Witajcie!
To co tutaj zamieszczam jest może trochę przydługie ale myślę że nie wszyscy wiedzą o planach jakie dotyczyły zagospodarowania Bieszczad w latach 70-tych.
Jak myślicie z perspektywy 30 lat, czy taki pomysł przyniósłby więcej korzyści czy strat dla przyrody i mieszkańców Bieszczad?
"(...) w 1973 roku, pracownicy Politechniki Warszawskiej, po konsultacja z szerokim gronem przewodników z SKPB i naukowców, zaproponowali utworzenie Rezerwatu Turystycznego w Bieszczadach. Możliwość zgłoszenia takiej propozycji dała Uchwała Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie, powołująca Wschodniobeskidzki Obszar Chronionego Krajobrazu, na którym obowiązywały pewne rygory inwestycyjne i eksploatacyjne.
Autorzy koncepcji Rezerwatu wyszli z założenia, że do programu zagospodarowania jednego z nielicznych w Europie nie zamieszkanych terenów należy p.odejść w sposób nieszablonowy, ze zrozumieniem, że obszar pozbawiony niektórych elementów cywilizacji może stać się wielka atrakcją na naszym, coraz bardziej zurbanizowanym kontynencie. W przypadku Bieszczadów decydować o tym powinny:
stan środowiska przyrodniczego,
wysoki poziom wykształcenia i poziomu życia mieszkańców,
program badań naukowych,
rozwój twórczości artystycznej,
model wypoczynku, zapewniający regenerację sił ludzi przygotowanych do rekreacji w bezpośrednim kontakcie z przyrodą,
właściwie sterowany ruch turystyczny.
Takie założenia wymagają nowego spojrzenia na zagadnienia związane z finansowaniem inwestycji. Nieliczenie złotówek od butelek sprzedanego piwa i wynajętych domków kempingowych, ale stworzenie warunków dogodnych do tego, aby prawdziwym gospodarzem skrawka gór była przyroda. Sposób potraktowania regionu bieszczadzkiego powinien być przykładem kultury polskiej, liczącym się w skali międzynarodowej. Wobec faktu, że jest to obszar w dużej mierze surowy, rysowała się niepowtarzalna możliwość zaprogramowania jego funkcji tak, aby zaspokajały one potrzeby określonych grup użytkowników.
W pierwszym rzędzie Rezerwat miał służyć indywidualnej turystyce górskiej, dla której może niedługo zabraknąć w Polsce miejsca. W myśl zgłoszonej propozycji na południe od linii Terka-Jabłonki-Komańcza-Czarna miałby obowiązywać turystów zakaz wjeżdżania samochodami, motocyklami i autokarami, a ponadto nie stawiano by stałych ośrodków wypoczynkowych (hoteli, domów wypoczynkowych, pensjonatów), którymi zastałoby obficie zabudowane północne obrzeże Bieszczadów.
Proponowany Rezerwat miał opanować pasma górskie o wysokości 1000-1300 m npm, położone między nimi doliny, dwie nieduże miejscowości, liczące po kilkuset mieszkańców oraz kilkanaście małych (niektóre przeznaczone do likwidacji) osad. Przez teren Rezerwatu przechodziłaby słynna ekspres-ciuchcia, a także fragment obwodnicy na odcinku Jabłonki-Stuposiany oraz drogi lokalne: Terka-Majdan, Smolnik-Zatwarnica, Dwernik-Berehy Górne. był to bez wątpienia najsłabiej zaludniony obszar w Polsce.
Zaproponowano ograniczenie turystycznego ruchu motorowego na terenie Rezerwatu, zapewniając jednocześnie możliwość wjazdu kolejką wąskotorową (ze stacji w Rzepedzi i Łupkowie) oraz środkami państwowej komunikacji, wahadłowo kursującymi na odcinku Jabłonki-Stuposiany.
Każdy stały mieszkaniec terenu objętego Rezerwatem powinien posiadać oczywiście prawo poruszania się własnym środkiem lokomocji, a specjalne warunki kredytowe miały umożliwić mu nabycie samochodu i tym samym zaspokajanie potrzeb cywilizacyjnych poza miejscem stałego zamieszkania. Ograniczenia poruszania się nie dotyczyły pojazdów specjalnych – straży pożarnej, pogotowia, GOPR-u, wojska i transportu leśnego. Turysta natomiast, oprócz ciuchci i autobusu wahadłowego, miałby do dyspozycji jedynie własne nogi, rower i ewentualnie konia. Biwakowanie dopuszczone byłoby wszędzie, poza terenem rezerwatów ścisłych, ale pod warunkiem przestrzegania zasad właściwego współżycia z przyrodą i odpowiedniego regulaminu. Nocować możny by ponadto w schronach niezagospodarowanych, w bazach prowadzonych przez studentów i harcerzy oraz w schroniskach turystycznych. Zaproponowano skasowanie szlaków turystycznych.
Ideałem byłoby stworzenie po drugiej stronie granicy podobnych rezerwatów turystycznych, stanowiących razem z polskim jedną całość, po których można by było poruszać się swobodnie, jedynie na podstawie karty wstępu, podobnej do obowiązującej ongiś w Tatrach. Stawiano też postulat, by nie zwiększać rozmiarów eksploatacji lasów i osadnictwa.
