Pogoda dalej „niepewna”, ale ostatecznie nie padało (przynajmniej tam, gdzie my chodziliśmy).
Sękowiec - Zatwarnica - Suche Rzeki - Połonina Wetlińska (wejście końskim szlakiem) - skręt w prawo i dalej połoniną czerwonym szlakiem - Przełęcz Orłowicza - Suche Rzeki - Zatwarnica - Sękowiec.
Jako „stare konie” postanowiliśmy wejść na połoninę szlakiem końskim (żółte kropki). Prawie na sam szczyt trasa była nieźle oznakowana i wiodła jakąś starą ścieżką, a może nawet starą drogą. Na szczycie to się skończyło i jakieś ostatnie kilkaset metrów trzeba było pójść „na czuja” i „aby pod górę”. Z mapy wynikało bowiem, że idąc w ten sposób po prostu nie można nie wejść na szlak czerwony.
I faktycznie. Jak zbójcy wyszliśmy z chaszczy na ów szlak i natychmiast (dosłownie w pierwszej chwili) natknęliśmy się na ... Aleksandrę.
Namówiliśmy Ją, aby poszła z nami do Sękowca. Chętnie na to przystała, nie znając wcześniej zejścia z Połoniny Wetlińskiej w kierunku Zatwarnicy. Doszliśmy więc przy silnym wietrze na Przełęcz Orłowicza, a stamtąd - już jako zdyscyplinowani turyści - zeszliśmy szlakiem do Suchych Rzek.
Po drodze zadumaliśmy się jeszcze w miejscu śmierci śp. pana Gruszczyka (lub Gruszyka), oznaczonym tabliczką na drzewie tuż przy zejściu z przełęczy do lasu.
Wieczorem odwieźliśmy Olę do Wetliny.
Zakładki