Pokaż wyniki od 1 do 2 z 2

Wątek: 366 dni temu

  1. #1
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie 366 dni temu

    http://forum.bieszczady.info.pl/show...ht=#post176148


    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Dawniej dłuższe relacje zamieszczałeś.
    Może to wyznacznik czasów , aby się streszczać ?
    Dzisiaj mija dokładnie rok od tamtego wydarzenia. Jak wiele się zmieniło od tamtego czasu…
    Po pierwsze primo zostałem emerytem. Chyba mam mniej czasu niż przed rokiem
    Po drugie primo wybory. Wiem, to nie jest miejsce na takie tematy
    Po trzecie primo CONVID 19, który wielu z nas (a może im wszystkim pokrzyżował plany). Wiele osób myślało, że w tym roku przejście w Wołosatem będzie otwarte, a ty dupa. Specjalnie użyłem to słowo aby starym Forowiczom przupomniec dyskusję sprzed lat. 😊

    Wracając do tematu… 26 kwietna wraz z Renatką dotarliśmy malownicza drogą z Przemyśla przez Arłamów do Zawozu. Starzy forumowi wiedzą, Zawóz, to jedna z naszych ulubionych miejscówek w Bieszczadzie. Mieliśmy zaplanowany wypad na Ukrainę w dniu Święta Pracy. Plan był prosty dotrzeć do metropolii Łubnia i wrócić. Skoro świt, tak około godziny 10:00 wyruszyliśmy z Zawozu do Wołosatego. Na parkingu specjalnego tłoku nie było. Powolutku, z nóżki na nóżkę poszliśmy z Renatką w stronę przełęczy Beskid. Po dotarciu na przełęcz nastąpiła szybka odprawa przez polskich i ukraińskich pograniczników. Biuro zrobili sobie w samochodzie. Po ukraińskiej stronie ustawiono duży namiot i odbywała się w nim jakas duża impreza. Zostawiliśmy ją z boku i ruszyliśmy jedyna drogą, która tam się znajduje. Dla niektórych była to bardzo istotna sprawa ale o tym później. Droga, jak droga wije się to w prawo, to w lewo ale cały czas w dół. Po drodze mijamy ludzi, którzy już wracają do macierzy. Słyszę od nich, że mamy uważać, bo bracia Ukraińcy dobrze się przygotowali na nasze przyjęcie. Z początku tego nie rozumiałem ale po kilku minutach wszystko było jasne. Minęliśmy jegomościa, który miał „luz w pęcinach” i dużo szczęścia, że droga jest tylko jedna. Przynajmniej mógł być pewien, że się nie zgubi. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy jakiegoś busa, który wziął nas n swój gościnny pokład. Renatka z przerażeniem w oczach podziwiała drogę, która ani na chwilę nie zmieniała kierunku, znaczy się w dół. Wiadomo z powrotem będzie cały czas pod górę. Bus jechał do Użgorodu. W busie ludziska, którzy sprzedali na granicy wszystko to, co mieli do sprzedania. Wkrótce dotarliśmy do Łubni. Wysadzono nas w centrum tej metropolii przy jakimś zielonym baraku. Polecono nam wejść do środka. Na baraku stało napisane, że to obiekt podlegający pod ministerstwo kultury. Podeszliśmy do drzwi ale okazało się, że sa one zamknięte. Już chcieliśmy odejść, kiedy drzwi się otwarły i miła Ukrainka ubrana w ludowy strój zaprosiła nas do środka. W środku znajdowała się duża sala z suto zastawionymi stołami. Najpierw poprosiła nas do zwiedzenia miejscowego muzeum. Muzeum okazało się pomieszczeniem o powierzchni około 20 metrów kwadratowych. W owym muzeum znajdowały się soroczki oraz wszystko, co było niepotrzebne już mieszkańcom Łubni. Takie odnieśliśmy wrażenie. Po wyjściu z muzeum zostaliśmy poproszeni do stołu. Częstowano nas czym chata bogata i niezłym bimbrem. teraz zrozumiałem co znaczyły słowa, że oni się przygotowali na nasze przybycie. A tak swoją drogą nie wiem, czy my Polacy potrafilibyśmy tak ugościć