Przejście niebieskim szlakiem z Przemyśla do Dynowa
maj 2021 roku

Podróż rozpoczynamy z Dworca PKP w Przemyślu, po drodze robię drobne zakupy prowiantu w śródmieściu i ruszamy w kierunku góry parkowej i nadajnika. Ten fragment szlaku prowadzący do Drzewa Szwejka jest stały dla kilku tras prowadzących w Góry Sanocko-Turczańskie i Pogórze Przemyskie.
Przy Drzewie Szwejka jak zwykle robimy krótki postój na uzupełnienie płynów, a następnie razem ze szlakiem skręcamy w prawo i ruszamy w dół, w dolinę Sanu i dalej do Krasiczyna. Szlak jest dobrze utrzymany, biegnie leśnymi drogami, ścieżkami, jest też trochę asfaltu ale wędruje się dobrze. Może to przez ładne widoki, może przez wiosnę, pachnącą i ciepłą, a może perspektywę wspaniałej przygody, jaka jest przed nami. W Krasiczynie odwiedzamy ostatni szalet publiczny, ostatni sklep spożywczy, kupujemy ostatnie piwo na trasie i żegnamy się z cywilizacją.

IMG_20210515_093158.jpg IMG_20210515_131407.jpg

Przez pierwszych kilka kilometrów szlak biegnie doliną naszej podkarpackiej Amazonki - Sanu, by w końcu na dobre skryć się w głębokich lasach pogórza Przemyskiego. Prowadzą nas leśne ścieżki i drogi szutrowe, szlak jest w miarę dobrze oznakowany, choć w paru miejscach musieliśmy posiłkować się mapą i GPS. Nie przepadam za gadżetami elektronicznymi na szlaku, ale to było najszybsze rozwiązanie w sytuacji gdy wchodzimy do lasu i szlak znika. Miejscami szlak wychodzi na śródleśne polany, w takich chwilach widoki zapierają dech w piersiach, łagodne wzgórza, lasy i pola, jabłonie kwitnące w nieoczekiwanych miejscach, znacząc stare sady pozostałe po nieistniejących wioskach, a wszystko to skąpane w złotym świetle zachodzącego słońca.

IMG_20210515_174151.jpg IMG_20210515_162528.jpg

Nocujemy w Sufczynie w gospodarstwie "Leśne zacisze Bircza", tego dnia pokonaliśmy 38 km, to mój życiowy rekord jak do tej pory, zmęczenie dawało się solidnie we znaki więc... mamy jeszcze siłę na kiełbasę z ogniska i nocne rozmowy z gospodarzem.
Następnego dnia ruszamy trochę później i na spokojnie, tego dnia mamy przejść 26 km do Dynowa. Niestety zaraz za Sufczyną szlak się urywa. Znaki malowane kierują nas za mostkiem w prawo, mapa w lewo. Po przejściu kilkuset metrów w każdym kierunku szlak się urywa. Marnujemy godzinę brnąc przez zarośla wg mapy. Szlak chwilami się pojawia, wygląda to jakby pijany zając biegał z wiaderkiem farby i malował szlak gdzie popadnie. Kolejne kilometry przynoszą dalsze rozczarowania. Wygląda to tak, jakby osoba znakująca szlak namalowała znaki tylko tam gdzie mogła wygodnie dojechać samochodem i tylko tyle. Jest to bardzo frustrujące, bo idąc drogą mijamy znaki szlaku co sto metrów, ale gdy zgodnie z mapą szlak wchodzi do lasu, wszelkie oznakowanie urywa się. Próbowaliśmy iść zgodnie z mapą, orientując się za pomocą mapy papierowej, aplikacji "Mapa turystyczna" i GPS, niestety szlak na mapie prowadzi nas chaotycznie przez dzikie ostępy, młodniki, wiatrołomy i strumienie. Wyczerpani, spoceni i wkurzeni decydujemy się wyznaczyć azymut i iść na kreskę, wg kompasu. Nie jest ani trochę łatwiej, ale przynajmniej nie miotamy się próbując znaleźć nieistniejący niebieski szlak. Oszczędzę Wam opisów i przekleństw pod adresem PTTK o. Przemyśl, dość powiedzieć, że taka sytuacja powtarza się we wszystkich kompleksach leśnych aż do Dynowa... gdzie "magicznie" szlak znów staje się wyraźny i dobrze oznaczony.

IMG_20210516_140349.jpg IMG_20210516_142123.jpg

Na koniec, już w samym Dynowie spotykamy pierwszego turystę od wyjścia z Przemyśla (!!), kolega śmiga niebieskim długodystansowym z Rzeszowa do Grybowa, serdecznie pozdrawiamy i ruszamy w kierunku rynku w Dynowie, gdzie czekają już na nas transparenty "WITAMY TURYSTÓW", są kwiaty, wywiady, gra orkiestra OSP... a przynajmniej takie wizje podsuwa mi moja zmęczona wyobraźnia :)

Do domu wracam z silnym przekonaniem, że nie chcę już więcej lasów i raczej nieprędko wrócę na ten przeklęty szlak. Kocham Góry Sanocko-Turczańskie i będę tu wracał, ale szlak z Sufczyny do Dynowa będę omijał do czasu aż PTTK Przemyśl ogarnie siebie i ten odcinek.

A za tydzień znów tu wrócę, tym razem na szlak z Przemyśla (a jakże!) do Sanoka.

Dariusz w podróży.


Inne szlaki w okolicy:
http://forum.bieszczady.info.pl/show...strzyk-Dolnych