Strona 6 z 10 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 51 do 60 z 97

Wątek: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

  1. #51

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    ...jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  2. #52
    Bieszczadnik Awatar mazg
    Na forum od
    01.2008
    Postów
    106

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Super fota, piękny kadr, gratulacje :)

  3. #53
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2020
    Postów
    141

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Przejechałbym się w Czywczyny i Hryniawy posiedzieć na dalekiej połoninie w chacie pasterskiej...

    https://www.youtube.com/watch?v=uBR40d7Ztjo
    Nostalgia nostalgią, ale może uzasadniłbyś w końcu zakwestionowanie rzetelności wspomnieniowej relacji Studzińskiego:
    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Zastanawiałem się czy na pewno był w miejscu słupa 56. Miałem nawet myśli czy cała historia nie jest wymysłem autorskiej wyobraźni. Wrócę do tego pod koniec, jest co najmniej jedno miejsco gdzie coś się z dniami nie zgadza.
    Zaczął to rozkminiać luki:
    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Co do Twoich wątpliwości co do tego, czy T. Studziński osiągnął cypel przedwojennej granicy Polski w siodle Styniszory przy słupku nr 56, to oczywiście ja też je podzielam. Myślę jednak, że Studziński nie „zmyślał” celowo, a jedynie popełnił błąd odtwarzając swoją trasę z pamięci [...]
    A Ty jakoś spasowałeś. Chyba nie rzucasz słów na wiatr?...
    https://www.youtube.com/watch?v=Yl350iAFr8Y

    Pozdrawiam jesiennie

    Tom

  4. #54
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cześć Tomnatyk,

    zarobiony jestem stad brak odpowiedzi. W międzyczasie jak przeczytałem Twoje zapytanie ponownie wgłębiłem się w opowiadanie i poniekąd "czyhając na błąd" przeryłem jeszcze raz całość, w oryginale, z Płaju. Powiem tak.. Wycofuję się z mojego podejrzenia. To wszystko się wzięło z niesamowitej pustki i dalekości miejsc, odległości tam i zimy... Będac tam w trójkę, majac porządne mapy, gpsa, znając teren po prostu naszły mnie te waptliowści. Co do słupa 56 to trzeba to wziąć że się pomylił i miał na myśli 53/54. Życie. Generalnie jest więcej punktów które każa pomyśleć - no w mordę jeża, nie będąc tam na miejscu nie mógłby tego opisać. Takim meijscem jest Przełęcz Łostuńska, okolice Bałtagulu, kopalni Manganu na Prełucznym, widoku na klauzę Arcyksięcia Rudolfa.

    Oczywiście we współczesnych realiach zastanawiam się po kiego wała wracał z powrotem do schroniska AZS :D ale w 1938 Szybene na pewno było zapuszczona wioska na końcu świata i prościej było pewnie mu przez schronisko jakoś się ewakuować. Ale pytania pozostaną - może nigdy nie dowiemy się jak potem wycofał się Studziński do cywilizacji...

    Na końcu opowiadania "Kurniawa w Karpatach" trafia się wspomnienie o płk Ziętkiewiczu który razem z żołnierzami też zawitał do schroniska AZS gdy Studziński kończył swój rajd. Ziętkiewicz namówił Studzińskiego by opowiedział o swoich przygodach, a następnie by opisał opowiadania do "Sport Szkolny" i w Kurniawie Studziński wspomina że ukazał się ten tekst na wiosnę 1938. Teraz w dobie internetu i archiwów zajęło mi nie za dużo czasu dorwać się do tamtych pism i …..

    faktycznie, w kwietniu i maju w pięciu kolejnych czasopismach ukazało się opowiadanie "Na szczytach Kurniawa" Jest tam zakres tylko tej ostatniej "kulminacyjnej" nocy.

    Te wywody bardzo prosto prowadza do słynnego tekstu o tym że na próżno szukamy jagiellońskiej granicy i że zagubimy się w datach.....

    Reasumujac - nie mam powodu by myśleć że Studziński tego nie zrobił. Trzeba mocno wziąć pod uwagę że wysportowany żołnierz z 1938 to nie to co my - cały rok za biurkiem przed kompem….

