Baligród.Czas na zakupy.tutaj chciałbym zaapelować do Bieszczadników: jesli kochacie Bieszczady i jeśli chcecie dobrze dla ich mieszkańców, róbcie zaqpy nie w swoich hipermarketach ( z wiadomym kapitałem), a w lokalnych bieszczadzkich sklepikach.Idea zrozumiała?
Po zakupach zostawilśmy Łajt Lajtninga u p.Marka, zapewniając że prawdopodobnie kiedyś po niego wrócimy.Garby na plecy i w drogę...
Ale zima :( .4 stopnie? Mżawka? A co tam...Pogodę trzeba mieć w sercu.Tuptamy asfaltem do Cisowca.Dłuuużyzna...Nic sie nie dzieje..."Młody, machnij na cos..."- po chwili krótkiej jak teleportacja wysiadamy z busika w Cisowcu...5-ka z kierowcą.Zyczenia. I wreszcie idziemy.Cichutko jest...Fajnie...Jedynie dymy z kominów świadcza o tym, że to nie jest wymarła wieś...Słychać silnik.Z góry zjeżdża czarne auto.Blachy poznańskie...Neurony w moim mózgu rozjarzyły sie analizując dane...-"to Karawan Bertranda!!!Chwilę potem ludzie którzy widza się pierwszy raz w życiu, witaja sie radośnie jak starzy kamraci - cud internetu :D
Po krótkiej wymianie danych na temat pogody na przełęczy, każdy ruszył w swoja stronę.Bertrand z górki, a my pod górkę...Asfalt end! Zaczął się tłuczeń, po rowach wreszcie widać pierwsze łaty śniegu.Czasem trafia sie pas "lodowca"na którym można doznać niespodziewanych szpagatów.A mówią że w Biesy nie warto zabierać rakówChyba lekki mrozik.Dobrze. Przynajmniej skończyła sie mżawka. Pod przełęczą postój- czas na seans łączności.Siadamy z głowami w chmurach i kliq-kliq! -Płyną informacje zalęknionych matek i żon-" Żyjemy, i mamy zamiar dalej żyć.Bo to jest dopiero ŻYCIE :D "



Odpowiedz z cytatem
Zakładki