pobieszczadzkie wspominki -prosta metafora, namacalnie wyczuwana przez skórę tych, którzy zimą wędrowali po Bieszczadach [Teologia gór.Zima.]
- takie coś urodziło się w zeszłym roku po sylwestrowo noworocznym wędrowaniu w mleku, to tak w podzieńce za twe pisanie
będąc w tym roku w Wetlinie słyszałam o tych co to właśnie suszą namiot po Dziale w PTSM-ie, wystarczyło tylko tam pójść...
> "Łaski Twej dookoła jak śniegu"
> Śniegu najwięcej jest zawsze w dolinkach i dołach
> - przykrywa brzydotę, wypełnia dziury puste.
> Gołe, nagie prawdy -wyniosłe i ostre- brutalnie się depcze.
> Śnieg łagodzi tarcia i kanty, tłumi hałas,
> jest cichy i nie ujawnia z wierzchu jaki jest głęboki.
> Zdeptana łaska jest śliska i niebezpieczna -idziesz wtedy obok
> szlaku. Gdy stoisz dłużej w miejscu - pogrążasz się.
> Gdy jesteś ślepy i poruszasz się po omacku -lepiej ci iść po
> śladach innych, którzy przed tobą szli w tym samym kierunku,
> ale -jeśli nie masz tak długich nóg- trzeba ci przecierać szlak
> na własną miarę.
> Znaleźć Drogę-Jezusa i zgubić się w Życiu-Jezusie...
> Oto Prawda: najwięcej śniegu było wtedy, gdy się gubiłyśmy.*
Życze zimowego Granicznego, kiedyś się uda.
Aleksandra
Zakładki