Planowano prowadzić badania naukowe nad stanem przyrody i ruchem turystycznym. Nietypowość i oryginalność, w skali europejskiej, takiego właśnie potraktowania obszaru Rezerwatu Turystycznego oraz wynikające z nich skutki powinny spowodować poważny wzrost zainteresowania Bieszczadami również poza Polską. Fakt istnienia tak interesującej przyrody oraz nietypowych zjawisk natury socjologicznej powinien spowodować powstanie silnego prądu intelektualnego, związanego z problemami regionu. Byłyby to wartości nieprzemijające, podobnie jak liczący 100 lat ruch umysłowy inspirowany przyrodą i folklorem Tatr.
Uznano za rzecz do dyskusji, czy należałoby wprowadzić indywidualne opłaty za wstęp do rezerwatu, czy też przeciwnie – dotować to przedsięwzięcie centralnie. W obu przypadkach region bieszczadzki zyskałby dodatkowe fundusze z powodu samego faktu utworzenia Rezerwatu.
Ponadto:
Rezerwat powstałby przeważnie na terenach nie zamieszkanych,
maleńkie osady bieszczadzkie prawdopodobnie uległyby w przyszłości likwidacji, a całe miejscowe życie skupiłoby się w większych jednostkach, wyposażonych w podstawową infrastrukturę i sieć usług.,
po stworzeniu Rezerwatu ruch turystyczny nie zmalałby, a wzrósł (byłaby przecież dodatkowa atrakcja) i poprawiłaby się jakość tego ruchu,
trzeba byłoby rozwinąć dochodowy przemysł pamiątkarski, w którym znalazłoby zatrudnienie wielu mieszkańców,
zaistniałaby konieczność stworzenia na obrzeżu Rezerwatu gigantycznej sieci usług, o skali nie mającej dotąd porównania,
tworząc atrakcyjny turystycznie obszar pozbawiony szlaków turystycznych, konieczne stałoby się wyszkolenie armii przewodników, rekrutujących się głównie z ludzi miejscowych.(...)
(...) Proponowano rozwinięcie na obrzeżu Rezerwatu szerokiej sieci usług o unikalnym profilu i na nie
spotykaną w Polsce skalę. Mowa była o punktach zaopatrzenia, w których można nabyć wszystko, co jest potrzebne podczas kilkunastodniowej wędrówki po leśnych pustaciach.
Do dyspozycji byłyby również wypożyczalnie sprzętu, dysponujące praktycznie wszystkim co może być potrzebne turyście, z możliwością oddania wypożyczonego sprzętu w innym punkcie tego typu.
Uwzględniono także przechowalnie tych przedmiotów, które nie są potrzebne podczas wędrówki, a więc parkingi, garaże i sejfy. Marzył się taki poziom usług, że pozostawione np. w Komańczy auto można byłoby odebrać po tygodniu w Stuposianach. Zorganizowanie sieci usług wymagałoby licznego, kwalifikowanego personelu.
Źródłem dochodów ludności stałby się również przemysł pamiątkarski, oferujący filmy, przezrocza, widokówki, mapy i przewodniki, a ponadto wyroby regionalne. Być może właśnie w Bieszczadach należałoby podjąć trud modelowego rozwiązania w tej dziedzinie. Niebagatelnym źródłem dochodów dla miejscowej ludności stałoby się przewodnictwo, szczególnie na usługach turystów zagranicznych, a także łowiectwo, rybołówstwo i jeździectwo. (...)
(...) Szkoły, ośrodki kulturalne i rozrywkowe, usługi, szpitale można by było budować poza Rezerwatem, a stworzenie korzystnych warunków do kupna samochodów spowodowałoby, ze mieszkańcy Wetliny czy Cisnej nie musieliby jechać do kina czy domu towarowego dłużej, niż obywatel Warszawy Mieszkający na peryferiach stolicy.
Stworzenie w bliskim sąsiedztwie (w układzie pasmowym) dwóch kontrastowych stref – pełni wczasowego komfortu i usług na przyzwoitym poziomie światowym oraz terenu o świadomie utrzymanym, pierwotnym charakterze miało podkreślać walory obydwu i zwiększać atrakcyjność Rezerwatu. Doświadczenia zdobyte przy bieszczadzkim eksperymencie – niestandardowym zagospodarowaniu terenów rekreacyjnych można by było wykorzystać do opracowania modelu przyszłościowego zagospodarowaniu Karpat i Sudetów.
Rezerwat Turystyczny utworzony na jednej dziesiątej powierzchni województwa krośnieńskiego, na południe od linii Sanu i linii Terka-Jabłonki-Komańcza miał powstać etapami. Jego jądrem byłby Park Narodowy. Jedyną komunikację zapewniłby relikt przeszłości – zabytkowa ciuchcia i własne nogi. Jeźdźcy i rowerzyści też byliby mile widziani."
„Hajże na Bieszczady”Witold St. Michałowski
Wydanie I
Michalin-Lutowiska 1993
str. 95-102
Zakładki