Jak to dobrze spać "na wysokiej połoninie"
Jak to dobrze spać "na wysokiej połoninie"
Czterech panów B.
Godzina 6 - czas się pakować.
Godzina 6:30 - połoniny czekają ...
... ruszamy w drogę.
No to idziemy. Nawet Wojtek ubrał pokrowiec na plecak, to niechybny znak, że dziś będzie padać
Od czasu do czasu rzucamy jeszcze spojrzenie za siebie, ...
... ale przede wszystkim patrzymy do przodu. Czasem coś widać, czasem nie.
I tak sobie idziemy, rozglądamy się, ...
grzbiet kręci to w jedną, to w drugą, ...
aż w końcu nadchodzi czas na przerwę. Nigdzie indziej tylko zaraz za Ostrym Wierchem.
Jest krótko po 9oo.
Czterech panów B.
A pod przełęczą między Ostrym Wierchem a Wielkim Wierchem, w miejscu nazywanym Pańska Doliną stało schronisko, "Pod Pikulem". Zbudowało je Przemyskie Towarzystwo Narciarzy w roku 1935 a rozebrali żołnierze radzieccy w 1940 r. Myślę, że prawa autorskie do poniższego zdjęcia już się przedawniły i nie będzie zbrodnią pokazanie go tutaj.
Poniższe zdjęcia pokazują, co z niego teraz zostało.
W pobliżu znajduje się obfite źródło. Wypływająca z niego woda szemrze jak duży strumień.
Jest też miejsce na ognisko i biwak, ale to nie nasze miejsce na dzisiaj.
Idziemy więc,...
na widoczną już w oddali Starostynę.
Trochę gonimy, bo wg prognoz koło 14oo ma zacząć najpierw padać a potem ostro lać. Może uda nam się przed ulewą założyć obóz przy źródłach pod Starostyną?
Czterech panów B.
Patrzymy na różne prognozy pogody. Zgodnie przewidują, że zacznie padać po 14-tej. Ja posługuje się głównie prognozą norweską. Nie wiem tylko, czy chodzi o 14-tą norweską, czy ukraińską. Przed Starostyną, na przełęczy Chresty schodzimy z grzbietu w prawo i idziemy w kierunku wody. Jest ona zaznaczona na wszystkich mapach, na OpenStretMap są nawet trzy źródła: https://www.openstreetmap.org/?mlat=...8.9220/22.8928
Schodzimy tam. Zdążyliśmy! Są wszystkie trzy źródła, tylko wody jest w nich tak mało, że nabrać się nie da. Dodatkowo, brak jest miejsca na postawienie namiotów. Trzeba dotrzeć do innego źródła. To inne jest za Starostyną. Trzeba wyjść z powrotem prawie na szczyt i pójść w kierunki Drohobyckiego Kamienia i przeł. Użockiej. Zbocze jest strome i porośnięte łanem wysokich borówek. Wyjście na górę i zejście w rejon źródła zajmuje nam 1 ½ godziny. Fachowcy od prognozy pogody w Norwegii chyba zauważyli, że nam źle idzie, bo deszcz nadal nie pada. W następnym źródle jest woda: https://www.openstreetmap.org/?mlat=...8.9306/22.8843
Schodząc do niego od góry, mijamy przepływający przez drogę maleńki strumyk, z którego przy odrobinie pomysłowości też można nabrać wody. Nabieramy. Wracamy na grzbiet. Przy ścieżce grzbietowej jest wiele dobrych miejsc biwakowych, jest też opał na ognisko. Z tego ostatniego nie korzystamy, bo gdy tylko fachowcy od pogody zobaczyli, że namioty stoją, zaczęło lać i skończyło dopiero po 22. Zdjęć nie mamy. Nazajutrz po otwarciu namiotu, taki obrazek mówi nam, że trzeba wkładać but, iść dalej, choć na razie nic nie będzie widać;-)
Ostatnio edytowane przez Wojtek Pysz ; 12-08-2024 o 10:37 Powód: linki do źródeł
Tak, lało nieźle! Powtórzę jednak za Bazylem z jednej ze starych relacji:
Pod Starostyną nie łomotało tak jak kiedyś w Małym Retezacie, ale i tak było nieźle. Ileż wtedy zależy od dobrego namiotu! Trudno, będzie reklama: nie zamienię mojego Fjorda Nansena na żaden inny namiot! Chyba, że będzie o kilogram lżejszy a równie przestronny i godny zaufania. Mam jeszcze jakiegoś Marabura, też odporny na deszcz, śnieg i wichury, ale jednak troszkę mniejszyZamieszczone przez sir Bazyl
Ale deszcz minął, noc przeszła - trzeba iść dalej.
Tylko muszę nadążać za ekipą,...
bo jeszcze oni pójdą na Sianki...
a ja na Użok!
Czterech panów B.
Po przejściu przez Drohobycki Kamień i Kińczyk Hnilski schodzimy na przełęcz Kut. Z przełęczy lub trochę wcześniej ma odchodzić droga w prawo do wsi Karpackie. Nie odchodzi. Idziemy więc dalej grzbietem i uważnie patrzymy na prawo. Antek zbiera grzyby.
Zaczęły się polany. Skończyła się mgła. Jest dróżka w prawo! Skręcamy, idziemy w dół.
Pod nami jak na dłoni widać Karpackie a na horyzoncie górki za doliną Stryja.
Stoją kopy siana, do ludzi już blisko.
Jest pierwsze gospodarstwo. Zastanawiam się, jak tu mogła dojechać widoczna za domem Łada.
Ja jeszcze moment po grzbiecie się pokręcę,..
ale już biegnę w dół...
i też do wsi schodzę.
Czterech panów B.
Ten dzień był dla mnie najciekawszy w czasie tej wędrówki. Dobrze zachowana dawna zabudowa wsi Karpackie (dawniej Hnyła), spotkania z ludźmi, popas przy "magazinie", ukąsiła mnie osa .... Będzie więc sporo zdjęć, niekoniecznie po kolei.
Aktualnie 4 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 4 gości)
Zakładki