    - - - Updated - - -

    Nie mogę podłączyć tutaj pdfu z opowiadaniem (połączyłem z pięciu wydań). Jeżeli ktoś chce to zapraszam na priv - prześlę mailem, lub sami poszukajcie, "Sport szkolny", rok 1938, numer 30/31-32-33-34-35 (pierwszy numer podwójny).

    Piotrek
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  5. #55
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2020
    Postów
    141

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    To wszystko się wzięło z niesamowitej pustki i dalekości miejsc, odległości tam i zimy... Będac tam w trójkę, majac porządne mapy, gpsa, znając teren po prostu naszły mnie te waptliowści. [...] Reasumujac - nie mam powodu by myśleć że Studziński tego nie zrobił. Trzeba mocno wziąć pod uwagę że wysportowany żołnierz z 1938 to nie to co my - cały rok za biurkiem przed kompem….
    Czołem Wyrypiarzu! Miło będzie sobie pogawędzić rocznicowo o wyczynie Studzińskiego, bo finiszował na "pętelce" właśnie w ostatnich dniach roku. Jedno zastrzeżenie na początek: skitura wieloosobowej ekipy współcześnie nie ma, bo mieć nie może, pełnej i miarodajnej analogii do wyczynu samotnika przed 80 laty. Nie dlatego, że wyruszyłeś "zza biurka", bo Ty akurat jesteś chyba wybiegany przez okrągły rok, nie? Natomiast zasadnicze różnice są w warunkach nawigacji i pokonywania górskich przestrzeni zimą. W zespole zmienialiście się na prowadzaniu, torując w głębszym śniegu. Warunki pogodowe i śnieżne niemal nigdy (poza wiosennymi firnami i betonami) nie będą analogiczne, a wystarczy jeden dłuższy etap w kopnym śniegu, albo łamliwej szreni bądź gipsie w zaspach, żeby wykończyć samotnika. Przy nawigacji musiał polegać tylko na własnym nosie. W zespole można korygować wzajemnie błędy w ustalaniu położenia czy wyborze kierunku, trasy zjazdu itd. Miał nad Wami przewagę w obciążeniu, idąc na lekko. Ale kosztem bazowania na schroniskach, do których musiał trafić po ciemku. Biwak bez śpiwora przeżył jedynie dzięki przypadkowi - wpadł w naturalną jamę śnieżną w głębokiej kosówce.

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Co do słupa 56 to trzeba to wziąć że się pomylił i miał na myśli 53/54.
    Nie spisał relacji na gorąco, po powrocie z gór, lecz po latach - wspomnieniowo. Pytanie: czy wspomagał się WiGowską "setką"? Przejawiał zamiłowanie do tych map. Gdyby miał je przed oczyma, to na pewno nie pomyliłby szczytu Hnitesy z najdalszym punktem terytorium II RP. Czyli jednak chyba konfabulacja, bo nie wspomina zjazdu z Hnitesy na Styniszorę z rumuńską pikietą tuż pod grzbietem, ani tym bardziej powrotu z niej (do Menczila nie zjeżdżał, bo to byłoby karkołomne przedsięwziecie).

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    zastanawiam się po kiego wała wracał z powrotem do schroniska AZS :D ale w 1938 Szybene na pewno było zapuszczona wioska na końcu świata i prościej było pewnie mu przez schronisko jakoś się ewakuować.
    Zaplanował sobie "pętelkę" ze schroniska Ziemblica, któremu podał chyba datę powrotu. Dlatego pociągnął z Szybenego z powrotem w Czarnohorę, ale przeliczył się z siłami i kurniawa go zaskoczyła. W Szybenem mógłby przenocować choćby w strażnicy KOP, albo zjechać do Jawornika do leśniczówki. Generalnie odwrót doliną Czarnego Czeremoszu zimą byłby bezpieczniejszy, ale logistycznie o wiele bardziej kłopotliwy, niż przez Czarnohorę do kolejki na Foreszczence i kolei w Worochcie.

