Uwaga! Spędziłem tydzień w ośrodku Lasów Państwowych "Wołosań" w Cisnej. Omijajcie go z daleka. Dziadostwo! Reklamują się w internecie. W pokojach wyposażenie z lat 60-tych. Żarówki na gołych drutach, szafy zamykane metodą "na zagięty gwóźdź", w łazience zamiast wanny lub prysznica tylko kawał gumowego węża. Z baru na terenie ośrodka wyrzucą was o 22.00 do świetlicy, w której nie ma prądu. Po 22.00 nie pogracie w bilard bądź tenis stołowy ponieważ ośrodek jest równocześnie hotelem robotniczym dla pracowników LP i obsługa zwróci wam uwagę, że hałasujecie. Jedzenie pod psem. Jeśli na obiad jest sos pieczarkowy to możecie być pewni, ze następnego dnia dostaniecie żurek z pieczarkami w środku. Pierwszy raz w życiu widziałem taką potrawę. Ziemniaki czarne i zgniłe. Jajecznica z czarnymi strupami przypalonych jaj. Codzienny zestaw śniadaniowy za 9zł: 4 plasterki kiełbasy dębickiej (tak pokrojona, że przez plasterek widać napis na dnie talerzyka) oraz łyżka stołowa marmolady made in PRL na 4 osoby. I to dla ludzi, którzy za chwilę wybierają się w góry! Dopiero po naszej groźbie, że zrezygnujemy z pobytu (byliśmy 40 osobową grupą) jedzenie trochę się poprawiło. Pościel tak sprana, że rozpada się pod tyłkiem. Skandal!!!
Zakładki