Z wielką przykrością informuję, iż dnia 28 czerwca br. nagle odszedł do krainy wiecznych łowów (polowań na myszki, ptaszki, itp.) mój ulubiony kot Sabinek. Maści w 100% czarnej, rasy „mix”, czyli krzyżówki rasy dachowej z rasą piwniczną. Pochodzący z Ustrzyk Górnych. Otrzymałem go w prezencie od syna właściciela zajazdu „Pod Caryńską” we wrześniu 2008 r. jako około dwumiesięcznego kociego malucha. Żył zatem 13 lat, co wg naukowych porównań odpowiada ludzkiemu wiekowi 68 lat. Męczył się krótko. Pani lek. wet. stwierdziła nagły zator i związany z tym paraliż, zwierzątko przewracało się, nie mogło już ustać na łapkach. Zgodnie z sugestią lekarki zdecydowaliśmy się więc od razu Sabinka uśpić w przychodni weterynaryjnej.
Natura nie znosi próżni. Aktualnie po naszym mieszkaniu hasa bury Kubuś, rasy jak wyżej, lat niecałe dwa, czyli koci młodzian. Córka przygarnęła go z ośrodka adopcyjnego „Koci Azyl”, prowadzonego przez Fundację Św. Franciszka „Pomóż zwierzętom – naszym małym braciom” w podwarszawskim Konstancinie. Bardzo schludny, czysty i przymilny kotek. Poza tym niezwykle łowny. Musze, która lekkomyślnie wleci do mieszkania, statystycznie pozostają 3 minuty życia. Tragicznie skończył również ptaszek, który nieopatrznie wylądował w naszej loggii. To ostatnie z pewnością nastąpiło wbrew intencjom patrona fundacji.