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Na końcu opowiadania "Kurniawa w Karpatach" trafia się wspomnienie o płk Ziętkiewiczu który razem z żołnierzami też zawitał do schroniska AZS gdy Studziński kończył swój rajd. Ziętkiewicz namówił Studzińskiego by opowiedział o swoich przygodach, a następnie by opisał opowiadania do "Sport Szkolny" i w Kurniawie Studziński wspomina że ukazał się ten tekst na wiosnę 1938. Teraz w dobie internetu i archiwów zajęło mi nie za dużo czasu dorwać się do tamtych pism i ….. faktycznie, w kwietniu i maju w pięciu kolejnych czasopismach ukazało się opowiadanie "Na szczytach Kurniawa" Jest tam zakres tylko tej ostatniej "kulminacyjnej" nocy.
    Dotarłem do wersji drukowanej lata temu. Ziętkiewicza interesował aspekt surwiwalowy nocnej przygody Studzińskiego pod Smotercem, a nie przebieg samej jego tury po Czywczynach i Hryniawach. Wspomnieniową relację z przejścia spisał i opublikował po wojnie, i to z problemami. Pytanie, czy zachowały się w schedzie po nim jakieś maszyno- czy rękopisy tego tekstu?

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Te wywody bardzo prosto prowadza do słynnego tekstu o tym że na próżno szukamy jagiellońskiej granicy i że zagubimy się w datach.....
    Nie przesadzajmy! Czasy Jagiellonów to jednak ciut dawniej, niż międzywojnie. Choć z drugiej strony autorowi tego słynnego tekstu zwidziały się kamienne słupki nad granicznym Menczilem... Licentia poetica płatała tam różne figle.

    Pozdrawiam
    Tom

  6. #56
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Czołem Wyrypiarzu! Miło będzie sobie pogawędzić rocznicowo o wyczynie Studzińskiego, bo finiszował na "pętelce" właśnie w ostatnich dniach roku .
    :) Witaj :)


    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Jedno zastrzeżenie na początek: skitura wieloosobowej ekipy współcześnie nie ma, bo mieć nie może, pełnej i miarodajnej analogii do wyczynu samotnika przed 80 laty. Nie dlatego, że wyruszyłeś "zza biurka", bo Ty akurat jesteś chyba wybiegany przez okrągły rok, nie? Natomiast zasadnicze różnice są w warunkach nawigacji i pokonywania górskich przestrzeni zimą. W zespole zmienialiście się na prowadzaniu, torując w głębszym śniegu. Warunki pogodowe i śnieżne niemal nigdy (poza wiosennymi firnami i betonami) nie będą analogiczne, a wystarczy jeden dłuższy etap w kopnym śniegu, albo łamliwej szreni bądź gipsie w zaspach, żeby wykończyć samotnika. Przy nawigacji musiał polegać tylko na własnym nosie. W zespole można korygować wzajemnie błędy w ustalaniu położenia czy wyborze kierunku, trasy zjazdu itd. Miał nad Wami przewagę w obciążeniu, idąc na lekko. Ale kosztem bazowania na schroniskach, do których musiał trafić po ciemku. Biwak bez śpiwora przeżył jedynie dzięki przypadkowi - wpadł w naturalną jamę śnieżną w głębokiej kosówce.
    Widzisz - i chyba z tego się to wzięło - będąc tam na miejscu w Kurniawie i przy braku widoczności przez prawie cały wyjazd w głowie zaczęły kołatać "kurdę, jak On to zrobił" Ja wiem że miał dużo trudniej, to bez dwóch zdań. Wiem też że w lutym bez wsparcia kolegów sam bym tego nie zrobił. Bo co zespół to zespół. Chociażby psychicznie... Lub - jak przełożę nasze huraganowe warunki od Pohanego Misca do Popa i sobie wyobrażę że sam miałbym tak nockę spędzić bez żadnego sprzętu (trzeba przyjać że był bardziej niż słabo ubrany Studziński) - to z tych wszystkich myśli zrodziła się wątpliwość. I cały czas musiałem się korygować - nie porównuj się drogi pracowniku korporacji XXI wieku do żołnierza IIRP :)



