No czesc! Do napisania zaintrygowal mnie tekst p.Sokolowskiego.Od mojego pierwszego pobytu w Bieszczadach uplynelo juz troche czasu natomiast pamietam,ze przed moim pierwszym wyjazdem tam uslyszalam od kilkanascie lat starszych kolegow wypowiedzi w tonie nastepujacym: "Bieszczady nie sa juz takie jak kiedys...brak dzieci kwiatow,prawdziwych turystow,dziczy...teraz to tylo komercha,glupie dzieciaki z liceow...".To nie nastroilo mnie optymistycznie jednak pomyslalam,ze wszechobecna tendencja do mowienia o tym ,,jak to kiedys bylo pieknie,a teraz tak zle,sztucznie..."ogarnela takze i ich.W Bieszczady pojechalam i...zakochalam sie.Nie zauwazylam komerchy i ,,glupich dzieciakow", spotkalam natomiast cudownych ludzi, kochajacych gory.Od tego czasu odwiedzam Bieszczady co roku, tak czesto jak moge.I takze zauwazam zmiany :wiecej ekskluzywnych pensjonatow, wiecej aut,ludzi z aparatami, ktorzy nie chodza po gorach.Rozumiem, ze kogos moze to szokowac, gdy wraca w gory po jakims czasie, ale czy aby napewno popadanie w tak nihilistyczny nastroj jest konieczne?Czy plecaki np.Alpinusa czy Cordury przeszkadzaja w chodzeniu po gorach?A to czy ktos chodzi po gorach jest prywatna sprawa jesi tylko nie przeszkadza chodzacym.Co do picia to coz...swieta nie jestem,lubie klimat Rzezbiarza w UG i Siekierki w Cisnej.Lubie po dniu spedzonym na szlaku zasiasc z ludzmi przy bezalkocholowym i wymienic sie wrazeniami.Podsumowujac: mimo wszelkich zmian Bieszczady nadal pozostaja Bieszczadami, przyjezdzaja tam wspaniali ludzie a magia tego miejsca nie podda sie chyba tak latwo niesfornej komercji.
Zakładki