Poranek dość długi, spokojny. Napawam się chwilą :) Następnie kiedy się wygrzebałem, zjadłem i zapakowałem pora ruszać w kierunku Wahalowskiego Wierchu oraz Czystogarbu. Tędy przebiega jesienią trasa Łemkowyny Ultra Trail, miałem okazję parę lat temu mieć super odczucia na tym grzbiecie, w nadziei że już blisko mety, ale potem następował okropny, długi, strasznie błotnisty ON - LAS PRZED KOMAŃCZĄ :)
Do rzeczy - zdjęć z dziś nie będzie za dużo, jako że generalnie było mi ciężko, mięsnie już dostały oraz bateria w telefonie była bardzo słaba.
W Czystogarbie ponownie odwiedzam miłą psinę przy sklepie:
![]()
I jadę do Wisłoka Wielkiego. Jako że naszło mnie na spróbowanie doliny Wisłoka w kierunku Surowicy - gdzie nie ma żadnego szlaku, ani ładnej ścieżki, skończyło się na tachaniu roweru na ramieniu, przez chaszcze :) Ale za to przepięknych parę brodów, z których skorzystałem i poszła kąpiel :)
![]()
Jestem drugi raz w tych rejonach i ponownie jestem zdania że jak się dobrze nie zna układu dolin, dopływów, masywu - jest to obszar trudny orientacyjnie. Mam tu na myśli Polany Surowicze i okolice.
Poszczęściło mi się bo raptem parę tygodni temu ukończono i oddano z placu budowy renowację dzwonnicy w Polanach Surowicznych :) Legenda (dzwon) wrócił na swoje miejsce. Blisko tego miejsca jest rewelacyjna nowa wiata z piecem do grillowania, naprawdę klasa.
No i potem... podjazd naokoło nową drogą leśną i zjazd do Wejnerówki.. Co tam ja się napociłem.. wyszło ponad 300m zdobycia wysokości, pięknie ale ciężko bardzo. Na zjeździe z kolei parę zakrętów bardzo niebezpiecznych - trzeba uważać żeby nie wylecieć..
Z Wejnerówki jadę dalej przez Puławy, Wisłoczek, do Rymanowa. I znowu - podjazd w Wisłoczku daje się we znaki, ale widoki na diablicę Cergową - niezrównane. Kto nie był - bardzo polecam :)
W Rymanowie mam kolejny zjazd energetyczny, pora na obiad... Połasiłem się na schabowego i był dobry, ale trzeba było lepiej jakieś węglowodany przyładować :)
Następny przystanek to kawa i ciacho u kolegi Jacka w Iwoniczu, oraz cisnę potem w najgorszym odcinku jaki miałem - szosą z Iwonicza do Krosna. Dojeżdżam do przedmieść, idę na myjkę ciśnieniową i obmywam velosipeda z beskidzkiego błocka, bo dzisiejsza noc i długie "nocne Polaków rozmowy" u kolegi Wojtka w Krośnie, trzeba zachować klasę :)
















Odpowiedz z cytatem
Zakładki