    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Nie spisał relacji na gorąco, po powrocie z gór, lecz po latach - wspomnieniowo. Pytanie: czy wspomagał się WiGowską "setką"? Przejawiał zamiłowanie do tych map. Gdyby miał je przed oczyma, to na pewno nie pomyliłby szczytu Hnitesy z najdalszym punktem terytorium II RP. Czyli jednak chyba konfabulacja, bo nie wspomina zjazdu z Hnitesy na Styniszorę z rumuńską pikietą tuż pod grzbietem, ani tym bardziej powrotu z niej (do Menczila nie zjeżdżał, bo to byłoby karkołomne przedsięwziecie)..
    No tak, nie mógł być na dole na Styniszorze. Zapamiętałby ten zjazd hehe że hej... A powiedz, masz jakieś bliższe info gdzie ta rumuńska pikieta mogła być? NMie mogłem tego na WIGach znaleźć.


    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Zaplanował sobie "pętelkę" ze schroniska Ziemblica, któremu podał chyba datę powrotu. Dlatego pociągnął z Szybenego z powrotem w Czarnohorę, ale przeliczył się z siłami i kurniawa go zaskoczyła. W Szybenem mógłby przenocować choćby w strażnicy KOP, albo zjechać do Jawornika do leśniczówki. Generalnie odwrót doliną Czarnego Czeremoszu zimą byłby bezpieczniejszy, ale logistycznie o wiele bardziej kłopotliwy, niż przez Czarnohorę do kolejki na Foreszczence i kolei w Worochcie.).
    I tu się kłania temat wizyty u syna Studzińskiego... Ostatnia osoba która może nam cokolwiek wyjaśnić jeżeli w ogóle..



    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Dotarłem do wersji drukowanej lata temu. Ziętkiewicza interesował aspekt surwiwalowy nocnej przygody Studzińskiego pod Smotercem, a nie przebieg samej jego tury po Czywczynach i Hryniawach. Wspomnieniową relację z przejścia spisał i opublikował po wojnie, i to z problemami. Pytanie, czy zachowały się w schedzie po nim jakieś maszyno- czy rękopisy tego tekstu? .).
    Nie mam pojęcia... :(
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  7. #57
    Fotografik Roku 2010
    Fotografik Roku 2009
    Fotografik Roku 2008

    Awatar bartolomeo
    Na forum od
    07.2005
    Postów
    4,243

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Wspomniane powyżej opowiadanie Studzińskiego, załączam na prośbę Petefijalkowskiego.
    Czterech panów B.

  8. #58
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2020
    Postów
    141

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Widzisz - i chyba z tego się to wzięło - będąc tam na miejscu w Kurniawie i przy braku widoczności przez prawie cały wyjazd w głowie zaczęły kołatać "kurdę, jak On to zrobił" Ja wiem że miał dużo trudniej, to bez dwóch zdań. Wiem też że w lutym bez wsparcia kolegów sam bym tego nie zrobił. Bo co zespół to zespół. Chociażby psychicznie... Lub - jak przełożę nasze huraganowe warunki od Pohanego Misca do Popa i sobie wyobrażę że sam miałbym tak nockę spędzić bez żadnego sprzętu (trzeba przyjać że był bardziej niż słabo ubrany Studziński) - to z tych wszystkich myśli zrodziła się wątpliwość. I cały czas musiałem się korygować - nie porównuj się drogi pracowniku korporacji XXI wieku do żołnierza IIRP :)
    Studziński był wtedy na podchorążówce. Żadnego specjalnego treningu kondycyjnego nie przeszedł. Natomiast miał w nogach i rękach setki przebytych km na wędrówkach pieszych i kajakowych po Polsce. Był na tamte czasy sportsmenem. No i niosła go młodość. Narty miał na pewno cięższe, ale plecak dużo lżejszy. Kurniawa go dopadła na finiszu, a Was na starcie. Historia widać lubi się powtarzać, lecz niekoniecznie w takiej samej kolejności zdarzeń. Prawdopodobnie na Pohanym Miscu by zginął. Nie miał puchowego ubrania, a jedynie wełniane + anorak czy wiatrówkę. Pohane jest faktycznie "pohane" i nie ma tam zmiłuj! Sam wcześniej zaliczyłeś falstart na pierwszej próbie, więc dobrze wiesz jakie jest obciążenie psychiczne, aby zapuścić się zimą w pustacie na pd-wsch. od Czarnohory. On miał o tyle łatwiej, że nie były to całkiem bezludne okolice. Funkcjonowały schroniska, a w dolinach Czeremoszu leśniczówki, stróżówki na klauzach, posterunki SG czy KOP-u, za Hnitesą natknął się nawet na huculskich drwali. Natomiast dzisiaj nieporównywalną przewagę w nawigacji daje GPS, no i łączność komórkowa i satelitarna umożliwiająca natychmiastowe przywołania pomocy (ratownicy dyżurują na Pop Iwanie i w Żabiu).

