkolwiek w niektórych zapożyczonych wyrazach obserwujemy jednak swojską, twardą wymowę, np. Kermanycz(e). Dlaczego jednak miano Hnitesy (pochodzące wszak od imienia Ignacy) mieliby Huculi wymawiać inaczej, niż zgodnie z regułami własnego języka, tzn. Hnat lub Hnit (Hnyt)?
Zamieszczone przez
Tomnatyk
Podobnie wymawiali przed II wojną światową nazwę Hnitesy - jak podaje Gąsiorowski - była to wówczas "w języku tubylców Hnytesa"
Co do wymowy typu „Hnytesa”, to przecież, jako badacz, musisz wiedzieć, że ogólnosłowiańskie długie ū w procesie delabializacji przekształciło się w y na północy słowiańszczyzny, a w i dialektach południowosłowiańskich , tak więc huculska wymowa typu Hnytesa, Popywan świadczy tylko o prawidłowej kontynuacji fonetyki północnosłowiańskiej i przynależności dialektów huculskich (przynajmniej w obrębie tej części fonetyki) do północnosłowiańskiej grupy językowej.
Muszę tu jednak napisać jeszcze o czymś, czego nie zauważył Tomnatyk w jednym z moich poprzednich postów – otóż, koncentrując się na huculskich (ruskich) wariantach nazwy Hnitesy pominąłem istnienie jej wołoskich odpowiedników, które to są (czy też mogą istnieć) w formie spalatalizowanej, jak np. przywołana tu przez Tomasza Ihniatiesa wymawiana tak przez pasterzy z Săcel gospodarujących w okolicach tego szczytu. Otóż w języku wołoskim istniały najprawdopodobniej dwie formy wymowy imienia naszej góry – twarda - Ignăteasa (w wym. Ignatjesa) i miękka (wymawiana np. tak. jak owi pasterze napotkani przez Toma). Ale to nie wszystko. W swoich zbiorach posiadam zapisy dwóch rzadkich wersji nazewniczych Hnitesy (dotychczas nigdzie niepublikowanych), z objaśnieniem których dotąd nie mogłem sobie poradzić: 1. Nediesza i 2. Nedieza, a więc bez początkowego G(H). Możliwe, że zapis taki można objaśnić właśnie za pomocą palatalizacji w wymowie, analogicznie do tego, jak zmiękczają Włosi, np. Gnocchi, wymawiają Njoczczi (polskie imię Agnieszka wymówiliby na tej samej zasadzie Anjeszka), a więc z opuszczeniem protetycznego „g” lub „h”(czyli w wymowie wyjściowa forma Gnetesza/Hnetesza (Gnetjesza, Gnetesa lub Gnietjes(z)a) zostałaby zmiękczona i uproszczona do Nedjesza (Niedjesza, Niedjesa)). Możliwe, że na tej samej zasadzie objaśnić również można oronim Initeasa, który na niektórych mapach pojawia się w miejscu Hnitesy, a na innych desygnuje jej południowy wierzchołek – są to najprawdopodobniej dwie wersje nazewnicze imienia tego samego szczytu, z tym że pierwsza jest twarda, a druga spalatalizowana.
Oczywiście ta koncepcja wymaga jednak na pewno jeszcze konsultacji romanisty – najlepiej zaś rumunisty.
Zamieszczone przez
Tomnatyk
Nie mógłby pomylić numerów słupków w terenie, ani tym bardziej na mapie. Nie miał "setki" WIG z Czywczynów, ani nie korzystał z niej przy spisywaniu relacji.
Co do „Czywczynów” to zdaje się, że nie kto inny, jak właśnie Ty uważasz, że Góry Czywczyńskie kończą się na Przełęczy Łostuńskiej, a na dalej na południowy-wschód wysunięte pasmo postulujesz używanie zbiorczej nazwy „Rozrogi” - sądziłem więc, że pisząc o Czywczynach miałeś na myśli właśnie arkusz „Burkut”.
Zamieszczone przez
Tomnatyk
Raz jeszcze muszę Ci pogratulować spostrzegawczości! Parę postów wyżej jednak napisałeś:
„Najwyraźniej więc jednak z „setki” WIG nie korzystał ani przy pisaniu wspomnień, ani w trakcie samej wyrypy, a przynajmniej w trakcie wyprawy nie korzystał z arkusza „Burkut” z 1932 r.”
A teraz to dementujesz, tylko dlaczego przypisując to mylne mniemanie akurat mnie? Przecież ja nic takiego nie stwierdziłem. Przeczytaj raz jeszcze ze zrozumieniem, bez wyrywania z
kontekstu
Co do drążonej przez Ciebie kwestii – czy Studziński dysponował (i jaką dysponował) wersją mapy „Czywczynów”, to przecież, po zauważeniu swego błędu (co kilka postów wcześniej wszak sprostowałem pisząc, że miałem przed oczami wznowienie tej mapy z 1938 r, sądząc niesłusznie, że to wydanie z 1932 roku) napisałem, że Studziński "zapewne miał na wyrypie (jak i przy pisaniu wspomnień) przy sobie arkusz „Burkut” wyd. z 1932r o czym świadczy (…)". Sądzę jednak, że doskonale zrozumiałeś moje słowa, pytanie więc, w jakim celu kontynuowałeś (i kontynuujesz dalej) tą dyskusję, zarzucając mi bark zrozumienia własnych wpisów? (ta sama uwaga tyczy się kwestii kontynuowania dyskusji związanej z przewodnikiem Olszańskiego i Rymarowicza).
Zamieszczone przez
Tomnatyk
Do ostatniego kluczowego fragmentu Twojego posta odniosę się w osobnym wpisie
Czyżbyś miał od początku jakieś dodatkowe dane świadczące o tym, iż pan Tadeusz osiągnął jednak siodło Styniszory, pozostałych dyskutantów traktując jedynie jako statystów?
Co do pozostałych fragmentów Twojego wpisu (np. o znajomości przeze mnie żywego inwentarza schronisk gór Czywczyńskich i Hryniawskich, czy o tym, jakobym na podstawie przetarć własnej mapy udowadniał, że takie same przetarcia miał Studziński) to one nawet nie nadają się do dalszego komentowania (nie wspominając już o języku Twoich wypowiedzi, typu: „gratuluję miażdżącej logiki wywodu”, „nie musisz się fatygować” i kilku innych utrzymanych w podobnym tonie który to – delikatnie rzecz ujmując - odbiega od standardu kulturalnej dyskusji).
Jeśli więc chcesz dyskutować dalej na tym poziomie to dyskutuj tu sobie z kim tylko chcesz, ale już nie ze mną.
Zakładki