Po kilkumiesięcznej przerwie znowu udało się wyjechać do Rumunii. Formuła podobna jak rok temu . Jeździmy autem dokąd legalnie można w pozostałe miejsca z buta. Kierownikiem i kierującym był mazeno (znany uważnym forumowiczom z ubiegłorocznej relacji która wzbudziła tyle niepotrzebnych emocji ) oraz kolega S. i ja. Celem był środek Rumunii . Najprościej mówiąc tereny od Oradeii do Sybina i z powrotem.
Relacja nie będzie chronologiczna . To raczej takie skakanie po pasmach górskich i tematach.
W tym odcinku Şureanu.
Pasmo to można podzielić na część użytkową i turystyczną. My zaczynamy od tej pierwszej. Wjeżdżamy tam po silnej popołudniowej zlewie. W Rumunii przydrożne krzyże do tej pory nie zachwycały. Tu jest ich mnóstwo . Stare i nowe , drewniane i kamienne nawet małe cmentarzyki rodzinne. Krajobraz rozległego płaskowyżu zapełniają rozrzucone po zboczach budynki oraz pasące się stada.