Pochodzę z Pogórza Dynowskiego, teren jest tam pagórkowaty. Zawsze dziwiło mnie co może być ciekawego w "męczącym" chodzeniu po takich i wyższych górkach. Bodaj 4 lata temu zacząłem zmieniać zdanie. Na początku była Krynica, okolice Dukli a po drodze dolina Osławy. W ubiegłym roku w połowie lipca służbowo dwa dni byłem w Polanczyku. Dziesięć dni póżniej pojechałem wcześnie rano do Wołosatego. Gdy znalazłem się na siodełku pod Tarnicą wiedziałem że to początek czegoś nowego w moim życiu. Potem wracałem tam jeszcze 9 razy. W tym roku będę niedługo miał więcej czasu niż w roku ubiegłym, więc zapewne tych " razów" będzie wiecej i po kilka dni. Mam stosunkowo niedaleko, 140 km do Ustrzyk Górnych." Dzięki " Bieszczadom po ponad 20 latach odwiedziłem w mojej rodzinnej wsi tereny położone "daleko od szosy", prawie zabłądziłem w lesie, w którym kiedyś znałem każdy krzaczek.