Sofronie, co za pech !!!
Mogliśmy tam jeszcze posiedzieć.
Byłem w wyświechtanym komplecie dżinsowym i w kraciastej koszuli flanelowej, z bambusowym kijem w łapie, oraz z czarną teczką raportówką przewieszoną w pół.
Obok lazł kumpel, mniej więcej tego samego wzrostu, też z kijem (ale zwykłym).
Ps. A więc też byłeś w owym czasie w "Piekiełku". Gościło tam też paru miejscowych klientów, a wśród nich jedna panienka. Prawda, że urocza ? :)
Zakładki