Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 1 2
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 20

Wątek: Sześć błota stóp - Relacja z Sylwestra 2004/2005

  1. #11

    Domyślnie Dygresja

    Ludzie kochani, być może jest to krygowanie ale jeśli podba się wam powyższe to napiszcie coś. Jeśli macie uwagi to rzucajcie. Jak chcecie mnie zabić za przemilczenia to sypcie. Może przypadkowo was spotkałem na szlaku, może też kiedyś tamtędy szliście (i wtedy...)

    Niestety nie bardzo lubię pisać " w próźnię", zwłascza, gdy nie wiem czy komuś się ta pisanina podoba. W razie potrzeby mam dość samokrytycyzmu aby zamilknąć. Naprawdę krytyka jest lepsza niż głuchota. Być może jest to przejaw braku skromności, ale tak mam.

    M.in. dlatego bardziej sobie cenię bajędy "na żywo", ponieważ mam szansę obserwować reakcje słuchaczy.

    Pozdrawiam, grafomańsko.
    Pozdrawiam z dalekiej północy,
    Marcin.

  2. #12
    Bieszczadnik Awatar Piotr
    Na forum od
    09.2002
    Postów
    2,605

    Domyślnie Re: Dygresja

    Cytat Zamieszczone przez Ezechiel
    Jeśli macie uwagi to rzucajcie..
    Pisz dalej - jest ok :)
    BTW - prosba do piszących tego typu relacje, a nie wątpię że wkrótce pojawia sie kolejne: zdecydujcie sie na jeden dział forum. Np. Jabol i KB piszą na OT, Ezechiel pisze tu, itd - zaczynam sie gubić
    Piotr
    Twoje Bieszczady - przewodnik po regionie
    Komańcza i okolice - serwis turystyczny

  3. #13
    Puma.
    Guest

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Ezechiel
    W Jabłonkach niespodzianka. Schronisko zapchane. Jak już załatwiłem nocleg, to chłopaki stwierdziły, że wracają do Gdyni . Ze mną lub beze mnie.
    Znam to... Kiedys zabrałem ze sobą znajomą parę. Dobrzy znajomi, dzisiaj juz małżeństwo. Pokonując kilka trudności dotarliśmy do Wetliny. U Pietrka jak zwykle był tłok, dostaliśmy do spania kawałek miejsca na zbiorówce. A przeciez nie o spanie tu chodziło...
    Rankiem poprzedzającym Sylwester moi znajomi oznajmili, że wracaja do Łodzi a stamtąd jadą do Gdańska (Kuba miał tam rodzinę). Zrobiłem taaaakie oczy ale po chwili minęło mi. Pomyślałem sobie, że jeśli po całej imprezie, która zapowiadała się wystrzałowo, mam od nich słyszeć jakies kwękania - to nie chcę. Pożegnalismy się wtedy...
    ... do Łodzi dojechali transportem kombinowanym
    ... pociąg do Gdańska im sie spóźnił
    ... zajechali o 4 w nocy i poszli spać
    No i kto takich zrozumie? :)

  4. #14
    Bieszczadnik Awatar Szaszka
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    znad morza
    Postów
    463

    Domyślnie

    Pisz, pisz Ezechielu. I podziwiam Cie za odwagę, że tak pozwalasz zaglądać do swego wnętrza. Nie piszesz wszystkiego, ale i tak więcej, niż ja się odważylam...
    Pozdrawiam
    Szaszka
    я пиду в далекие горы на широкие полонины

  5. #15
    Bieszczadnik Awatar kobieta_bieszczadzka
    Na forum od
    11.2004
    Rodem z
    to tu ... to tam ...
    Postów
    1,099

    Domyślnie

    czytam i czytam i zazdroszczę i zazdroszczę... ..... bedziesz moim guru

  6. #16

    Domyślnie W Krainie ślepców jednooki królem.

