... to tak jak z tym ostatnim doniesieniem że picie mleka jest szkodliwe dla zdrowia... Wyobraźcie sobie sytuacje: turysta - amator podczas zimowego wyjścia przeczytał na tabliczce informacyjnej że ze Starego Sioła na Przeł. Orłowicza jest 2 godziny z hakiem... I zaplanował sobie że w trzy godziny zrealizuje swój plan... Powiedzmy wyszedł o 12. Po 4 godzinach marszu zorientował się że nie dojdzie dzisiaj na Orłowicza... Jest przemoczony, zmarznięty i zmęczony... Czy w tej sytuacji lepiej by było mieć przy sobie celestynkę czy termos ciepłej herbaty...? Albo inaczej. Co wolisz szok czy powolne dogorywanie...? W chwili kiedy temperatura ciała spada, całe ciepło z człowieka koncentruje się w klatce piersiowej... Kiedy napijesz się herbaty, ten ciepły płyn przepływa przez okolice klatki piersiowej, której temperatura nie różni się jeszcze tak bardzo od temperatury herbaty. Organizm bardzo dobrze radzi sobie z rozprowadzeniem tego nadmiaru ciepła więc nie ma obawy że dojdzie do szoku termicznego. Zresztą Herbata wylana z termosu do kubka bardzo szybko traci swoją temperaturę i zbliża się do temperatury ciała... Fanatyczne podchodzenie do pewnych nowinek przez harcerzy (ich pomysłowość nie zna granic) jest czasami poprostu śmieszne (bez urazy)... Możnaby było stworzyć oddzielny post poświęcony temu tematowi.