Na forum cisza. Nuda. Może jakiś temat zastępczy?
Ta pustynia to tak na podpuchę. Dinozaury też. Co to ta "podpucha"? 70-letnia młodzież tak mówiła 60 last temu W internetowych słownikach na pewno znajdziesz, o co chodzi.

No to zaczynamy. Podróż rowerem przez pustynię zazwyczaj rozpoczyna się innym środkiem transportu, np. statkiem. Ja nie przepadam za głęboką wodą (dodatkowo - w Jarosławiu ostatnio żegluga nie funkcjonuje), więc wybrałem pociąg. Pociąg wynalazłem w rozkładzie jazdy i pojechałem nim na Śląsk. Nie wiem dokładnie, gdzie zaczyna się Śląsk, więc na wszelki wypadek pojechałem jeden przystanek dalej niż bliżej. Wysiadłem na stacji Jaworzno-Szczakowa.



Mówią, że na Śląsku jest duże zaludnienie. A tutaj nie było w ogóle zaludnienia. Chyba źle trafiłem. Trzeba było wysiąść jeden przystanek bliżej lub jeden dalej. No trudno. Trzeba jechać. Pustynia czeka. Oświetlenie jakieś mało przyjazne dla fotografa, ale jakieś zdjęcie trzeba zrobić. Niech będzie hałda.



Jak już się zatrzymałem koło hałdy, to może jakieś dekoracje okołohałdowe.



Na pustynię docieram dość szybko. Drogi tu jakieś proste zarówno w poziomie, jak i w pionie. Pustynia jest bardzo mizerna. Z jednego końca widać jej drugi koniec, nawet zabłądzić się nie da. Oazy nie znalazłem. Wypożyczalnia wielbłądów jeszcze nieczynna.



Na tablicy informacyjnej wyczytałem, że jest tu jakaś góra. Ścieżką, która biegnie skrajem lasu i pustyni pojechałem na tę górę. Nazywa się Czubatka i ma 382 m n.p.m. Byli tu nawet jacyś wędrowcy górscy.



Z Czubatki pustynia wyglądała jeszcze bardziej skromnie.



No to pustynia zaliczona, teraz jedziemy do dinozaurów. Ale to już nie dzisiaj.