Nie obraź się - ale mam swoje lata, trochę życia łyknąłem i nie podnieca mnie zabawa typu "morsowanie" w temperaturach powyżej zera i w wodzie, która stoi czy bieganie w modnych ciuchach z Endomodo na Fejsbuku. Dzisiejsze społeczeństwo ma to do siebie, że z noclegu pod namiotem w śniegu potrafi zrobić epopeję - dla kontrastu: onegdaj moje dzieci (wówczas będąc w wieku lat kilku) sypiały ze mną na śniegu i nie robiły z tego jakiegoś wielkiego "halo".
Kiedyś skomentowałem tego typu "akcję" (chwalenia się jednym noclegiem spędzonym w zimie pod namiotem) następująco:
"W takich sytuacjach, jak jestem w lesie, często myślę o więźniach Gułagu czy Auschwitz, partyzantach Ognia pod Turbaczem czy dzieciakach z Powstania Warszawskiego biegającymi pod latającymi kulami, myślę o swoim starym, który mając 10 lat w zimie 1939 jechał z Łodzi do Krakowa w bydlęcym wagonie - i myślę, że się spedaliliśmy okrutnie, skoro ze spania w lesie na wycieczce robimy wielkie halo.
Tak, spedaliliśmy się.
Wszyscy."
W związku z tym nie oglądam relacji pod względem "samozajebistości" relacjonującego, tylko pod względem widoków czy informacji o świecie, które prezentuje. Stąd m. in. moja wcześniejsza uwaga nt. nadmiernej ilości selfików.
Swoją drogą, szpej wspinaczkowy w połączeniu z Husqvarną to moja codzienność. To, co dla jednych jest jakimś tam wyczynem, dla innych to zwykła tyrka.
(Chciałem edytować poprzedniego posta, ale nie zmieściłem się w limicie czasu, w związku z tym jest jeden po drugim.)



Odpowiedz z cytatem

Zakładki