    Jestem abstynentem. Absolutnym, absolwenckim i z aspiracją do belwederskiego. Gatunkiem ginącym, wpisanym do czerwonej księgi (kronika 36 GDHy). Nie mam nic przeciwko ludziom pijącym, o ile Ci nie mają nic przeciwko mnie. Niemożność upicia się alkoholem nadrabiam umiejętnością upicia się herbatą ( 3 łyżki Earl Grey + cytryna, w ilościach około 3l ), niestety bolesna trzeźwość pozostaje.

    Corocznie trafia mnie problem Sylwestra. Różnic ludzie różnie przyjmują brak stanu "zauroczenia" alkoholowego. Zawsze jest zagadka, jak nieznane środowisko przyjmie kogoś z zewnątrz.

    Jestem generalnie aspołeczny, ale jeśli mogę wybierać wolę być aspołeczny w izolacji niż w cywilizacji. Dlatego przed większością rozmów przegryzam rozmócy gardło. Jeśli nie wyrazi oburzenia można gadać dalej.

    Ludzie wrócicili z Chryszczatej. Spokojnie dojadłem kuskus oglądając jakiś program kabaretowy. Dziś w nocy Sylwek, jutro wyjazd. Dziwnie. Najwyżej wpadnę w katatonię na 24 h.

    Jak zwykle w większych skupiskach ludzkich dopadła mnie "smuga". Ktoś staroświecki rzekłby "spleen",inny "melancholia" .Dość, że miałem doła.

    Dookoła ludzie sobie żyli a ja siedziałem. Potok opływał mnie, chlupocząc o burty stołu. Siedziałem spokojnie, ze świadomością zbliżania się najgorszego. Piłęm herbatę. Piłem herabtę. Piłem herbatę. Sprint do kibla . IO znowu herbata.

    Wieczór zaczął się zbliżać, jakiś DJ rozłożył sprzęty (że kto cholera?), pora się doprowadzić do porządku. Wreszcie trza użyć to mydło, tak pracowicie targane.(no w sumie to się ogoliłem).

    Pierwszym problemem był brak stroju. Minimalizacja wagi skończyła się na wzięciu koszulek oddychających (2 szt) i koszulki do pcoiągu ( 1 szt), jakoś impreza wypadła z planów.

    Odrobina uroku osobistego (potomni stwierdzą, że litości - nie wierzcie im) i pożyczyłem koszulkę. Piękna bordowa, z top-clubbowym napisem : English School. Made in Taiwan 100% cotton.

    Po odrobinie pracy treki zaminiły się w baletki. Impregnat dawno im się należał. Były grzeczne,więc dostały.

    Impreza się zaczeła.

    Zrazu na parkiecie leciał Akurat (SKPT wchodzi, AGH ucieka). Potem hip-hop (SKPT ucieka, AGH wchodzi). Potem techno (wszsycy uciekają).

    W przerwie ubraliśmy się i skoczyliśmy na Waltera. (Woronikówka). Wziąłem NRC, mapę i zapałki (od siostry, podobno sztormowe).

    Na górze ognisko, potrzebne zapałki. Daję. Wielka ściema, siarka chyba z azbestu. Potem chóralne śpiewy i znowu zbieganie z góry.

    Wąż czołówek snujący się ze zbocza, kołyszący się w rytm podmuchow wiatru. W drodze powrotnej chowanie się w krzakcach i zabawy w Indian.

    Potem, gdy wszscy pali już snem tanecnzym na parkiecie znalazł się Myszkowski, Kaczmarski, Wysocki. A może cały czas czekali na chwilę właściwą swym pieśniom
    (albo i na kielicha wylanego na podłogę).

    Potem zaczęła się najjlepsza część imprezy. Na parkiet poszło ska, wyłączyliśmy DJowi korki ( Co za wieśniaki ... w tym Trójmieście). Już był całkiem dobrze. Gdy zasypiałem zbarłożony pomiędzy łóżkami do głowy płynęły Bieszczadzkie Anioły.
    Pozdrawiam z dalekiej północy,
    Marcin.

