Fragment tego interesującego artykułu/wywiadu:
Gdyby policzyć koszty, to nikt by w Bieszczady nie wysłał drwala. To się nie opłaca.
TB: To dlaczego ich wysyłamy?
Wynika to z tego, że system jest ujednolicony. To znaczy, że każde nadleśnictwo ma produkować drewno i z tego się utrzymywać. Ale w Bieszczadach ludzie produkują to drewno, sprzedają i wychodzą na minus. Wtedy wyrównuje im to Fundusz Leśny i dzięki temu oni mogą pozyskiwać to drewno dalej.
Fundusz daje pieniądze na przykład na budowę dróg, dzięki czemu niedostępne dawniej lasy stają się dostępne.
MF: Dobrze rozumiem, że dopłacamy do wycinki drzew w Bieszczadach?
Tak, dokładnie. Jest to świetnie udokumentowane na przykład przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze, które ma dokładne opracowania na ten temat. W Bieszczadach warunki są trudne, więc leśnicy muszą dostawać dotację. Dlatego zbudowano gęstą sieć dróg w Bieszczadach i to jest chyba największy dramat leśnej przyrody w ostatnim dziesięcioleciu.
Wcześniej nie wycinano bo nie było jak, a z chwilą, kiedy Fundusz Leśny zaczął obfitować w pieniądze, to okazało się, że nie jest problemem, żeby zbudować szerokie drogi na stromych zboczach w Bieszczadach i wjechać, tam gdzie od dziesiątków lat niczego nie robiono. To jest zarzewie konfliktu, który przeniósł się z Puszczy Białowieskiej w Bieszczady.
Gdyby rzeczywiście leśnikami rządziła ekonomia i chęć zysku, to tego by nie było. Ani cięć w Białowieży, ani w górach. Skoncentrowano by się na terenach, gdzie jest płasko, drzewa rosną w równych rzędach i można je spokojnie ciąć harwesterem. Tylko wtedy z kolei okazałoby się, że 20 proc. Polski jest w zasięgu nadleśnictw, które nie powinny pozyskiwać drewna. Musiałyby one inaczej funkcjonować, a kanon jest taki, że wszystko ma być tak samo.
Ostatnio edytowane przez długi ; 22-10-2021 o 08:09
Państwo dość silne, by Ci wszystko dać jest dość silne, by Ci wszystko odebrać
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki