No na pewno mozemy, tylko trzeba byłoby to jakoś podzielić. Zalezy tez jaki okres czasu/dziejow masz na mysli. Jeśli dawniej, to tak jak piszesz - Fredro zapewne z dziczyzną problemów nie miał :) Natomiast mieli go na pewno Bojkowie i Łemkowie, którzy zazwyczaj byli ubodzy, co nie znaczy że wszyscy, ale w kazdym razie o mięsie, a zwłaszcza o dziczyxnie wiekszość mogła jedynie pomarzyć,zadowalając się prostymi, aczkolwiek byc moze smacznymi potrawami bezmiesnymi. Typowe dania łemkowskie: rzadka zacierka z mąki pytlowej, żytniej lub pszennej; żur z mąki owsianej,Zamieszczone przez T.B.
polewki z suszonych owoców, zacierka na soku z kwaszonej kapusty; zabielana mąką serwatka, zacierka na mleku z roztopioną bryndzą, kleik mączny z masłem, kasza pszenna z owocami, ziemniaki, kapusta z fasolą, grochem albo kwaszona - jadłospis oparty na potrawach macznych i owocach oraz warzywach. Bojkowskie w sensie skladników podobne (np.podpłomyki + obowiązkowa horiwka :) Ciekawe w pewnym okresie były tez sprzety: np. "stół" - w grubym brusie (taki dość gruby "bal" nieobrzynany) wydrązone były miski i do tego nalewało sie jedzenie. Po posiłku gospodyni myła "miski" i przykrywała to obrusem. Musze taki patent wprowadzic w domu - jaka oszczędność
Dziś w Bieszczadach zjesc coś naprawde tradycyjnego to rzadkośc, szczerze mówiąc jeszcze mi sie nie udało - przydałaby sie konkretna karczma z konkretnym jadłem - a nie wszedzie tylko pierogi i placki po bieszczadzku tudzież węgiersku.
Tradycyjne potrawy widac co nieco na święta, miałem okazje spędzić wiele świąt w Bieszczadach czy to BN czy Wielkanoc,a przy okazji pobróbowac specjałów z innych "obrzadków". Z całą pewnością można mówić o kuchni bieszczadzkiej - tylko ona teraz taka troche w podziemiu... Cóż - wygoda :)
Zakładki