Kochani - przede mną trudne zadanie przekonania mojej żony, do wyjazdu w Bieszczady na letnią kanikułę. W gre wchodzi druga połowa lipca i okres 10-14 dni.
Niestety znając moją zonę zadanie bedzie trudne, dlatego bez Waszej pomocy jestem niemal bez szans, ponieważ okolic Jez. Solińskiego nie znam wogóle.
Trochę nad tym ubolewma, że w grę wchodzi Jez.Solińskie, ale niestety chcąc jechac musze pójśc na kompromis. Tak więc napiszę, co na pewno moją żonę pomoże przekonać:
Woda (jezioro, basen, staw). Super byłoby gdyby jezioro posiadało najlepiej piaszczystą "plażę".
Przyzwoite warunki sanitarne (ciepła woda,wanna/prysznic, WC nie musi to być superkomfort, ale jednak "sławojka" raczej nie wchodzi w grę
Nie może to być odludzie, czyli sklepy, targowiska, knajpki, restauracje, dyskoteki w niewielkiej odległości mile widziane. Jeśli bedzie w sezonie sporo ludzi, to zadziała in plus (choć nie dla mnie).
Jakies obiekty do zwiedzania, do których można by dotrzeć pieszo w kilkanaście minut tez by się przydały.
Przyzwoita komunikacja (no bo jakoś muszę moje dziewczyny obwozić, po bardziej ciekawych miejscach w Bieszczadach
Nie od rzeczy byłby jakiś placyk zabaw w poblizu, lub gdyby był dostęp do jakiś zwierzaków (psy, konie, strusie itp) aby córka mogła się czymś zająć.
Idealnie byłoby, gdyby to był osrodek/gosp.agro. posiadające stronę w internecie ze zdjęciami, to pomoże mi przekonac żonę dużo bardziej niż najlepsze opisy.
Sprawą nie bez znaczenia jest koniecznośc wystawienia faktury za pobyt (jest to warunek konieczny, bo bez tego nie dostanę zwrotu części kosztów z mojej firmy).
Przystępna cena i zniżki dla dzieci mile widziane.
To chyba tyle. Jak jeszcze mi się cos przypomni, to dopiszę
Czy ktoś z Was jest w stanie polecić mi taki ośrodek/gospodarsto agroturystyczne/dom wczasowy to będę wdzięczny. Wprawdzie w internecie ofert jest niemało, jednak najlepiej gdyby był to ośrodek sprawdzony przez kogoś, aby nie okazało się po przyjeździe na miejsce, że jednak miejsca nie ma.
Zdaję sobie sprawę, że poprzeczkę stawiam bardzo wysoko, no ale cóż - trzeba cierpieć, jak chce sie jechać w kochane Bieski.
Pozdrawiam.
Zakładki