Jako przykład tego o czym napisał SB mogę opisać krótko historię budowy domu magnata finansowego - byłego bodajże wiceministra - na której to budowie jako chłopię będące w szkole średniej dorabiałem sobie podczas wakacji.
Otóż całkiem spora inwestycja realizowana była przez firmę budowlaną.
Tempo budowy było szaleńcze a skala inwestycji wielka.
Budowa trwała np. w niedziele co wzbudzało w miejscowych - pomijając kontrowersje o których szczegółowiej pisze SB wokół osoby właściciela - stanowczy sprzeciw.
Jako że cierpliwość i wytrzymałość psychiczna pracowników firmy budowlanej po około 3 miesiącach pracy na duzych obrotach się wyczerpała postanowili oni ogłosić coś w rodzaju straku - najpiew gremialnie spożywając znaczącą ilość napojów alkoholowych :) a potem ogłaszając masowy wyjazd do "domu" (pracownicy byli z centralnej polski)
Kierownik budowy komunikując inwestorowi ten fakt nie spodziewał się jego reakcji. Decyzją inwestora "rozpędzono" do domów pracowników (dyscyplinarnie ich zwalniając) a na ich miejsce przyjęto obserwujących dotychczas bieg spraw z boku miejscowych fachowców (którzy chętnie przyjęli posady ponieważ stawki były jak na warunki bieszczadzkie przyzwoite)
No i zaczęło się :) - najpierw zaczęło brakować gwoździ, potem cementu (który jeden z przyłapanych wynosił z budowy we własnych spodniach!!! - zawiązywał nogawki u dołu sznurkiem i do nogawek (mając spodnie cały czas na sobie) wsypywał cement!!), a potem narzędzi itp.
Efekt był taki że budowa zamarła na spory okres czasu.
Jaki był finał nie wiem bo przestałem tam dorabiać ale wnioskując z opowieści firma z centralnej polski wróciła :)
Nie wyciągajcie z tego przykładu żądnych wniosków (zwłaszcza zbyt daleko idących) a potraktujcie go jako swego rodzaju naukę :) - z której ewntualnie można zaczerpnąć podczas prowadzenia własnych inwestycji.
Zakładki