W sensie, żeby wyjść w końcu w góry?
Ja wprawdzie bliżej mam Sudety niż Bieszczady, ale to tak na marginesie. Niby sprzęt jest, samochód na jednodniową wycieczkę też - pociągi także kursują - a w praktyce weekendy wyglądają tak, że się siedzi i ogląda skoki zamiast wyjść na świeże powietrze, poruszać się, poodychać bez maseczki (bo tereny zielone). To chyba nie tylko kwestia pogody, ale też głowy