Aha.
Bałem się, że chodzi o jakieś powody ideologiczno-martyrologiczne.
Ale skoro tak, to:
ad 1.
Najlepszy jest dzik z lasu, ale może być też z supermarketu. Dzisiaj to nie problem, więc jeśli ktoś nabierze smaku, to wcale nie musi się tym smakiem obejść.
ad 2.
Klimat był raczej leśny i z polskiej kuchni myśliwskiej - to fakt. Spośród wielu możliwości - z Puszczą Białowieską na czele - wybrał Makłowicz Bieszczady jako tło swojego programu i chwała mu za to.
Bojkowie i inni Rusini zapewne nie raz zjedli sobie dzika, ale być może nie był ony dzik ich podstawowym pożywieniem. "Tele-świat" jako danie z Bieszczad podał nadziewany udziec jagnięcy. Nie wątpię, że u Fredrów we dworze nie było to nic nadzwyczajnego. Jeśli jednak prawdą jest, że nie był to region zbyt bogaty, trudo uznać to danie za typowe dla Bieszczad.
Ja jestem bardzo ciekaw, jaka naprawdę była niegdyś kuchnia tamtego regionu w różnych warstwach społecznych? Czy w ogóle możemy mówić o kuchni bieszczadzkiej? Na starym bieszczady.info było "jedzonko po bieszczadzku", ale - prawdę mówiąc - nie było tam chyba niczego nieznanego w innych regionach.
ad 3.
Irek powiada, że nie samymi naleśnikami i pierogami człowiek żyje.
No jasne - trudno żyć samymi deserami!![]()



Odpowiedz z cytatem
Zakładki