Odnośnie filmu, a raczej scenariusza, to osoby nie będące na forum w październiku 2002 r. mogą sobie trochę poczytać:
http://forum.bieszczady.info.pl/view...adka+literacka

Mam nadzieję, że skłoni to Was do obejrzenia "Hasła" (dzięki Piotrze za informację o godzinach wyświetlania).

Natomiast co do głębszych refleksji nt. niekorzystnych przemian bieszczadzkich w ostatnich latach, to byłbym trochę mniej pesymistyczny.

Pierwszy raz w życiu byłem w B. we wrześniu 1986 r. Odtąd jeżdżę tam już rokrocznie (prawie). W 1987 r. wybrałem się tam w środku lata, w lipcu, i B. wydawały mi się ... niemożebnie zatłoczone. W latach 90-tych (szczególnie w 1-szej połowie) nastąpił chyba jakiś regres, gdyż zrobiło się pustawo. To oczywiście wynik przemian społeczno - ekonomicznych: otwarcia granic, likwidacji dotowania wczasów, itd.

Odnośnie lat 70-tych to mam informacje tylko z tzw. drugiej ręki. Wtedy już studiowałem, w B. mogłem latem jeździć, ale ... nie chciałem. Nie złapałem wówczas jeszcze "bakcyla", poza tym zdecydowanie wolałem wtedy morze i jeziora. Z przyczyn prozaicznych dla młodego faceta: towar leżał grzecznie na plaży, w zasadzie bez opakowania, i czekał. A w B. to tylko żmije i niedźwiedzice..

Pamiętam liczne "bieszczadzkie" plakaty w siedzibie Almaturu na Krakowskim Przedmieściu, obok stołówki UW. Kochani, Otryt stał się już wówczas b. modny, także Krywe i Tworylne były na tych plakatach strasznie reklamowane. Moi koledzy ze studiów tam się wybierali na obozy studenckie, po powrocie opowiadali przeróżne dziwy, jakie te B. są dzikie ! A przecież jeździli tam całą chmarą (we wrześniu również). Obecnie we wrześniu cała dolina Sanu świeci pustkami, a w dzień powszedni w okolicach Hulskiego, Krywego i Tworylnego można nawet nikogo nie spotkać na szlaku.

Także mój ulubiony Sękowiec, jaki dziś kameralny ! A przecież tam w czasach PRL był istny "kombinat" wczasowy. Te ruiny obok leśniczówki to niegdysiejsza świetlica i stołówka ! Filmy były tam wyświetlane, i sala telewizyjna była, a jakże ! W brydża grywano, instruktor k-o miał pełne ręce roboty. Sama osada Sękowiec (za Sanem) też była ludniejsza - Lasy Państwowe potrzebowały więcej pracowników.

W Polańczyku i Solinie jeszcze we wrześniu brak było wolnych miejsc w licznych przecież tam ośrodkach wczasowych. A dziś ?

Te refleksje nie dotyczą tylko worka bieszczadzkiego, który faktycznie dopiero teraz jest rozdeptywany przez stonkę. W czasach PRL dostęp był tam ograniczany administracyjne, ze względu na partyjno - rządowy ośrodek w Mucznem, a później Igloopol i Kiszczakowe hodowle trzody chlewnej oraz "rekultywacje" terenu w okolicach Tarnawy Niżnej. Czy wiecie, że w latach 80-tych w Departamencie Gospodarki Materiałowo - Technicznej MSW stworzono specjalnie etat (a może i dwa) inspektora ds. nadzoru hodowli świnek przez bieszczadzkie wojska MSW ? To autentyczne. Tak więc ruchu turystycznego tam raczej nie było (lub było mało), ale teren zagospodarowywano, aż huczało, ryczało i kwiczało (dosłownie). A co mamy dziś w Tarnawie Niżnej i na całej drodze stamtąd do Bukowca i dalej do Sianek ?

Tak więc, Kochani, mniej pesymizmu ! Zobaczymy, co będzie później. Na razie - jest lepiej (co starałem się powyżej dowieść, może niektórych nawet przekonałem).