Koncerty, spotkania, otwarte knajpy - to wszystko można było spotkać także w Charkowie zaraz jak minął pierwszy szok związany z najazdem. A Charków był atakowany i bombardowany nieporównanie mocniej niż Lwów. Nawet jednak tam ludzie nie ogłosili smuty i nie słuchali rad ze starego żartu aby od razu czołgać się na cmentarz będąc owiniętym prześcieradłem.

Nasze (myślę o moim pokoleniu) wyobrażenie o wojnie zbudowały m.in. filmy takie jak "Czterej pancerni i pies". Wszystko, nie tylko sytuacja na Ukrainie, wskazuje na to, że dziś wojna nie wygląda tak jak w filmie o wspaniałych czołgistach . A i wtedy tzw. normalne życie w obliczu wojny było traktowane jako wyraz siły narodu postawionego w sytuacji ekstremalnej.

Pewnie potrzebny były socjolog albo psycholog aby to wyjaśnić. Ja nie jestem ani jednym ani drugim.