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    No tak, nie mógł być na dole na Styniszorze. Zapamiętałby ten zjazd hehe że hej...
    Mógłby szusować przez połoninę Gropę, po pn-wsch. zboczach Hnitesy, które były wtedy bezleśne. A ze Styniszory mógłby wyciąć trawers ponad jarem Menczila na Zadnią Staję i Wesnarkę. Jednak wydłużyłoby to ten etap o parę godzin. No i na pewno wspomniałby o tym w relacji po latach. Zaliczenie słupa 56 wygląda więc na czystą konfabulację.


    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    A powiedz, masz jakieś bliższe info gdzie ta rumuńska pikieta mogła być? Nie mogłem tego na WIGach znaleźć.
    Masz ją zaznaczoną na "setce" WIG jako budyneczek bez nazwy tuż przy granicy poniżej słupa 55 (na pd. od niego). A tu z nazwą na rumuńskiej przedwojennej "25" (zaktualizowanej w 1959):
    Hnitesa_kadr_min.jpg


    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    I tu się kłania temat wizyty u syna Studzińskiego... Ostatnia osoba która może nam cokolwiek wyjaśnić jeżeli w ogóle..
    Tak, trzeba się mu ukłonić, to może znajdą się u niego jakieś notatki czy brulion opowiadania, a może kluczowe okoliczności żyją jeszcze we wspomnieniach rodzinnych?...

    Warto byłoby zrobić zestawienie porównawcze tras przejścia Studzińskiego i Waszej. Dałoby się na szeregu odcinków interpolować kilometraż i sumy podejść oraz zjazdów (międzyczasów nie ma sensu rzutować z wyżej wyszczególnionych względów).
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  9. #59
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2020
    Postów
    141

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Witam w Nowym Roku, 1 stycznia "rocznicowo" przeczytałem ponownie opowiadanie Studzińskiego z "Płaju" wraz z "Posłowiem" autora z 1992 roku. Nie wzmiankuje w nim, że posiadał jakieś notatki sprzed wojny, nie mówiąc już o zdjęciach (zapewne nie miał aparatu na wyrypie). Pisze, że jego prywatna biblioteka spłonęła podczas Powstania Warszawskiego. Prawdopodobnie więc bruliony "Kurniawy" poszły wtedy z dymem. Druga wersja opowiadania pochodzi z 1954 roku. Podaje kilometraże poszczególnych etapów dziennych, co mogłoby wskazywać, że korzystał wówczas z map topograficznych.

    Wymienia jednak na trasie grzbietem Gór Czywczyńskich zaledwie kilka nazw terenowych, przy czym w kluczowym rejonie mylnie nazywa Palenicę "połoniną Gropa", która rozciąga się na pn-wsch. zboczach Hnitesy. Zastanawiające, że konsekwentnie używa kilkakrotnie rzadko spotykanej formy jej nazwy: "Hniatysia", choć na WIGówce i w przewodniku Gąsiorowskiego figuruje "Hnatasia". Nie jest to błąd zapisu Studzińskiego, ani przekręcenie tej nazwy, bo pojawia się ona w użytej przez niego formie po raz pierwszy(?) epizodycznie u Rehmana (1895), a w międzywojniu w ornitologicznych publikacjach Frydrychewicza (1934-1936). Nie zapożyczył z nich tej formy. Musiał ją zapamiętać ze słuchu w terenie. Gdyby się opierał na WIGówce, to zapewne podałby ją "poprawnie" w najpopularniejszej formie.