Ukraińców po naszej stronie nie żądając nic w zamian. Bojac się o swoją głowę i nogi szybko opuściliśmy to gościnne miejsce. Powoli nogi nas wiodły w stronę granicy. Kiedy dotarliśmy w pobliże Magazinu, czyli sklepu postanowiliśmy do niego wstąpić. Nie będę go opisywał bo Ci co byli w Ukraińskich Bieszczadach, to wiedzą. Wstawiam fotkę dla tych, co nie byli. Ja oczywiście zamówiłem sobie piwo, a Renatka coś bez procentów, bo ktoś musiał powozić do Zawozu. Legliśmy na ławce przed sklepem i oglądaliśmy życie wiejskie. Sklep stał na małej górce, więc widok mieliśmy przedni. Po jakińs czasie na drodze spotkało się kilku miejscowych. Od razu było widać, że oni też już dzisiaj spożywali. Nie wiem, o czym tak dyskutowali ale po ich ruchach i gestykulacji mogliśmy wywnioskować, że zdania mieli zgoła odmienne. Wkrótce argumenty słowne im się skończyły i zaczęli używać mocniejszych w postaci pięści i kopniaków. Kiedy dyskusja przeniosła się do parteru, a nad droga wzbijały się tumany kurzu z magazynu wyszedł wielki jegomość. Powiedziałem Renatce, że idzie szeryf i się nie pomyliłem. Dostojnym krokiem podszedł do walczących. Jedną ręką podniósł jednego do góry, a drugą dał mu w pysk. Tak samo postąpił z przeciwnikiem tego, co już dostał. towarzystwo się uspokoił i rozeszło. Szeryf bez jednego słowa wrócił na zaplecze magazynu. Od razu było widać, że to jakaś świecka tradycja w Łubni jest. Dokończyłem piwko i powoli ruszyliśmy w stronę miejscowej cerkwi. Niestety była ona zamknięta. Nie byłbym sobą gdybym nie wszedł na miejscowy cmentarz. też niczym szczególnym się on nie wyróżniał. Postanowiliśmy wracać do Ojczyzny. Na pierwszym zakręcie za wsią udało się nam zatrzymać busa. Okazało się, że należy on do ukraińskiej Straży Granicznej, a jego kierowcą był pogranicznik. Mimo kilku prób z mojej strony nie odezwał się on do nas ani jednym słowem. Wysadził nas tez nie na przełęczy, tylko trochę wcześniej. Na samej granicy były jeszcze jakieś niedobitki w biesiadnym namiocie i przed nim. Pogranicznicy i celnicy ze zdziwieniem na nas spoglądali kiedy usłyszeli od nas, że nie mamy ze sobą alkoholu ani papierosów. Sprawdzili nam bagaż i puścili do Polski. po drodze do Wołosatego minęliśmy kilka pijanych osób. Ot nasza natura za darmo albo dużo taniej, to trzeba wykorzystać!
    Mieliśmy nadzieję na tegoroczny wypad tym samym przejściem ale piszę tę relację z Poznania.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    bertrand236

  2. #2
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,127

    Domyślnie Odp: 366 dni temu

    No i co ?
    Po co to było zmieniać ?
    Dobrze że zostały obrazki pamięci.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. 80 lat temu Tadeusz Góra pokonał szybowcem ponad 577 km
    Przez Leuthen w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 35
    Ostatni post / autor: 05-06-2018, 01:18
  2. Dawno temu na Świdowcu i Czarnohorze
    Przez buba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 06-07-2017, 22:29
  3. Wydra z upolowaną rybą. San kilka dni temu.
    Przez Łaziki w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post / autor: 07-01-2014, 10:49
  4. Napad (?) na pocztę w Lutowiskach 10 lat temu
    Przez Stały Bywalec w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 23-05-2006, 22:41
  5. Tak bylo dwa lata temu
    Przez iza w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 19-02-2005, 23:28

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •