Jak wędrowny ptak wpadłam na chwilę, by zostawić odrobinę nostalgii.

nadchodząc

jak zwykle niczym spragniona kochanka
ścieliła wrzosem okoliczne łąki strojna
bielą oparów gotowych do nocy
poślubnej

na pobliskim kartoflisku dym ogniska kreślił
nostalgiczne esy floresy rozsiewając zapach
pieczonych ziemniaków obok gromadka
dzieciaków parzyła sobie usta

to gaworząc wesoło lub okrzykami żegnając
ostatnie klucze żurawi

które żałosnym klangiem kierowały się
w stronę południa gnane kodem

przetrwania


Pozdrawiam
Ewa