    Nie utożsamia też najdalszego południowego punktu terytorium II RP z kulminacją Hnitesy, pisząc jednoznacznie: "do południowego cypelka granicznego za Hniatysią doszedłem...", a od słupa 56 wrócił się własnym śladem 4 km "do płaskich połonin Gropy" czyli Palenicy, by rozpocząć zjazd w źródliskowe zwory Czarnego Czeremoszu. Faktycznie taki właśnie dystans dzieli słupa 56 od Palenicy! Dlaczego jednak nie wspomniał o zjeździe na Styniszorę? Jeśli szusował przez połoninę Gropę na pn.-wsch. zboczach Hnitesy, to nie mógł widzieć rumuńskiej pikiety za grzbietem granicznym poniżej słupa 55. Tak więc ten enigmatyczny fragment wspomnieniowej relacji Studzińskiego może tylko pozornie wyglądać na "czystą konfabulację".

    PS. W "Krótkim przewodniku po Huculszczyźnie" z 1933 roku na szczycie Hnitesy wzmiankowany jest "graniczny kamień 56"

  10. #60
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Kurniawa w Karpatach - trasa Tadeusza Studzińskiego z 1937/38 roku

    Witaj Tomnatyk,

    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Nie utożsamia też najdalszego południowego punktu terytorium II RP z kulminacją Hnitesy, pisząc jednoznacznie: "do południowego cypelka granicznego za Hniatysią doszedłem...", a od słupa 56 wrócił się własnym śladem 4 km "do płaskich połonin Gropy" czyli Palenicy, by rozpocząć zjazd w źródliskowe zwory Czarnego Czeremoszu. Faktycznie taki właśnie dystans dzieli słupa 56 od Palenicy! Dlaczego jednak nie wspomniał o zjeździe na Styniszorę? Jeśli szusował przez połoninę Gropę na pn.-wsch. zboczach Hnitesy, to nie mógł widzieć rumuńskiej pikiety za grzbietem granicznym poniżej słupa 55. Tak więc ten enigmatyczny fragment wspomnieniowej relacji Studzińskiego może tylko pozornie wyglądać na "czystą konfabulację".
    odległość się zgadza, lecz Studziński obliczył ją prawdopodobnie na podstawie skali mapy WIG, natomiast zastanawia ten brak wspomnienia o karkołomnym zjeździe z grzbietu w dół na przełęcz. Nie zgadza się też opis – w szczególności to, iż autor miał widok na „zbałwaniony ocean gór” dookoła. Czegoś takiego nie ujrzymy z siodła Styniszory (nawet biorąc pod uwagę inny niż dzisiaj ówczesny stan zalesienia), bo stamtąd widać jedynie coś niecoś na zachód – w głąb doliny Wazeru i na wschód – w stronę Czarnego Działu. Moim zdaniem Tadeusz Studziński stał przy słupie 55, bo stąd miał właśnie widok na „wysoki dział pomiędzy dorzeczami Cisy i Prutu” prowadzący dalej na południe, który to grzbiet jednak nie przesłaniał mu owej „dookolnej” panoramy całkowicie, gdyż z tamtego miejsca widoczne są chociażby i Rodniany z Pietrosulem i Suchardy z Omulem - czyli opis autora bardziej odpowiada obrazowi tego, co można zobaczyć spod słupka 55, niż 56 (co do nr słupa, to ten mógł być wówczas po prostu przesłonięty grubą warstwą śniegu i lodu). Nie chcąc się jednak powtarzać, nadal uważam, że autor nie konfabulował, a jedynie po latach odtwarzał z pamięci swą trasę - skąd mógł Studziński wiedzieć, że najdalej na południe wysunięty polski słupek posadowiony był głęboko w dolinie - rozszyfrowanie tego nawet na podstawie mapy WIG jest utrudnione, jeśli nie niemożliwe (o czym wspominałem w swoim poprzednim poście), a przecież wiedzy na ten temat nie mógł czerpać jak my współcześnie z forów i blogów internetowych, a nieliczne wzmianki w literaturze o tym fakcie traktujące mogły być mu po prostu nieznane. Natomiast pisząc swoje wspomnienia, mógł także posługiwać się ową mapką, zamieszczoną w „Płaju” na końcu swego opowiadania (o czym świadczy umieszczenie na niej oronimu Gropa w miejscu Palenicy). Jest to (o ile się nie mylę) ta sama mapa, która była dołączona do książki „Powroty w Czarnohorę” autorstwa Marka Olszańskiego i Leszka Rymarowicza (sprawdzę w domu), ale jej pochodzenie nie jest mi znane – w zasadzie z „płajowej” wersji opowiadania pana Tadeusza nie wynika, czy szlak swej marszruty autor nanosił na nią sam, czy raczej zrobił to ktoś z redakcji Płaju”. Jeśli to jednak rysunek jego autorstwa pojawił się na załączonej mapce, to wiele by to tłumaczyło – rozwiązuje się zagadka Gropy (bo taki oronim jest tam w miejscu Palenicy), a z kolei odległość pomiędzy słupkiem 56 a ową „Gropą” też mógł obliczyć na podstawie skali tej mapy, lub mapy WiG (jako żołnierz nie miał z tym zapewne żadnego problemu) – co więcej, ten ostatni fakt (czyli podanie dokładnej odległości w kilometrach i to mimo upływu wielu lat) już sam w sobie może stanowić argument e silentio za tym, że przy pisaniu wspomnień Studziński posługiwał się jakąś mapą. Także sam numer słupka zaczerpnął zapewne z mapki, albo z owego „Krótkiego przewodnika po Huculszczyźnie” o którym wspominałeś. Co do nietypowego imienia Hnitesy, jakim posłużył się Studziński („Hniatysia”) to (oprócz koncepcji wysuniętej przez Ciebie, iż taką nazwę, jako używaną wówczas „w terenie” mógł zapamiętać ze swej wyprawy) na pewno warto przeanalizować także, czy aby wersja taka nie figuruje gdzieś w spisie mian Hnitesy zebranych przez Jerzego Warakomskiego i zamieszczonych w „Płaju” (bodajże nr 42) w artykule pt. Imię góry. Panorama Hnitesy od strony językowej - podane są tam różnorakie wersje nazewnicze tego szczytu wraz ze źródłami do których udało się autorowi dotrzeć począwszy od Josephinische Landesaufnahme, czyli od II poł. XVIII wieku aż po czasy współczesne – lektura tego tekstu może więc prawdopodobnie pomóc w wytypowaniu „pomocy naukowych” jakimi ewentualnie posługiwał się Studziński przy pisaniu swych wspomnień.

