Którejś nocy,równo z wybiciem godziny 24 obudziło nas walenie do drzwi.
Pólprzytomny zwlokłem się z tapczanu i poczłapałem na korytarz.
-Kto tam?-zapytałem,nie przestając ziewać.
Na klatce schodowej rozleglo się kilka sapnięć,po czym głęboki baqryton oznajmił:
-Wiosna!
Z ociąganiem otworzyłem drzwi.Do mieszkania wtoczył się osobnik wielki jak kolumna dorycka.Bez pytania usiadł w moim ulubionym fotelu.
-Zawsze myślałem,że Wiosna,jeśli już musi,wciela się w postać kobiety.Tak przynajmniej utrzymywali poeci-stwierdziłem.
-To bardzo rozpowszechniony topos-powiedział przybysz-córka jest ostatnio niedysponowana,więc przyszedłem niejako w zastępstwie.
Potem rozejrzał się dookoła i wrzasnął zdumiony:
-Co to ma znaczyć?! Okna nie umyte,firanki brudne,meble zakurzone!To tak się wita Wiosnę?!
Zawstydzony ,czym prędzej wziąłem się wraz z żoną do wiosennych porządków.
Gruntownie odkurzylismy całe mieszkanie,córka umyła okna,syn powiesił nowe zasłony i firanki,ja zapastowałem podłogi.
Gdy o 5 rano skończyliśmy robotę,naszego gościa już nie było....
Razem z nim zaniknęły karakuły żony,kożuch córki i futrzana kurtka syna.
Przybysz zostawił tylko swoją wizytówkę z napisem:
WALDEMAR WIOSNA
skup i sprzedaż
odzieży zimowej
Byle do Wiosny(?)
(opowiadanie zaczerpnięte ze zbioru J. Sawaszkiewicza"Między innymi makabra")
Zakładki