Znowu odwiedziłam Chatę - tym razem naprawdę chatę a nie budowę. Mogłam podziwiać wszystkie kolory jesieni. Było pięknie, naprawdę. I choć w oknach jeszcze folie, to w kominku buzował już ogień. I siadali przy nim turyści, goście, chcący zobaczyć jak posuwają się prace. Myślę, że niezależnie od wszystkiuch dyskusji na temat przyszłości chaty - chata właśnie zaczyna "swoje nowe życie". I miło było w niej słyszeć i śmiech dzieci, i gitarę. Miło było widzieć leżącego przy kominku psa Kazana - nowego domownika, który przybył do nas ze wspaniałego schroniska p. Marii Borowiec.
Pozdrawiam wszystkich Gości Chaty - i nowych, i bywalców.
Zakładki