ech - jak w temacie. Wczoraj. Aż nierealne, że jutro do pracy.![]()
A "uwidziałem" z moją Panią w te dwa tygodnie... Bieszczadzkie Anioły, Wetlinę, Roztoki, Ruskie, Runinę, Novą Sedlicę, Kremenaros, Caryńską we mgle, Tranawę Niżną, Otryt z Chatą, Chrewt, Czarną. Poza tym sowę, lisa, padalca, dziesiątki jaszczurek i ptaszki "samobójców" uskakujących w ostatniej chwli przed samochodem. Zero niedźwiedzi i wilków, których niektórzy tak się boją.
Teraz mogę już powiedzieć,że przeszliśmy granicę na Krzemieńcu nie powstrzymani przez nikogo (fuks?).
Aha, i "Saris" jest najlepszym piwem. Zwłaszcza lany i kosztujący 17 koron...Ludzie na Słowacji mili i uprzejmi. Dziękuję ekipie remontowej w Sedlicy, że zrobiła to co zrobiła...
![]()
Jedyna rzecz "niefajna" to oznakowanie szlaków turystycznych na Słowacji. Jest kiepskie, A czasy podane na mapie "VKU" są zaniżone czasem nawet o 1,5-2h (szlak z Rabiej Skały do Novej Sedlicy)
Cóż... do następnych wakacji?
PS. Pozdrowienia dla grupy Polaków spotkanych w Runinie. Tych, z którymi siedzieliśmy przy grillu i razem mieliśmy do czynienia z "upierdliwym" dziadkem, którego nikt nie rozumiał.
Zakładki