Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć, temat tej trasy kołatał mi się od około 10lat. Trzy podejścia w międzyczasie, zbieranie doświadczenia terenowego, dobór odpowiednich partnerów, odbicia od huraganowego Popa Iwana i myśli - może zostawmy marzenie i ideał trasy narciarskiej w Karpatach Wschodnich nieruszany... Z różnymi myślami się biłem.

Parę lat temu moje dążenia powtórzenia trasy zostały wzmocnione poprzez dorwanie książki - osobistej T.Studzińskiego "5 Mostów i inne akcje" wraz z pieczątką i podpisem autora, kilkunastoma wklejkami z ksero odznaczeń kombatanckich i notatek prasowych.. To czego mi jeszcze brakuje to umówienie się na kawę z synem Pana Tadeusza.. Chyba jestem gotowy.

Wreszcie tego roku udało się wyruszyć kolejny raz w teren z dwoma kolegami. nie brakowało dramatyzmu i zwiątpień czy damy radę przejść całość, nie brakowało też myśli (!!!) czy na pewno Studziński na sprzęcie z epoki przeszedł tę trasę, czy może to była literacka wizja...

Po 7 dobach od początku w Dzembronii osiągnęliśmy metę w Szybenem niesamowicie szczęśliwi, ale też o lekkim smutku że się już skończyło...

Od razu chcę też podkreślić - trasa nie jest 100% odzwierciedleniem opowieści Tadeusza Studzińskiego. Ze względu przemian w górach (chaty, pasterstwo, gospodarka wodna) nie jest możliwe jej wierne odtworzenie. Poruszaliśmy się grzbietem - nie zjeżdżaliśmy tak jak Pan Tadeusz np. do schroniska w Bałtagulu. Trasa wystarczająco była wykańczająca, oraz w mojej szczerej opinii oddaje duch którego staraliśmy się poczuć w naszej wędrówce. Duch legendy - Tadeusza Studzińskiego.


Trasę pokonaliśmy w całości na nartach:

2020_03_02_14_39_18_Kurniawa_w_Karpatach.PDF_Adobe_Acrobat_Reader_DC.jpg