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Te wywody bardzo prosto prowadza do słynnego tekstu o tym że na próżno szukamy jagiellońskiej granicy i że zagubimy się w datach.....
    Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
    Nie przesadzajmy! Czasy Jagiellonów to jednak ciut dawniej, niż międzywojnie. Choć z drugiej strony autorowi tego słynnego tekstu zwidziały się kamienne słupki nad granicznym Menczilem... Licentia poetica płatała tam różne figle.
    A propos „jagiellońskiej granicy” - to czy od czasu publikacji w trzech kolejnych numerach „Wierchów” (z lat 2005 - 2007) pracowałeś jeszcze dalej nad zagadnieniem historii „Rozrogów”?

    Pozdrawiam
    Luki

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. chatki w Karpatach Wschodnich
    Przez komisaRz von Ryba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 15-01-2019, 19:57
  2. Odnawianie chatek w Karpatach Ukraińskich
    Przez Petefijalkowski w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 06-08-2018, 11:09
  3. T. Studziński " Kurniawa w Karpatach " - fragmenty
    Przez sir Bazyl w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 23
    Ostatni post / autor: 04-12-2017, 00:09
  4. Dobre noclegi w ukraińskich Karpatach
    Przez Henek w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post / autor: 28-04-2008, 21:06
  5. Zapraszam na wystawę Tadeusza Budzińskiego
    Przez leszczu w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 14-07-2005, 18:36

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •