Znałem jednego, co zawsze zimą brał San przez bród ( most stał ). Zawsze przychodził do Tosi mokry do pasa. Wołali na niego "Dziadek". Spotkałem go ze trzy razy mokrego poza kolana ( luty).
Ciekawe upodobania.
Co innego przejść Wetlinkę na Zawoju - to sportowo, ale San pod mostem?
Na Tworylnem latem dwie dziewuszki z liceum mało się nie utopiły. Szły korytem brodząc po kolana i nagle chlup.. i dziewuszek nie ma. Skończyło się na strachu , ale mogło być źle.
Lepiej bez potrzeby nie szarżować.
Długi