Dzięki, dzięki ..... Panie Grochu ........
Gdy czytałem o tych odległościach które dzielą Was od krainy Biesów to skojarzyło mi się to z historyjką jednego z uczestników naszej wyprawy - ksywa PREZES.
Otórz Prezes obecnie pracuje na Opolszczyżnie i żeby dotrzec na start gonił najpierw busem na Ślask z towarem, tam przesiadł sie na Puga którego miał odwiżć do Krakowa, gdzie czekała do jego dyspozycji Skodovka którą dotarł na pół godziny przed odjazdem.
Prze kilka ostaynich lat Prezez nie uczestniczył w naszych rajdach notorycznie przebywaąc poza granicami więc teraz robił wszystko by zdążyć.
Zdązył . Siedząc jako pasażer odreagowywał pogoń do wolności za pomocą bliżej nie zidentyfikowanych płynów. Atmosfera w samochodzie unosiła się coraz wyżej.
Wszystkim spotykanym kobietom Prezes oferował PROMOCJĘ która polegała na tym że prześci się z nimi za pół ceny.
Toteż gdy w Komańczy Prezes postanowił zmówić wieczorne modlitwy w klasztorz żeńskim im. kadyała Wyszyńskiego z całą stanowczością owiedliśmy go od tego prowadząc dowód o wyższości picia piwa nad modlitwą.
Uff. Nic z tego nie rozumiem.
Wracając do rzeczy czyli do relacji:
SOBOTA rano. Krótkie turstyczne śniadanko najeżone konserwami i herbatką zrobioną z gratisowego schroniskowego wrzątku.
Plan ustalony wczoraj mówił że ładujemy namioty i idziemy na Jeziorka Duszatyńskie.
Dalej pokaże życie
Schodzimy do samochodów śnieżną alejką (FOTO) Namioty rozdzielamy na poszczególne osoby. Jedenemu tropik, drugiemu rurki itd.
Szególną zazdrość wzbudzają nowe narty ski-turowe "Ciepłego"
Ciepły od wielu lat jeżdzi na nartach zjazdowych a teraz postanowił zaszaleć na ski-turowych.
Pozostali dopinają ochraniacze na swoich butach.
Zdodnie z lansowanym na forum zwyczajem uzupełniamy zapasy w miejscowym sklepie . Za kościołem skrecamy na drogę w stronę Duszatyna. Pięka, biała droga, całkiem dobrze odśnieżona z wysokimi bandami prowadzi nas pod górę (FOTO).
Patrzymy jak radzi sobie narciarz który został w tyle. I widzimy że zdejmuje je nóg. Narty pozbawione fok niezbyt się sprawdzały przy wysciu pod góre.
No ale z górki to sobie odrobił.
Dochodzimy do kolejki waskotorowej . Tu chwila odpoczynku. Zardzewiałe znaki kolejowe, zarastające krzewami torowiska to obraz odchodzących czasów. A tuż obok piekna kolorowa tablica informuje że znajdujemy się na międzynarodowej trasie rowerowej.
Bez wątpienia wykonawca tej tablicy (z pieniędzy unijnych) musi być bardzo zadowolony. Poza tym nikomu i niczemu ona nie służy.
Pogoda wygodna do chodzenia ale nie malownicza. Brak słońca które mogłoby ubarwić dolinę Osławy (Osławicy?) Perełuki przykryte śniegiem wyglądają jak bezludne. Trudno odgadnąć gdzie dawniej stała cerkiew.
Pod kamieniołomem trzeba koniecznie przystanąc i zrobić zdjęcie (FOTO)
Ten malowniczy mostek wąskotorówki w okolicach Łokcia jest tego wart o każdej porze roku.
Idziemy dalej. Na prostym odcinku drogi nagle jeden z kolegów odczuwa potężny ból w kolanie. Akcja ratunkowa polega na nałożeniu opaski i zmniejszeniu tempa.
Poalutku docieramy do Dusztyna gdzie przdrożne sągi drewna śpią pod grubymi poduchami śniegu (FOTO)
Pod wiatą rozpalamy ognisko aby przekąsić coś na ciepło.(FOTO.
Ale ognisko nas robi w jajo.
Im bardziej sie rozpala tym bardziej się zapada i przygasa.
....musze przerwać to pisanie mój czas dostępu do komputera dobiega końca
Heyu



Odpowiedz z cytatem
Zakładki