  7. #17
    Bieszczadnik
    Na forum od
    12.2004
    Postów
    377

    Domyślnie

    Ezechielu "w próżnię" to Ty nie piszesz ( ilość wyświetleń ) .
    Czytam tę relację po raz niewiem który . Czy się podoba ? Podoba się : te komentarze świadczą o tym .
    A gdybym nawet chcial "kopnąć tekst" to jak to zrobić "klęcząc przed nim" (szalenie niewygodna pozycja :) ) .



    Pozdrawiam
    PF

    ps
    Podzielam pogląd na "samokrytycyzm" i "krytykę" .

  8. #18
    Bieszczadnik Awatar hanka
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    warszawa
    Postów
    54

    Domyślnie

    Ezechiel, dzięki bardzo za to, że chcesz się z nami dzielić tym co w Tobie....
    czekam na cd.
    h.

  9. #19

    Domyślnie Podziękowania

    W imieniu grafomanii (i grafofilii) autora chciałbym złożyć podziękowania dla Czytelników. Było mi bardzo miło przez te 3 tygodnie rozwijać refleksje nt. minionej wyprawy. Wsze słowa otuchy z pewnością zmotywują mnie do dalszego rozwijania (O Boże!!) form literackich.

    Do przeczytania.

    Ezechiel
    Pozdrawiam z dalekiej północy,
    Marcin.

  10. #20
    Bieszczadnik Awatar Aleksandra
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Warszawa
    Postów
    948

    Domyślnie

    pobieszczadzkie wspominki -prosta metafora, namacalnie wyczuwana przez skórę tych, którzy zimą wędrowali po Bieszczadach [Teologia gór.Zima.]

    - takie coś urodziło się w zeszłym roku po sylwestrowo noworocznym wędrowaniu w mleku, to tak w podzieńce za twe pisanie

    będąc w tym roku w Wetlinie słyszałam o tych co to właśnie suszą namiot po Dziale w PTSM-ie, wystarczyło tylko tam pójść...

    > "Łaski Twej dookoła jak śniegu"
    > Śniegu najwięcej jest zawsze w dolinkach i dołach
    > - przykrywa brzydotę, wypełnia dziury puste.
    > Gołe, nagie prawdy -wyniosłe i ostre- brutalnie się depcze.
    > Śnieg łagodzi tarcia i kanty, tłumi hałas,
    > jest cichy i nie ujawnia z wierzchu jaki jest głęboki.
    > Zdeptana łaska jest śliska i niebezpieczna -idziesz wtedy obok
    > szlaku. Gdy stoisz dłużej w miejscu - pogrążasz się.
    > Gdy jesteś ślepy i poruszasz się po omacku -lepiej ci iść po
    > śladach innych, którzy przed tobą szli w tym samym kierunku,
    > ale -jeśli nie masz tak długich nóg- trzeba ci przecierać szlak
    > na własną miarę.
    > Znaleźć Drogę-Jezusa i zgubić się w Życiu-Jezusie...
    > Oto Prawda: najwięcej śniegu było wtedy, gdy się gubiłyśmy.*


    Życze zimowego Granicznego, kiedyś się uda.

    Aleksandra

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Złota piątka
    Przez Marcin w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 30
    Ostatni post / autor: 05-02-2009, 19:07
  2. Trasa sześciu skrzynek
    Przez andrzej627 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 29-10-2006, 16:56
  3. Polańczyk, sześciolatek, gdzie się wybrać?
    Przez sosenka w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post / autor: 04-06-2006, 16:03
  4. Relacja z Bieszczadzkiego Sylwestra
    Przez Jagna w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 15-01-2005, 14:06
  5. Relacja z pobytu w Bieszczadach od 15.09. do 6.10.2004 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 19-10-2004, 20:50

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •